No, może nie AŻ TAK mała, ale na pewno mniejsza, niż później.
Pewnego dnia (niestety wszystkie zdjęcia z okresu podstawówki i gimnazjum są u Rodziców i nie mam na tę chwilę możliwości, by je tu pokazać), Agnieszka poszła do liceum. Na wycieczkę integracyjną jej klasa wybrała się do Zakopanego. Agnieszka nie mogła odmówić sobie wizyty w Muzeum Figur Woskowych, gdzie spotkała Harry'ego Pottera...
oraz Leonida Breżniewa...
Podczas swojej nauki w liceum, nasza bohaterka często eksperymentowała z włosami...
'
Kiedyś dostała nawet czterdzieści ujemnych punktów za ufarbowanie grzywki na niebiesko. Dowiedziała się wówczas, że w "takiej szkole" kolorować włosów nie wypada.
W tak zwanym "międzyczasie" Agnieszka przybierała na masie...
Aż w końcu nadszedł dzień, kiedy nie można już było utyć więcej. Zaczęła się... PRZEMIANA.
Agnieszka sobie chudła...
I chudła...
Aż schudła.
I mimo, że moja najniższa osiągnięta w dorosłym życiu waga (69 kg) utrzymała się tylko przez kilka miesięcy (po czym poszybowała o 3-4-5 kg w górę) i do dziś się waha, czuję się dobrze. Dużo ćwiczę, odżywiam się świadomie, nie popadam w skrajności i wiem, kiedy muszę powiedzieć sobie "stop". Czuję się kobieco, mam krągłości tam, gdzie mieć powinnam i dopiero po wielu, wielu, wielu miesiącach od zakończenia odchudzania, zaczęłam powolutku czuć się zadowolona z siebie (choć są czytelnicy, którzy uważają, że przydałoby mi się zrzucić 7 kg :)))).
Wybaczcie mi jakość najświeższych zdjęć (i ewentualna kiepską jakość przy następnych zdjęciach zamieszczonych w przepisach) ale z racji popsutego aparatu fotograficzego, zmuszona byłam zrobić sobie dziś zdjęcia (z rąsi i w lustrze :D) telefonem komórkowym. Pozostałe fotografie można obejrzeć w zakładce "Zdjęcia".
Świetna przemiana! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję!
Dziękuję bardzo :) Jeszcze dużo pracy przede mną :P
UsuńSuper to zrobiłaś i gratuluję i schudnięcia i utrzymywania wagi - nie wiem, co trudniejsze! Jeszcze raz - ekstra pomysł!
OdpowiedzUsuńSchudnięcie trudniejsze :P
UsuńKurde! Ale ty masz super figurę!!!! @_@ Autentycznie jestem dalej pełna podziwu, że Ci się tak udało! I że Twoja skóra jest w tak dobrym stanie!
OdpowiedzUsuńJa ważę teraz trochę ponad 70kg a wyglądam jak pączek ;/// na pewno nie mam tak płaskiego brzucha i braku boczków jak Ty! Jak to możliwe skoro mamy ten sam wzrost xDDDDDDD Zdradź swój sposób!!!!!!
A w ogóle najmniej ile ważyłam w dorosłym życiu to 62kg... i się modlę żeby do tego wrócić xD
Jarka, brak boczków to kwestia dobrych majtek (serio!), a brzuch zależy od tego co zjem poprzedniego dnia (no i dużo mi dały w ostatnich tygodniach ćwiczenia) :P
UsuńI przecież nie wyglądasz jak pączek, bo Cię przecież oglądam na zdjęciach, Jaruchna!
hmmm, też agnieszka, też miała niebieskie włosy (tylko w pracy powiedzieli, że nie wypada, a poza tym "spierały" się na niebiesko), też ważyła 100 kilkanaście, tylko jest jedna różnica, mnie zostało, a Ty dałaś radę, gratuluję i patrzę z zazdrością, dużą zazdrością!! ale szczerze gratuluję po raz kolejny i mam nadzieję, że mnie też się niedługo uda...
OdpowiedzUsuńspierały się na zielono!!! teraz zobaczyłam pomyłkę :/
UsuńUda się, uda. Pamiętaj, że pierwszy krok to CHCIEĆ :)))
UsuńTrzymam kciuki i służę pomocą, jeśli będzie trzeba :P
masz sliną wolę ;D
Usuńale wygladasz super !
wpadniesz ?:*
Zielony też ładny :P
UsuńJedno się tylko nie zmieniło- przez cały ten czas miałaś i masz świetnie ścięte włosy: dobrane do kształtu twarzy, podkreślające charakter (jak już wnioskuję po Twoich wpisach)! I nawet udało Ci się zrobić kokardę z włosów!
OdpowiedzUsuńŚwietnie święte powiadasz? :P Od długiego czasu zapuszczam i są prościutkie, tutaj praktycznie na każdym zdjęciu z rozjaśnionymi włosami mam tę samą fryzurę i strasznie żałuję, że nie mam dostępu do innych zdjęć, bo był czas, kiedy miałam nawet irokeza czesanego :))) Ale dziękuję za miłe słowa, już ledwo patrzę na oczy o tej porze :P
UsuńO kurcze, czterdzieści punktów ujemnych...szacun:)
OdpowiedzUsuńGratuluję przemiany! i odwagi w upublicznieniu jej. Świetnie seksownie wyglądasz. Gdyby nie strzałki nawet nie zauważyłabym "budyniu".
Pozdrawiam:)
(a u mnie, rzeczywiście to były borówki i mleko, jeden z wielu moich ulubionych wakacyjnych przysmaków)
O budyniu musiałam napisać, bo tego cholerstwa jest chyba najtrudniej się pozbyć i ciągle nie daję rady :P
UsuńDziękuję za komentarz i potwierdzenie mojego "koktajlowego" przypuszczenia. Jutro biegnę po borówki! :)
świętnie wyglądasz:)
OdpowiedzUsuńZależy od dnia :P
Usuńna wszystkich zdjęciach wyglądasz ładnie (;
OdpowiedzUsuńW porównaniu z rokiem 2004 a właściwie to bez porównania! Jak dwie różne osoby! Przemiana na piątkę z plusem, Twoje zdjęcia powinny świecić przykładem dla wielu kobiet, że można, że się da, że warto!
OdpowiedzUsuńPowiedz limonko ile masz cm wzrostu? I dobrze zrozumiałam? Na tych ostatnich zdjęciach ważysz 69kg + 3-5 kg? Aż nie chce mi się wierzyć, zero brzuszka i tłuszczyku na plecach. Ja przed ciążą dobiłam do wydawać by się mogło najcięższej mojej wagi - 63-65 kg (przy wzroście 171) a i tak nie czułam się z sobą dobrze. Teraz w 8 miesiącu ciąży o wadze nie rozmawiam ;) Niby nie utyłam strasznie dużo, ale też +5 kg dołożyłam na własne życzenie. Po odstawieniu karmienia muszę się za siebie wziąć, 61 kg byłoby miło :)
Kingo, mam 177 cm wzrostu :)))
UsuńNa ostatnich zdjęciach ważę prawie 74 kg i choć jest to efekt zbyt dużej ilości wypieków przez ostatnie dwa lata (:P) to jestem zaskoczona tym, że moje ciało wygląda zdecydowanie lepiej, niż gdy ważyłam 69 kg. To chyba efekt ćwiczeń, bo stałam się bardziej "zbita". Chyba jest trochę prawdy w tym, co piszą o ćwiczeniach, że można się wysmuklić, a mimo to waga może wskazywać nawet więcej, niż powinna. Nie zmienia to jednak faktu, że powinnam zrzucić ze 3 kg ;)))
Jeśli mogę zapytać, ile przytyłaś w ciąży?
Twoje ciało wygląda zdecydowanie lepiej niż moje za czasów 63 kg :) Może faktycznie coś jest na rzeczy z tymi ćwiczeniami, niegdyś byłam bardziej aktywna fizycznie, po studiach cholernie się rozleniwiłam.
UsuńW ciąży przytyłam 12 kg, ale, że to 8miesiąc czuję, że na tym się nie skończy. Najgorsze co mogłam zrobić to... przeprowadzić się do rodziców. Mąż mi wyemigrował na 3 tygodnie, spakowałam kota i jestem. Zaczynam dzień od drożdżówki a kończę na pączku. Po dwóch tygodniach nicnierobienia kot ledwo chodzi z przejedzenia a i mnie samej z każdym dniem ciężej. Dobrze, że jeszcze tydzień bo bym się z łóżka nie podniosła ;)
gratuluję silnej woli i sukcesów :))
OdpowiedzUsuńŚwietne efekty. Inspirujesz mnie ;)Naprawdę, szczerze Cie podziwiam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))))
UsuńNiezła przemiana! Dopiero oglądając zdjęcia widać ogromną różnicę, tak jakby 2 różne osoby:D Może i ja się kiedyś zbiorę do pokazania zdjęć sprzed w trakcie i po odchudzaniu?
OdpowiedzUsuńKasia
Gratulacje, wspaniala przemiana. Bede tu czesto zagladac :)
OdpowiedzUsuńWow, robi wrażenie! I jakie 7 kilogramów! Już teraz wyglądasz świetnie! Najważniejsze, że czujesz się dobrze we własnym ciele :)
OdpowiedzUsuńJedyne co mi teraz przychodzi do głowy to: WOW, naprawdę świetne efekty. Jesteś potwierdzeniem, że jeśli się chce to wszystko się da, gratuluję.
OdpowiedzUsuńosiagnelas wielki sukces! gratuluje Ci, naprawde! :-) i nie, nie - nic nie musisz juz zrzucac! najwazniejsze, ze TY sie czujesz dobrze w swoim ciele! :-)
OdpowiedzUsuńWow...jesteś piękna! :) Gratuluję sukcesu! :)
OdpowiedzUsuńLimonko, wyglądasz przepięknie! Co za zmiana!
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie pytanie, czy moglabys coś na pisać na temat tego, czy Twoja waga sie zatrzymala podczas diety (na nie wiem, miesiac? dwa?). Czy wprowadzilas wtedy jakies modyfikacje? Bo moja waga nie chce spadac i nie wiem co dalej ;(
Czy organizm przyzwyczaja sie do diety? Co wtedy robic? Jak sama sobie z tym radzilas?
Pozdrowienia!
Zatrzymała się chyba na 2 lub 3 tygodnie, nie pamiętam dość dokładnie. Ale jest podobno tak, że na pewnym etapie odchudzania organizm przyzwyczaja się do ilości kalorii, które otrzymuje i trochę trwa, zanim znów zacznie spalać tłuszcz. Wtedy najlepiej zwiększyć ilość ruchu i nie niecierpliwić się :)
UsuńMoja waga juz stoi długo... mam dość ;(
UsuńMoze ktos z wypowaidajacych sie ma podobne doswiadczenia?
Moj organizm chyba przyzwyczail sie do tej wagi, ktora ma teraz i za nic nie chce jej zrzucic ;( Pomimo tego, ze wprowadzilam ruch, i nadal stosuje diete.
Nie wiem co robic.
No ale dziekuje za odpowiedz.
gratuluję wytrwałości, wiem że czasem nie jest łatwo (moja siostra również ważyła w 3 gimnazjum ponad 90 kg poszła do technikum zapisała się do szkolnych drużyn gry w kosza, siatkę i piłkę ręczną zaczęła chudnąć jak to zobaczyła to również świadomiej się odżywia i wygląda teraz na prawdę rewelacyjnie)
OdpowiedzUsuńWow, świetne efekty!
OdpowiedzUsuńGratuluję:)!!!sama wiem jak ciężko zrzucić kilogramy. W zeszłym roku ważyłam jeszcze 70 kg przy wzroście 160 cm. Teraz warzę 59 kg, ale było już 56 kg. I ciągle staram się walczyć, a łatwo nie jest. moim największym koszmarem są moje nogi.
OdpowiedzUsuńGratuluję również wytrwałości:)
pozdrawiam
R.
Nogi można wyćwiczyć, tak jak wszystko! :) Powodzenia w dalszym zrzucaniu kilogramów :))))
UsuńDziękuję:)
UsuńNiesamowite efekty...
OdpowiedzUsuńŚliczna Limonka <3 Żałuję, że nie mam zdjęć z okresu, kiedy ważyłam najwięcej. Cóż, w tamtym czasie nie bardzo lubiłam być fotografowana :)
OdpowiedzUsuńA ile ważyłaś najwięcej? :)))
UsuńNikt chyba nie lubi być fotografowany, gdy waży za dużo. Lustro może kłamać, zdjęcia nie. Zwłaszcza, jeśli stoi się na nich obok kogoś normalnie wyglądającego :D
Osiem trzy :) Haha właśnie mi się przypomniało, że jednak mam zdjęcia z tamtego okresu. Założyłam sobie "dziennik odchudzania" i na jego potrzeby zrobiłam foty całej sylwetki w bieliźnie. Muszę pojechać do domu i odszukać ten zeszyt :D Ale będą jaja :P
UsuńMusicie pamiętać, że chudnięcie to spalanie tłuszczu, tak, tak, SPALANIE.
OdpowiedzUsuńA co się dzieje kiedy na patelni na przykład spali Wam się tłuszcz?
Zostają resztki nie spalone. W organizmie takie pozostałości to tzw. toksyny.
Nasze ciało pozbywa się tych toksyn codziennie na różne sposoby, ale przy chudnięciu często jest ich więcej i organizm tak jakby się zatyka.
Na pozór ekstremalną, ale bardzo skuteczną metodą na szybkie pozbycie się toksyn i złogów w przewodzie pokarmowym, jest głodówka. Pisałem już o tym kiedyś.
Wiele osób przeraża sama myśl o niejedzeniu i słowo, które kojarzy się z GŁODEM.
Tyle, że to nie jest zwykła głodówka. Nie jemy, ale pijemy wodę. Ile nam się chce i ile tylko możemy. Zwykłą, przegotowana czy mineralną, niegazowaną wodę.
Najlepszy efekt jeśli damy radę 48 godzin, ale 24 też da nam faktyczne uczucie oczyszczenia. Poczujemy się świeżej, bardziej rześko. Wręcz powinno się to robić 2x w roku, wczesną wiosną i jesienią.
Druga rzecz to przy odchudzaniu często zaczynamy różnego rodzaju ćwiczenia.
Co wtedy się dzieje? Często długo nie używane mięśnie, którym dostarczamy teraz więcej witamin a prócz tego mają "tłuszczyk" jako dodatkowe paliwko, zaczynają wzmacniać się czyli mniej lub więcej ... rosnąć.
A co jeśli (czysto teoretycznie) zamienimy kilo smalcu na kilo udźca ?
Ano wizualnie schudniemy ale waga pozostanie bez zmian ! ;P
A co jeśli ćwiczenia nam się spodobały i masy mięśniowej przybywa więcej niż tracimy zbędnego tłuszczu ? Często wyglądamy jeszcze lepiej ale ważymy więcej ;)
Dlatego warto nie tylko kontrolować wagę ale i wymiary oraz obiektywnie patrzeć na siebie a nie tylko na wskaźnik wagi ;)
Pozdrawiam wszystkich
O kurcze! Ale schudłaś!:o podziwiam!
OdpowiedzUsuńAle schudłaś! :O Na pewno będę częściej zaglądać bo widziałam, że w poprzednich notkach dodawałaś ćwiczenia. Na pewno się na nie skuszę! :)
OdpowiedzUsuńDodawałam i będę dodawać, zawsze w sobotę :) Wprawdzie wczoraj pominęłam ich dodanie ze względu na powyższy temat, ale już w następną sobotę będą :)
Usuńświetna przemiana! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńMyślę, że chudnąć nie musisz, ale wzmocnić ciałko, nabić mięśni itp :)
O to dbam już od jakiegoś czasu :)
UsuńPozdrawiam! :)
Twój fotoreportaż świetnie odzwierciedla przemianę jaką przeszłaś i motywuje mnie do pracy nad sobą.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
łał, jak fajnie zobaczyć taką przemianę, wiedząc, że jest autentyczna, a nie wyreżyserowana przez jakiegoś gościa od reklamy tabletek odchudzających :) musisz mieć naprawdę silną wolę, gratuluję osiągnięcia celu. i wiedziałaś, kiedy przestać, to też wielki plus :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Rewelacja, takie fotki zawsze motywują do odchudzania. Wiem, ile pracy i samozaparcia trzeba w to włożyć. Ja w swojej karierze ważyłam najwięcej 97kg przy wzroście 175cm, czyli też byłam całkiem sporych rozmiarów. W końcu się zawzięłam i waga zjechała, teraz waha się w granicy 65kg, co jest do przyjęcia :) Podziwiam Cię, że tyle ćwiczysz, bo ze mnie jest straszny leń, a na pewno przydałoby mi się popracować nad sylwetką. Muszę ruszyć tyłek ;)
OdpowiedzUsuńtrochę nie na temat - filmik, który namawia do "akceptowania siebie". niby śmiesznie, niby kolorowo, ale i tak - załamka...http://www.youtube.com/watch?v=8lUGwohNNWg&feature=player_embedded
OdpowiedzUsuńOgromne słowa uznania z mojej strony! Przejrzałam bloga od samego początku, od ponad roku jestem na bieżąco :) wydrukowałam Wasze przepisy (zrobiła się z tego mała książeczka :D) i staram się wcielać w życie nowe nawyki i nowe postanowienia. Twoja historia, jest dowodem na to, że się DA. Tylko trzeba znaleźć w sobie motywację i siłę. Zapewne jeszcze nie raz spotkasz się z chamskimi komentarzami od niedowiarków albo zwyczajnych zazdrośników, którzy raz po raz będą ciskać złośliwościami na temat tego, że prędzej czy później i tak utyjesz. Ja jednak należę do ludzi, którzy podziwiają i doceniają, bo trzeba być osobą niemałej odwagi by dzielić się zdjęciami z, powiedzmy, grubszego okresu życia ;) życzę wszystkiego co najlepsze, Limonka! I nie waż się likwidować bloga, to jedna z obowiązkowych części mojej codziennej "internetówki" :D pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJejku, bardzo dziękuję za te miłe słowa, bardzo się cieszę, że lubisz tu zaglądać i aż mam wyrzuty sumienia, że nie da się codziennie napisać czegoś nowego :)
UsuńTacy czytelnicy jak Ty motywują mnie do dalszego pisania. Dzięki Wam upewniam się w tym, że to co robię, ma sens :)
Niesamowita przemiana! Gratuluję wytrwałości i takich efektów. Wyglądasz świetnie, a zasługą tego jest zapewne w dużej mierze Twoje samopoczucie!
OdpowiedzUsuń