Jak po świętach? Najedzeni? Radośni?
Muszę przyznać, że u nas doskonale! Trzy dni z rodziną, piękna pogoda i mnóstwo, naprawdę mnóstwo wybornego jedzenia. Stwierdzam z pełną świadomością tego, co piszę – w święta najlepiej sprawdza się tradycyjne jadło. Tak więc skosztowałam żurku, jarzynowej sałatki (która w KAŻDYM domu smakuje INACZEJ!), drobiowych (kupionych specjalnie dla nas :P) wędlin, jedliśmy jajka z różnymi sosami (chrzanowym, czosnkowym, tatarskim...), drobiową galaretkę, śledzie i mnóstwo obłędnego ciasta.
Czas jednak wrócić do rozsądnych ilości pożywienia, dlatego też dziś chciałabym zaproponować Wam dwie pyszności. Po pierwsze – zupę z ciecierzycą i pomidorami oraz trójkąciki z kaszy kukurydzianej.
Zupa z ciecierzycy jest sycąca, zdrowa i smaczna, do czego przekonywać chyba nie muszę. Przepis zaczerpnęłam z Kwestii Smaku i w zasadzie zmodyfikowałam go tylko odrobinę.
Zupa z ciecierzycy
Składniki (2 spore porcje):
- 2 ząbki czosnku (użyłam czterech);
- 250 g suchej ciecierzycy;
- 1 puszka pomidorów;
- oliwa z oliwek;
- pół litra bulionu;
- makaron tagiatelle (użyłam 3 gniazdek)
- natka pietruszki;
- pieprz, sól;
Ciecierzycę moczyć przez 12 godzin (można też użyć już tej gotowej do spożycia). Odcedzić, dokładnie opłukać, ponownie zalać wodą i ugotować do miękkości. Czosnek posiekać drobniutko i podsmażyć go z rozmarynem na niewielkiej ilości oliwy z oliwek (oj tam, albo i oleju zwykłego). Dodać pomidory i resztę oliwy. Gotować około 10-15 minut, po czym dodać bulion, odcedzoną ciecierzycę i natkę pietruszki. Gotować dalej przez mniej więcej 5 minut, po czym część zupy odlać, zmiksować i ponownie wlać do garnka – zmiksowana część nada zupie gęstości, a w samej zupie i tak pozostaną ziarna ciecierzycy. Zupę podawać gorącą, z ugotowanym uprzednio makaronem.
Trójąciki z kaszy kukurydzianej
Składniki (2 porcje):
- 175 g kaszy kukurydzianej (używam Sante – tak, pozwalam sobie właśnie na walącą po oczach reklamę, ale nie bezpodstawnie - praktycznie wszystkie produkty Sante, których miałam przyjemność kosztować dzięki uprzejmości firmy, są smaczne i niedrogie. Pakują kaszę w opakowania po 350 g – dzieliłam je już w różny sposób, ale najlepiej i tak wychodzi na pół, więc opakowanie wystarcza mi na dwa razy. Porównałam też cenę z kaszą kukurydzianą na dziale ze zdrową żywnością – o wiele niższa, więc to kolejny plus);
- 2 szklanki wody (i tak trzeba dolewać więcej);
- świeży koperek;
- sól, pieprz;
- oliwa z oliwek / olej / masło
Wodę gotujemy w dość wysokim garnku (kasza „lubi” pryskać). Do wrzącej wsypujemy kaszę i ciągle mieszamy. Woda wchłania się dość intensywnie, musimy więc uważać na to, by kasza się nam nie przypaliła. Wody dolewamy w zależności od potrzeb, pamiętając jednak, że kasza musi wyjść nam bardzo gęsta (aż łyżka staje ;p). Gotujemy ją około 15 minut, soląc w międzyczasie, a najlepszym dowodem na to, że jest już prawie gotowa, jest to, że po tym czasie powinna „odrywać” się nam od ścianek garnka i odrobinkę (!) przypalać u dołu. Dosypujemy posiekany koperek, Kaszę „rozsmarowujemy” grubą warstwą na dużym talerzu, desce, bądź czymkolwiek, na czym będzie się nam dobrze ją kroić. Pozostawiamy do ostygnięcia, po czym kroimy w trójkąty (można w kwadraty, a nawet w kółka, wycinając je szklanką, ale wtedy zostaje nam sporo resztek, których nie wypada wyrzucić). Delikatnie smarujemy oliwą i podsmażamy na zwykłej, lub grillowej patelni (jeśli wolimy aromat masła, uprzednio rozpuszczamy je na patelni, dopiero później kładziemy na niej trójkąty).
Kukurydziane trójkąty wyśmienicie smakują zarówno na ciepło, jak i na zimno. Dobrze prezentują się na talerzu w towarzystwie sałatki, lub jako dodatek do mięsa, czy nawet zwykła przekąska na imprezie. Początkowo planowałam zrobić kukurydzianą kostkę i nadziać na patyczki do szaszłyków, lub wrzucić do sałatki, ale uznałam, że trójkąty będą wyglądać ładniej.
Z innej beczki natomiast... zasługuję na nagrodę w kategorii niezdary roku. Realizując postanowienie pt. rolki-codziennie-żeby-jędrnymi-pośladkami-orzechy-łupać!, udaliśmy się wczoraj po obiedzie na promenadę, żeby pojeździć. Idzie mi coraz lepiej i nie wyglądam już jak ostatnia ofiara losu, wymachująca białą flagą, więc... coś mnie podkusiło, by odjechać od Waldka, siedzącego na ławce i rozmawiającego przez telefon. No i pojechałam. Tak pojechałam, że nawet nie zdążyłam mrugnąć, a ziemia zaatakowała mnie z siłą równą trzęsieniu z Japonii. W głowie to mi aż chyba zachlupotało i zdołałam tylko pisnąć ała. Jegomość jadący na rowerze zapytał, czy jestem cała, a ja z drżącą brodą i łezkami w kącikach oczu odpowiedziałam tylko taaaaa.... Wstałam, otrzepałam się i po karczemnej awanturze za niedopilnowanie mnie, stwierdziłam, że rolek już na nogi nie włożę (najpewniej tylko do dzisiejszego popołudnia... :P). Mimo to – dziewczyny, na rolki!
P.S. Wyniki konkursu do piątku, przypominam! A ja pochwalę się, że wygrałam kolejną książkę w kolejnym konkursie literackim. Wystarczyło, bym wróciła do pisania i proszę, aż mi się buźka cieszy... ;)
Limonko czy może być cieciorka z puszki? Oczywiście po uprzednim odsączeniu z tej wody.. Uwielbiam cieciorkę, tę z puszki używam często do przeróżnych sałatek.
OdpowiedzUsuńGratuluję kolejnej wygranej i współczuję upadku...tyłek musiał boleć :p
Pewnie, że może, zresztą ta puszkowana jest w oryginalnym przepisie ;))) przyznaję szczerze, iż użyłam suchej dlatego, że nie mogłam znaleźć w sklepie ciecierzycy w puszce O_o śmiało używaj tej, której masz =)
OdpowiedzUsuńa tyłek... gdyby był grubszy, to może by nie bolał :P
co za przypadek! właśnie wróciłam z zakupów, wśród których znalazła się cieciorka, której jeszcze nigdy nie jadłam, ale w sklepie stwierdziłam, że muszę spróbować ;d
OdpowiedzUsuńRównież gratuluję wygranej i proponuje poduszki na tyłek następnym razem ;p
Jak chodzi o te trójkąciki, podobnie robię kostkę grysikową. Też gotuje się wodę i zasypuje stopniowo grysikiem ciągle mieszając. Musi wyjść zbita, sztywna masa. Oczywiście wodę solimy. Taką wykłada się na blaszkę do pieczenia dość grubo, tak gdzieś na centymetr. Wsadzamy do lodówki na jakieś 2h potem ciachamy na kwadraty (niewielkie 3x3cm). Świetna alternatywa dla makaronu szczególnie w rosole :-)
OdpowiedzUsuńAAaaa trójkącikowe nachosy! Pierwsze o czym pomyślałam Koniecznie muszę spróbować, a do tego zrobiłabym sobie tzatziki, który chodzi za mną już od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńWróciłam do stolicy, jak tu mało zieleni :(((
Tzatziki do tego byłyby rewelacyjne! <3
OdpowiedzUsuńA Warszawa... no cóż, ja tam nie przepadam za naszą Stolicą, ale jestem zdania, że w każdym mieście można znaleźć coś fajnego, więc chyba niewielką ilość zieleni możesz zastąpić czymś innym :) ;>
Hmm może dziwne pytanie, ale czy ta kasza kukurydziana to to samo co mąka kukurydziana? Ta z której robi się placki tortilli? :p Bo jak tak to mam i też wypróbuję :D
OdpowiedzUsuńMagda, kasza jest grubsza niż mąka. Limonko, bardzo fajna zupa. Gratuluję sukcesów literackich. Ja się właśnie przymierzam do napisania wściekle feministycznego;) artykułu o kobietach w matematyce.
OdpowiedzUsuńNiestety Madziu to różnica. Przynajmniej mi się tak wydaje, bo mam w domu mąkę kukurydzianą i drobną kaszkę kukurydzianą. ;)
OdpowiedzUsuńNo ja nie wyobrażam sobie w Stolicy całego życia. Kocham zieleń, dobrze że mam park całkiem niedaleko ;) Jak byłam w domu to tak odżyłam. No i raz jeszcze powtórze, że Tobie morza zazdroszczę ogromnie, szczęściaro Ty! :D
No i oczywiście też gratuluję wygranej zdolniacho :)
Magda, dziewczyny Ci odpowiedziały :)))
OdpowiedzUsuńNinoczka, chętnie bym przeczytała Twój artykuł. Mimo, że feminizm to coś, co absolutnie neguję, artykuł o kobietach w matematyce musi być interesujący :)))))
Ja nie neguję feminizmu. W końcu to dzięki feministkom mogę w ogóle pisać ten artykuł :D. Uważam jednak, że lepiej by było, gdyby został w tej chwili pojęciem czysto historycznym. Współcześnie tak zwane "feministki" zupełnie wypaczyły jego sens. Kiedy go wreszcie skończę, to chętnie podeślę.
OdpowiedzUsuńRacja :)))) podeślij coś innego, jeśli masz, chętnie "czytnę".
OdpowiedzUsuńI w ogóle AAAAAAAAAAAAAa, jutro ślub księcia Williama <3
Zamierzam go oglądać, bo Dianę i Karola przegapiłam. Ciekawa jestem SUKIENKI!!!!!
Proszę bardzo. Też będę oglądać:). Sukienka pewnie będzie nieziemska, ale ja i tak najbardziej ciekawa jestem menu.
OdpowiedzUsuńIście królewskie zapewne! :)))
OdpowiedzUsuńJa jestem tak zakręcona, że zapomniałam o tym, że to już dziś ! :o
OdpowiedzUsuń