Mężczyznom jest łatwiej. Wiecie, z nadbagażem. O grubszym mężczyźnie mówi się: postawny. Potężny. Dobrze zbudowany. Kobieta natomiast zawsze będzie GRUBA. W pierwszej części naszej rozmowy postanowiliśmy rozprawić się z tym stereotypem. Oboje mamy doświadczenie w byciu plus-size, tak więc mogliśmy skonfrontować nasze poglądy w różnych kwestiach. Stąd dyskusja, która koniec końców przybrała zupełnie inny kierunek...
Limonka: Pozwolisz, że zacznę? Wam jest łatwiej kupować ubrania, gdy jesteście otyli.
Wdm: Wcale nie łatwiej. Mężczyznom ogólnie jest trudniej kupować ciuchy, tyle że faceci w razie utraty kontroli nad wymiarami, częściej uciekają się do chodzenia w dresach.
Ja te dresy to tak średnio widzę. Częściej zdarza mi się obserwować potężnych panów w dżinsach zapiętych ciasno pod brzuchem, tuż nad klejnotami...
No właśnie. A na to wypuszczona koszulka i już facet wygląda na potężnego, a nie grubego. Ale jak zwrócisz uwagę na facetów, którzy nie mają ciuchów dobranych do tuszy, często zobaczysz panóww wyglądających jak kobieta w dziewiątym miesiącu ciąży, albo jak źli ojcowie, którzy połknęli dzieciom piłkę do kosza.
Dobrze, panie mądry. A w czym Ty chodziłeś, gdy doskwierało Ci sadełko?
Cóż, różnego rodzaju dresy, sportowe spodnie na sznurku lub gumce, do tego bluza bez ściągacza w pasie i dało się wytrzymać. Chociaż kiedy kładłem się na boku, a obok mnie miejsce na łóżku zajmował jeszcze mój brzuch, nie bardzo mi się to podobało. Brzuch u faceta zawsze źle mi się kojarzył. I tak naprawdę to był chyba u mnie główny powod rozpoczęcia walki z nadwagą i wzięcie się za siebie.
No dobra, ale nie byłeś gruby z własnej woli, tylko przez chorobę.
Dla mnie takie gadanie to uciekanie od odpowiedzialności. Czy ktoś mi wykręcał ręce? Pierwszy skok mojej wagi miałem po urazie kręgosłupa. Z totalnie aktywnego chłopaka (treningi pięć, sześć razy w tygodniu, bieganie, dyskoteki itp.) stałem się leżąco-siedzącym półkaleką. Przyznaję, że w tamtym okresie zaniedbanie siebie najbardziej przypisuję psychice. Przecież nie potrzebowałem jeść więcej, a wprost przeciwnie, a mimo to jadłem właściwie z nudów i dla rozrywki.Co tylko wpadło do ręki. W ciągu roku przytyłem jakieś 20 kilogramów. Kiedy uświadomiłem sobie, że przecież przy urazie kręgosłupa dodatkowa waga była dodatkowym obciążeniem, a i ćwiczenia rehabilitacyjne przychodziły mi z większym trudem, zacząłem dostosowywać ilości i jakość posiłków do faktycznych potrzeb mojego organizmu. Wtedy właśnie zacząłem dużo ćwiczyć metodą Sicka, o której kiedyś pisałem na blogu. Dlatego nikt mi nie powie, że choroby całkowicie uniemożliwiają kontrolę swojej wagi.
Ale gdy zachorowałeś na wrzody, znów przytyłeś...
Jak zwykle skrajności są złe dla naszego organizmu. Wrzody były efektem kilkunastu godzin dziennie ciągłego siedzenia za kółkiem, nieregularnych posiłków, dużej ilości kawy z fusami (często nazywanej sypaną, zupełnie jakby rozpuszczalna była wlewana...), fast foodów, no i papierosów.Nie bez powodu mówi się, że wrzody to choroba zawodowa kierowców. A dieta przy wrzodach, którą przepisał mi lekarz, oprócz wielu ograniczeń spośród większości spożywanych przeze mnie produktów, składała się najczęściej z leciutkich i łatwo przyswajalnych kleików, papek i tego typu rzeczy. Nie wiem, czy to z powodu psychiki, czy tych posiłków, ale czułem się wtedy cały czas głodny. Szybko się okazało, że zalecenia częstego jedzenia, ale nie wskazanie sensownych ilości , bo nikt wtedy na to nie patrzył, znów zaowocowały tym, że waga totalnie skoczyła.
Ile wtedy ważyłeś?
Ponad sto kilogramów, a mam 180 cm wzrostu i najlepiej czuję się przy wadze 78-82 kg. Teraz ważę 74 kilogramy.
Więc teraz raczej już nie powiesz, że otyłość przeszkadza Ci w pracy, bo ani nie jesteś otyły, ani nie jeździsz. Jak sądzisz, jak to w ogóle z tym jest u mężczyzn? To znaczy, z pracą?
Otyłość zwykle przeszkadza, obojętnie czy facetowi, czy kobiecie. Jeżeli mięśnie osiemdziesięcio-, czy dziewięćdziesięciokilogramowego faceta muszą dźwigać dodatkowe dwadzieścia, czy trzydzieści kilogramów, to normalną rzeczą jest, że odbija się to na kondycji, poceniu się, szybszym męczeniu i tak dalej. Krótko mówiąc – często na efektywności pracy. Poza tym wszyscy mówią tylko o wadze. Rzadko kto zwraca uwagę na wygodę ciała i stosunek masy mięśniowej do tkanki tłuszczowej, czy ogólnej masy ciała, a to są równie ważne rzeczy. W tej chwili ważę 74 kg, ale wcale nie jestem za chudy, tylko jest to efektem zmniejszenia się masy mięśniowej.
Skupmy się jednak na ogólnych kwestiach. Czy twoim zdaniem otyłym mężczyznom łatwiej jest znaleźć pracę, niż otyłym kobietom?
Chyba ogólnie mężczyznom łatwiej jest znaleźć pracę, bo mogą iść do fizycznej roboty i nikt nie patrzy na ich prezencję, czy na to, ile kilogramów nadwagi mają. Inną kwestią jest to, czy oni w ogóle w tej pracy dadzą sobie radę, czy po pięciu minuach spłyną potem.
A jak widzi Ci się określanie otyłych mężczyzn w eufemistyczny sposób, a o kobietach mówienie wprost?
Myślę, że to ogólnie efekt naszej kultury i tego, że faceta niby nie można obrażać, a kobiecie najczęściej ze względu na jej uzależnienie od mężczyzny to już można dowalić z grubej rury. Stereotypem jest duży facet i drobna, uległa mu kobieta. Uważam, że w dzisiejszych czasach mówienie o kimś w taki, a nie inny sposób, to jest tylko i wyłącznie wynik kultury osobistej każdego z nas. Zawoalowanie swojego wyglądu jakimiś tam eufemizmami, to czyste lenistwo, albo efekt górowania nad kimś.
Co chcesz przez to powiedzieć?
No bo wyobraź sobie dwie scenki. Pierwsza, wspomniana przez Ciebie kiedyś fajna, zgrabna sekretarka i jej otyły dyrektor. Czy uważasz, że ona, albo ktokolwiek z pracowników z oczywistych względów zawodowych ośmieli się powiedzieć dyrektorowi, lub o nim, że się spasł, albo zaniedbał, albo że poci się jak prosiak w garniturze za parę tysięcy? Tak samo w rodzinie. Jeżeli facet jest osobą dominującą, a często utrzymującą rodzinę, rzadko która kobieta powie o nim, że jest gruby. Określi go jako potężnego, przysadzistego, albo przy kości, ale nie jako grubego. O obcych powiedzieć coś takiego wprost jest o wiele łatwiej.
Koniec części PIERWSZEJ.
A kiedy druga część ? Już nie mogę się doczekać! Pozdrawiam! /Eve/
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie kilka dni temu widziałam dresa w koszulce: "bez brzucha źle się r***a"
OdpowiedzUsuńRęce opadają.
Pozdro, MIA
Hahahahahhahahhhhh ŻARTUJESZ?! Dobrze, że w porę zdążyłam przełknąć łyk kawy ;D ahhahhah
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część :)) Mam pytanko może napiszesz kiedyś o diecie na imprezach np. urodzinach??
OdpowiedzUsuńKiedyś już pisałam trochę na ten temat, ale zastanowię się, bo może warto przypomnieć to i owo... ;)))
OdpowiedzUsuńdokładnie, facet z brzuchem jest okej, dziewczynie od razu zwraca się uwagę, że przybyło jej tu i ówdzie, to takie niesprawiedliwe i krzywdzące :(
OdpowiedzUsuńA nie tak przypadkiem dlatego, że kobiety nie koniecznie starają się pokazywać światu, że mają do zaoferowania coś więcej niż swoją powierzchowność?
OdpowiedzUsuńMiało być "A nie jest tak przypadkiem..."
OdpowiedzUsuńNinoczka, wychodzę z założenia że inteligentna i mądra kobieta zawsze się obroni, a to, czy jest ładna czy nie, to ledwie dodatek. Chyba, że jest tylko ładna i poza tym w głowie pusto (czyli większość...).
OdpowiedzUsuńJa też wychodzę z takiego założenia. Niemniej jednak to właśnie ta głupia większość kształtuje postawy społeczne i typowe zachowania, o których chyba rozmawiamy.
OdpowiedzUsuń