tag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post5234885373543423004..comments2023-06-07T15:16:37.745+02:00Comments on Przyjemnie jest chudnąć: Polskie jedenastolatki są najgrubsze w EuropieAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/09763652599654038052noreply@blogger.comBlogger28125tag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-88985673355193916772012-10-24T11:49:16.525+02:002012-10-24T11:49:16.525+02:00Hej :) Od kad pamietam zawsze mialam nadwage, nigd...Hej :) Od kad pamietam zawsze mialam nadwage, nigdy nie bylam otyla. Z nadwaga poradzilam dopiero sobie po porodzie, dzieki Tweojemu blogowi. Bardzo mnie zmotywowal. Mam 3 letniego synka, staram sie go zywic zdrowo, pozwalam mu skosztowac wszystkiego. Nawet gdy byl ze mna na weselu wipil troche coli czy fanty, ale tych produktow nie mam w domu wiec nie chcial nigdy wiecej. A gdy widzi puszke pepsi odrazu mowi, ze to nie dla dzieci tylko doroslych :) Czasmi chodze z nim do MCdonald's kocha zabawki z happy meal :) najczesciej zamiast frytek biore mu torebeczke owocow, bo nie lubi frytek zje 1,2 i pozniej mowi mama jedz heh ( w UK jest wybor frytki, owoce lub marchewka) Jest bardzo szczuplym i wysokim dzieckiem jak na swoj wiek, niektorzy mysla, ze ma niedowage, ale wszystko jest w normie. Nie jest to dokonca zasluga diety, bo slodyczkow mu nie odmawiam, a chipsy pozera paczkami razem z tata, jednak jest bardzo ruchliwy i ma niesamowita pzremiane materii. Gdy cofam sie do swojego dziecinstwa i pomysle, ze moglabym jesc tyle co on i nie tyc, to byloby wspaniale, ale ja niestety zamiast nadwagi bylabym bardzo otyla i chyba nie dalabym sie rady ruszac. Teraz to juz naprawde nie wiem od czego to zalezy hmmm Jeszcze napisze wam jedna ciekawostke, w szkole w UK jesli dziecko je swoj lunch przynoszony z domu nie moze ona zawierac slodyczy, slodkich i gazwoanych napojow, tylko zdrowe jedzonko np. warzywa, owoce jakies grilowane miesko. Pozdrawiam! /EvE/Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-12332049562477768852012-09-05T11:46:52.529+02:002012-09-05T11:46:52.529+02:001. Kompletny brak świadomosci i wiedzy na temat zd...1. Kompletny brak świadomosci i wiedzy na temat zdrowego odżywiania wśród rodziców. Rodzice lub dziadkowie przekarmiają dziecko, bo chcą dla niego dobrze, a tak naprawdę rujnuję mu dzieciństwo. Ale jeszcze straszniejsze jest to, że w dobie internetu i powszechnego dostępu do książek, ludzie skutecznie bronią się przed wszystkimi informacji nt. zdrowego odżywiania. Moi znajomi pytają mnie np. czy produkty z błonnikiem są zdrowe. Dorośli ludzie, studiujący, a nie wiedzą podstawowych rzeczy.Nie muszę dodawać, że dla nich odchudzanie, to życie na listu sałaty i jabłku. Co oni przekażą swoim dzieciom? Albo co przekazali im rodzice? Głównie miłość do wszystkiego co tłuste, smażone, przesłodzone i przesolone. <br />2. Kolejnym grzechem rodziców jest to, że nie zachęcają dzieci do ruchu. A przecież dzieci kochają sie ruszać (a tym które nie lubią, trzeba to odpowiednio 'sprzedać'). I nie chodzi mi tylko o wf. Są przecież zajęcia sportowe, nawet bardzo mało aktywne dziecko znajdzie coś dla siebie. Rodzicu, jeżeli dziecko nie lubi grać w siatkówkę, to zapisz je na basen, tenis, cokolwiek. Ale to wymaga wysiłku ze strony rodzica. Ja byłam zawsze takim spokojnym, mało ruchliwym dzieckiem. I moim rodzicom i dziadkom było to bardzo na rękę. Kiedy gdzieś koło 4 klasy zaczęły się problemy z wf (wszystkie dzieci potrafiły zrobić przewrót w przód, a ja nie), moi rodzice po prostu stwierdzili, że nie trzeba nic z tym robić, bo wf nie jest najważniejszy. Lepiej, że może po prostu nie jestem uzdolniona w tej dziedzinie. Kiedy ktoś im podsunął pomysł jakiś zajęć sportowych, to owszem zgodzili się, ale kiedy po pierwszych zajęciach byłam zniechęcona i nie chciałam już dalej na nie chodzić, ucieszyli się, bo nie trzeba mnie było tam zawozić. Dopiero w czasach gimnazjalnych zaczęłam uprawiać sport i... wszystkie moje problemy zniknęły. Także nie zgadzam się z przedmówczynią, nie ma czegoś takiego jak zdolności do biegania czy skakania. Jak ktoś biega i skacze kilka razy w tygodniu, to nie ma opcji, żeby nie mieścił się w tych tabelkach wuefistów :) <br />3. Rozwijając temat wuefu - jeżeli jest on dobrze prowadzony to wszystko jest ok. Gorzej jest jak wuefista daje piłkę i mówi 'grajcie' po czym znika w kantorku zrobić sobie kawę. Taki wf to po prostu farsa.<br />4. Szkodzą sobie też same dzieci, kupując słodycze i inne paskudztwa. Zgadzam się, że rodzice nie upilnują, ale myślę, że jeżeli w domu były zdrowe nawyki żywieniowe i rodzice pokazali zamienniki słodyczy, to dzieci tak strasznie nie ciągnie do tych niezdrowych rzeczy. Przecież można upiec ciasto w domu (w którym wiemy co jest, ile jest cukru itp) i dziecko może je czasem wziąć do szkoły. Można dawać do szkoły obrane marchewki do podgryzania, suszone jabłka, surowe jabłka, czasem jakieś suszone owoce. Tylko to znowu wymaga wysiłku od rodziców - bo łatwiej dać pieniądze na słodycze, niż zrobić dobre drugie śniadanie do szkoły.<br />Podsumowując, myślę, że waga dziecka jest w dużej mierze zależna od zachowania rodziców. Na pewno wychowanie grubego dziecka jest prostsze - nie trzeba robić zdrowego jedzenia (bo to takie skomplikowane ;p), obierać warzyw, myć owoców, przygotowywać drugiego śniadania. Nie trzeba dbać o zajęcia sportowe. Można posadzić dziecko przed komputerem i w końcu po pracy się zrelaksować, bo nikt nie będzie nam przeszkadzał...<br />Kit<br />ps. Mówię cały czas o dzieciach zdrowych, nie o tych, których problemy z wagą, są spowodowane chorobami.<br />ps2. ostatnio moja znajoma z grupy (studiuję medycynę) usiłowała mnie przekonać o zaletach diety Ducana (No bo niby szkodzi, ale przecież odchudza, więc czemu nie spróbować? ;p )Jak widać, nawet ludzie, którzy powinni wiedzieć ' co i jak' ulegają temu powszechnemu lenistwu, a zdrowe odżywianie traktują jako najgorsze zło.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-40689826182423289642012-09-05T00:19:22.650+02:002012-09-05T00:19:22.650+02:00My też waliliśmy w drzwi :D I w ogóle siłą nas do ...My też waliliśmy w drzwi :D I w ogóle siłą nas do domu zaciągali, tyle czasu na dworze spędzaliśmy. A teraz słyszę jak sąsiadka swojego dzieciaka wypycha - 'no idź coś porób na dworze, zostaw komputer'. Najgorszy jest jednak mój chrześnik (nie ten, którego zdjęcia mam na fejsie ;)) - ma 5 lat, waży ponad 30kg, spędza ok. 12 godzin dziennie grając w strzelanki, a za jedyne słuszne jedzenie uznaje hamburgera. Ewentualnie pizzę lub schabowego...Klaudyna Maciąghttps://www.blogger.com/profile/13196226819077537547noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-78442863782484485412012-09-04T20:15:13.496+02:002012-09-04T20:15:13.496+02:00A ja mam teraz problem, bo przez pracę (siedzącą) ...A ja mam teraz problem, bo przez pracę (siedzącą) znów przytyłam i brakuje mi motywacji (szukam jej i znaleźć nie mogę :(), aby zabrać się za siebie i zrzucić te 4 kg chociaż, ehhh :(<br />A te dzieciaki... Siedzą w domu, przed telewizorem czy kompem i nic nie robią, a w szkole... Ile razy sama kupowałam coś niezdrowego, bo zdrowa kanapka czy sałatka kosztowały od 4 zł wzwyż! Przegięcie jakieś. Poza tym niezdrowe jedzenie jest szybsze do przygotowania... Podobno :x... W szkole tez nie ćwiczą na wf i szczerze? nie dziwię im się! Nie każdy ma zdolności do biegania czy skakania tak, jak to pokazują statystki, na postawie których nauczyciel wystawia ocenę, a automatycznie dołuje to dzieciaki.<br />Pozdrawiam!Małgorzatahttps://www.blogger.com/profile/13007771365884164031noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-9267174757233032952012-09-04T17:59:16.105+02:002012-09-04T17:59:16.105+02:00Żeby wnieść promyk nadziei powiem, że na wsiach je...Żeby wnieść promyk nadziei powiem, że na wsiach jeszcze nie ma takiej tragedii. Mam na przeciwko domu podstawówkę, okna mojego pokoju wychodzą na nowiutkie i błyszczące boisko i NIE MA DNIA, żeby dzieciaki nie grały w piłkę. Obok boiska rosną morwy i jabłoń i też są doszczętnie ogołocone przez dziatwę, więc owoce w jakiejś ilości jednak jedzą :)<br />Mnie za to niepokoi trochę inna tendencja. Jak ja miałam jakieś dwanaście lat, po prostu lazło się na dwór i ganiało gromadnie po wsi, kąpało się w stawie, łaziło po drzewach, robiło się łuki, proce, ogniska. Teraz dwunastoletnie dziewczynki idą spotkać się z koleżankami w swoich najbardziej wyjściowych ubraniach, z makijażem i wyprostowanymi włosami i nie ma mowy o tym, żeby się BAWIĆ. Bawienie się jest dla przedszkolaków! One siedzą na ławeczkach, plotkują i chichoczą. I jeszcze krzywo na mnie patrzą, bo jeżdżę rowerem do sklepu w DRESIE. Przecież to wstyd, pomykać po piaszczystych wiejskich dróżkach w takim prostackim dresie!Charliehttps://www.blogger.com/profile/15726684864307848592noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-57824119506881316742012-09-04T17:15:07.237+02:002012-09-04T17:15:07.237+02:00Zgadzam się z tobą w zupełności. :)
Cóż, ja jestem...Zgadzam się z tobą w zupełności. :)<br />Cóż, ja jestem jeszcze gimnazjalistką i staram się spędzać czas jak najbardziej aktywnie. Kilka metrów od domu mamy "nasz murek" i boisko, tam często grywamy w piłkę (tak! to jeszcze się praktykuje! ;)) Natomiast mam w klasie koleżanki, które wf unikają jak diabeł święconej wody, nawet wtedy, gry ćwiczymy bez chłopców. I tu nie przez zwolnienia lekarskie... po prostu im się nie chce i nauczyciele to zwyczajnie olewają, ale z tego, co słyszałam, mają przykładać do tego uwagę i odnotowywać. A nasze wf'y są super! Są naprawdę zróżnicowane, czasem mamy aerobik, czasem siatkówkę, zdarzają się zawody... ale muszą się oczywiście znaleźć osoby, które narzekają.<br />Kiedyś prowadzono akcję z piciem "mleka", za które rodzice płacili... Truskawkowe/waniliowe/czekoladowe, piekielnie słodkie i sztuczne. Nigdy nie miałam mówione niczego o zdrowej żywności, szkoda. Ale z tego, co się orientuję, dzieciaki w podstawówce w zeszłym roku dostawały marchewki i jabłka.<br />Obserwuję uczniów podstawówki, i mogę powiedzieć, że to głównie oni obkupują się w sklepiku w gumy, czekoladki i chrupki. Głównie są to klasy 2-5. Znam dziewczę, lat 12, które potrafi tygodniowo w sklepiku wydać nawet 60 zł na łakocie...<br />Ja zawsze byłam okrąglutka (głównie od leków) i niezwykle energiczna, biegałam w kółko i jeździłam na rowerze, a spotkania na podwórku były ogromną radością... Powoli chyba ten gatunek wymiera, a nastaje era "nastolateq", jeśli wiesz, co mam na myśli. ;)<br />Ech, a dziś międzynarodowy dzień czekolady...Belkahttps://www.blogger.com/profile/14823928309249262264noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-22788743043435893152012-09-04T16:45:05.949+02:002012-09-04T16:45:05.949+02:00Dokładnie, moje kanapki mi się wysypują, bo sałata...Dokładnie, moje kanapki mi się wysypują, bo sałata, bo pomidor i zawsze wszyscy komentują moje śniadania, ale na szczęście coraz częściej raczej pozytywnie. Dodatkowo pytają się mnie np. o skład czegoś, co jedzą, żebym przeczytała i oceniła ;)FITlovinhttps://www.blogger.com/profile/00186540393529776156noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-82634279609224065492012-09-04T16:43:39.664+02:002012-09-04T16:43:39.664+02:00Chleb z nutellą pół biedy, najbardziej to nie mogę...Chleb z nutellą pół biedy, najbardziej to nie mogę znieść tego lubisia czy jak mu tam na śniadanie... Ciastko z górą tłuszczu i cukru przedstawiane jako idealne śniadanie dla dziecka!FITlovinhttps://www.blogger.com/profile/00186540393529776156noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-91403428680079866582012-09-04T16:41:26.568+02:002012-09-04T16:41:26.568+02:00Wystarczy przejść się na pierwszy lepszy basen czy...Wystarczy przejść się na pierwszy lepszy basen czy aquapark... to jest chore i cieszę się, że moje dziecko nie będzie w tym uczestniczyć. Już mi się włos jeży na głowie, jak pomyślę, że w większości przedszkoli i szkół dzieciaki dostają jedzenie z kateringu, którego nikt nie sprawdza...FITlovinhttps://www.blogger.com/profile/00186540393529776156noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-41682267027023133872012-09-04T16:02:56.052+02:002012-09-04T16:02:56.052+02:00Ech... fajna podstawówka tej Twojej siostry, oby t...Ech... fajna podstawówka tej Twojej siostry, oby takich więcej w Polsce :)Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/09763652599654038052noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-36148698229384006172012-09-04T16:01:49.533+02:002012-09-04T16:01:49.533+02:00O tych placach zabaw, to często na Demotywatorach ...O tych placach zabaw, to często na Demotywatorach się pojawiają różne obrazki. Fakt, teraz dzieci na dworze już nie widać. Mam na osiedlu fantastyczny plac zabaw, ogrodzony, olbrzymi, ale najczęściej widać tam albo mamy z maleńkimi dziećmi, albo nastolatki. Nie widać tych dziewięcio-, dziesięcio-, jedenastolatków, zupełnie jakby nie istnieli. To smutne, że zabawy na dworze zostały zastąpione przez zabawy z internecie. <br />Łza mi się w oku kręci gdy wspominam zabawy w chowanego lub podchody, gdy trzeba było dobiec do klatki schodowej i "zaklepać" waląc dłonią w drzwi. Teraz tego nie ma. <br /><br />A w galeriach nawet nie podchodzę do tych "restauracji". Nie jadam w fast foodach (no, może KFC raz na pół roku :P), więc oszczędzam sobie widoku, o którym piszesz. Ale fakt, problem jest ogromny. Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/09763652599654038052noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-8724294669769677902012-09-04T15:59:56.978+02:002012-09-04T15:59:56.978+02:00Te fakty są szokujace;/Te fakty są szokujace;/butterflyhttps://www.blogger.com/profile/09044269317698687380noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-48649375659901546552012-09-04T15:57:57.279+02:002012-09-04T15:57:57.279+02:00Też nosiłam męskie bluzy. I męskie spodnie. Innych...Też nosiłam męskie bluzy. I męskie spodnie. Innych nie było. Boże, gdy sobie przypominam, nie wiem, czy bardziej chce mi się płakać, czy śmiać. Straciłam najlepsze szkolne lata na bycie grubasem, tego się już nie cofnie. <br />Dziękuję za Twoje słowa :)Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/09763652599654038052noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-16330828434115374792012-09-04T15:56:34.724+02:002012-09-04T15:56:34.724+02:00Całkowicie się z Tobą zgadzam. Dziecko nie zawsze ...Całkowicie się z Tobą zgadzam. Dziecko nie zawsze ma świadomość, że nadwaga czy otyłość wiążą się nie tylko z docinkami ze strony rówieśników. A rodzice wydają się być na to ślepi. Że niby pulchne dziecko wygląda lepiej? Nie wiem, z której strony... Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/09763652599654038052noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-32727852530534816362012-09-04T15:54:13.287+02:002012-09-04T15:54:13.287+02:00Dziękuję za taką obszerną wypowiedź. Nawet nie wie...Dziękuję za taką obszerną wypowiedź. Nawet nie wiecie, jaka jestem zaskoczona, że aż tak się rozpisałyście! <br /><br />Oszukana zupa ogórkowa... zawsze to jakiś sposób, niezły patent :D Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/09763652599654038052noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-73902178073366346002012-09-04T14:06:31.859+02:002012-09-04T14:06:31.859+02:00W pełni się z Tobą zgadzam. Ja od zawsze byłam tro...W pełni się z Tobą zgadzam. Ja od zawsze byłam trochę większa (ale nie otyła) i uważam że duży w tym udział mają moi rodzice. Do szkoły nie dostawałam drugiego śniadania, tylko pieniądze...a jak wiadomo sklepik szkolny zaopatrzony jest świetnie - w batony, zapiekanki, napoje gazowane etc. <br />Teraz to wszystko się trochę zmienia - na szczęście pojawia się więcej akcji promujących zdrowy tryb życia w szkołach/przedszkolach, na lekcjach niektórzy nauczyciele też poruszają ten temat i uświadamiają maluchy. U mojej siostry w podstawówce jest zakaz przynoszenia słodyczy i napojów gazowanych, więc mała dostaje głównie owoce, jogurty ;) raquel-annabellehttps://www.blogger.com/profile/12780318235745486614noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-47815114584301573762012-09-04T13:48:11.808+02:002012-09-04T13:48:11.808+02:00Kiedy spoglądam na zdjęcia z podstawówki, widzę, ż...Kiedy spoglądam na zdjęcia z podstawówki, widzę, że nie miałam w klasie ani jednej otyłej osoby. Jedna koleżanka miała szerokie biodra i uważała (co zostało jej do dziś), że jest przez to strasznie gruba i jeden kolega był masywniejszy od innych. Tyle. Na przerwach graliśmy w piłkę - jak nie na boisku, to na korytarzu, urządzaliśmy wyścigi, nikt nie unikał WFu. I nawet jeśli w szkolnym sklepiku wcinaliśmy czipsy i drożdżówki, duża dawka ruchu zapewniała nam 'normalne' sylwetki. Kiedy patrzę na dzisiejsze dzieci, aż nie mogę uwierzyć - mamy naprawdę zapasiony naród. Na WF nie chodzą, po boiskach nie biegają. Kuźwa! Przechodziłam dzisiaj koło mojej podstawówki/gimnazjum - na stojaku rowerowym JEDEN rower, a pół parkingu i trawnika zawalone skuterami. Na osiedlu widuję tylko przedszkolaki, a spacerom między blokami towarzyszy akompaniament sygnału z GG. Kiedy ja miałam 9-17 lat spędzałam całe dnie na dworze - podchody, wyścigi, chowany, państwa-miasta, guma, skakanka, trzepak i milion innych cudów. Teraz w miejscach, w których bawiłam się za młodu, nikogo nie ma. Pustka...<br /><br />Oprócz tego, że załatwienie zwolnienia z WFu jest sprawą banalną [głupi lekarze!], i ja główną winą za otyłość dzieci obarczam rodziców. Zamiast zrobić dzieciom śniadanie i obiad, wolą wcisnąć parę złociszy na pączka i czipsy, a w lodówce zostawić mrożoną pizzę. To nie jest moja sprawa, ale kiedy siedzę w Galerii i przy stoliku obok widzę otyłe dziecko z trzema burgerami, frytami, colą i ciastkiem, mam ochotę wygarnąć rodzicom, że są pozbawieni mózgów. Nawet w takim KFC można względnie zdrowo zjeść - sałatka z grillowanym kurczakiem + herbata zamiast Pepsi i już jest lepiej. U mnie w Galerii od razu widać w czym gustują Polacy/częstochowianie - do KFC i McD kolejki ciągną się kilometrami. Do zdrowego żarcia na wagę i North Fisha zawsze można podejść od razu. Smutne...Klaudyna Maciąghttps://www.blogger.com/profile/13196226819077537547noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-73438411749107320662012-09-04T13:38:01.033+02:002012-09-04T13:38:01.033+02:00pamiętam jak za moich czasów (rocznik '87) ...pamiętam jak za moich czasów (rocznik '87) 'grubasem' nazywało się dzieci, które po prostu miały taką urodę, w sensie chomicze policzki itp.;) mało było prawdziwych grubasów, raczej szkieletorki plus kilka sztuk takich normalniejszych (tzw. 'grubasów';)) na klasę. dzisiaj oczom nie wierzę, kiedy obserwuję te małe spaślaki, a ich rodziców to bym posłała na jakiegoś karnego jeżyka;) mam przyjaciółkę, która w liceum była prawdziwym grubasem, wyjechała z domu na studia i schudła, nie wiem, z 30 kg? w każdym razie w końcu wygląda jak normalna dziewczyna. mimo wszystko strasznie jej współczuję, bo kiedy byliśmy w liceum, to chodziłyśmy z dziewczynami na jakieś imprezy, kupowałyśmy sobie modne ciuchy w nowo powstających galeriach handlowych, a ona mogła nosić jedynie męskie sportowe bluzy. widzę, jak teraz odżyła i o ile więcej radości sprawia jej samo życie. tylko, że ona ma 25 lat, a dopiero teraz przeżywa sytuacje, które ja przeżywałam jako szesnastolatka, dopiero teraz zaczyna sobie układać życie itd. i co najważniejsze w moim wpisie, to fakt, że moja przyjaciółka odczuwa teraz ogromny żal w stosunku do rodziców i o wszystko ich obwinia, jej przyjazdy do domu rodzinnego kończą się zawsze jakimiś kłótniami etc. więc jeśli jakiś rodzic to czyta, to niech weźmie sobie tę historię do serca, bo uszczęśliwienie dziecka poprzez danie mu batonika trwa niestety krótko - potem są już tylko wzajemne żale i pretensje. pozdrawiam!:)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-86107338507256159622012-09-04T12:55:54.772+02:002012-09-04T12:55:54.772+02:00racja, że wina rodziców, racja, że czasami też win...racja, że wina rodziców, racja, że czasami też wina presji zewnętrznej. sama byłam jedyną pulchną dziewczynką w szkole, po części przez leczenie sterydami, po części przez pocieszanie się słodyczami i innymi śmieciami (a powodów oczywiście co niemiara) ze szkolnego sklepiku i szkolny wstręt do WF-u. teraz mam głównie na własne 30 kilogramów do zrzucenia, jestem otyła i miewam problemy z najprostszymi czynnościami. podjęłam już walkę o siebie, ale nie o to chodzi. chcę powiedzieć, że kiedy wiem, jak to jest być grubasem i jakie wiążą się z tym problemy, to jeszcze bardziej boli mnie gdzieś w środku, że tak wielu rodziców robi swoim dzieciom taką krzywdę...Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-65050590329881021952012-09-04T12:49:23.671+02:002012-09-04T12:49:23.671+02:00sama zawsze należałam do pulchniejszych dzieci, w ...sama zawsze należałam do pulchniejszych dzieci, w dodatku przewyższałam wzrostem rówieśników. ;) waga była zasługą raczej dziadków niż rodziców, którzy nie myśleli o konsekwencjach wpychania we mnie słodyczy [czego efektem jest wieczna nadwaga o jakieś 8-1o kg, którą powoli zrzucam dopiero teraz...]. ale nigdy nie wyglądałam jak dzieci z tych zdjęć, tego jestem pewna, bo nawet przed chwilą szybko poszukałam zdjęć z podstawówki [i, przy okazji, oprócz mnie tylko jedną dziewczynę mogłabym nazwać 'pulchniejszą', reszta nie miała problemów z wagą]... chociaż nienawidziłam wfu, to w wolnym czasie pędziłam z tatą na basen, na rowery, pokopać piłkę w parku - nie wiem, jakbym wyglądała bez takiego minimum ruchu.<br /><br />nie wiem, o czym myślą rodzice, karmiąc swoje dzieci w taki sposób. nie trzeba odmawiać dziecku loda czy batonika, bo nie o to chodzi, ale niech najważniejsze posiłki - śniadania, obiady - będą zdrowe, pożywne, bogate w niezbędne składniki. sama nie lubię większości warzyw, ale w dzieciństwie mama jakoś je przemycała do potraw - np. zupa ogórkowa przez wiele lat była dla mnie zupą ziemniaczaną, bo ogórki były starte na tarce i wręcz niewyczuwalne. :P nie wyobrażam sobie zabierać dzieci na obiad do kfc czy innego mcshitu, a potem patrzeć, jak po takim posiłku siadają na 5h przed kompem/tv, zamiast uprawiać sport...<br /><br />sklepiki szkolne to tragedia, dopiero w liceum zaczęłam cokolwiek kupować w bufecie szkolnym. były tam jogurty, kefiry, kanapki, owoce, woda - zaraz obok pączków, drożdżówek, coli, chipsów, tostów i zupek chińskich, ale były i naprawdę wiele osób to kupowało. ;)Paula Annahttps://www.blogger.com/profile/09540467344801986303noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-19227347655264401722012-09-04T12:19:48.601+02:002012-09-04T12:19:48.601+02:00To chyba jest widoczne wszędzie, nie tylko nad mor...To chyba jest widoczne wszędzie, nie tylko nad morzem. Śmiejemy się z Amerykanów, a powoli się do nich upodabniamy. Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/09763652599654038052noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-70227589905333370192012-09-04T12:12:01.014+02:002012-09-04T12:12:01.014+02:00to wszystko, co piszesz to niestety prawda. nie ty...to wszystko, co piszesz to niestety prawda. nie tylko dzieci są coraz grubsze, ale Polaków w ogóle grubych jest coraz więcej. podczas ostatniego pobytu nad morzem jakoś mi się to rzuciło w oczy - mnóstwo grubych ludzi obżerających się frytkami, pizzami, lodami, goframi i karmiących tym całym syfem swoje dużo za pulchne dzieci. Przykro się na to patrzy. Naprawdę. Dorotahttps://www.blogger.com/profile/17839566163502082871noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-46626020834087930492012-09-04T12:04:25.076+02:002012-09-04T12:04:25.076+02:00Masz sporo racji, bo nie zawsze rodzice są w stani...Masz sporo racji, bo nie zawsze rodzice są w stanie kontrolować dziecko. Podejrzewam, że trzeba dużo zdrowego rozsądku, na przykład coś w stylu: słodycze w porządku, ale tylko w weekend. I nie, że od razu pięćdziesiąt batoników, ale na przykład kawałek domowego ciasta, które WIADOMO Z CZEGO jest zrobione. <br />Zresztą rodzice rodzicami, ale wiele złego robią też reklamy telewizyjne. Jeśli pokazują tam, że zdrowe śniadanie to chleb z Nutellą, to jak wytłumaczyć dziecku, że wcale tak nie jest? Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/09763652599654038052noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-67123233913439920232012-09-04T11:50:30.863+02:002012-09-04T11:50:30.863+02:00wszystko co piszesz to prawda. i o nadwadze wśród ...wszystko co piszesz to prawda. i o nadwadze wśród dzieci, i o jej 'winowajcach' - rodzicach. jednak są odstępstwa od reguły. i nie mam tu na myśli rodziców szczupłych dzieci wpajających im zdrowe nawyki żywieniowe, a takich jak moi. w skrócie - nigdy nie byłam naprawdę gruba, jak byłam mała, to nawet z przewagą ku szczupłemu niejadkowi. moi rodzice wpoili mi, że od słodyczy psują się zęby, więc grzecznie, bez większego żalu ich odmawiałam. nie chodziliśmy do makdonalda, bo tato mówił, że to jest bardzo niezdrowe - i tu już miałam większy żal. bo WSZYSCY chodzili, kolekcjonowali zabawki, a ja co. jak byłam starsza i zaczęłam dostawać pieniądze na jedzenie w szkole, to się zaczęło - kompletnie pozbawiona wcześniej wszystkich czipsów, hamburgerów, niezdrowych słodyczy, rzuciłam się na to jak mała hiena. wydawałam na to wszystkie swoje pieniądze. no i w gimnazjum zaczęłam się niestety robić kluchowata. więc uważam, że rodzice nie są niestety w stanie nad wszystkim zapanować. musiałam przejechać się na własnym, sporym błędzie, który teraz muszę odpokutować, mimo że teraz znam już zasady zdrowego żywienia.<br />ciężka sprawa, bo przecież nie wyeliminuje się ze sklepów tego całego szitu ani nie zaciągnie się dzieciaka siłą na wf.epylpajhttps://www.blogger.com/profile/01922097366676869631noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2975350649615023927.post-39176987716231740172012-09-04T11:36:29.066+02:002012-09-04T11:36:29.066+02:00Wiesz co? Czasami na uczelni obserwuję, jakie kana...Wiesz co? Czasami na uczelni obserwuję, jakie kanapki przynoszą z domu ludzie. Tragedia. Chleb z masłem/margaryną i żółtym serem. KONIEC. I nie chodzi tu o to, że po prostu brakuje im pieniędzy (choć nawet żyjąc bardzo skromnie można pozwolić sobie na w miarę zdrowe żywienie), nie! To po prostu brak świadomości! Okropnie się na to patrzy, okropnie. Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/09763652599654038052noreply@blogger.com