Macie fantastyczne pomysły i za to Was kocham! Gdy jedna z czytających nas dziewczyn zaproponowała post dotyczący doboru biustonosza, pomyślałam, że to FANTASTYCZNY pomysł! Nie wahając się ani chwili, nawiązałam kontakt z Kasią, właścicielką i autorką bloga stanikomania.blox.pl i zapytałam, czy nie zechciałaby odpowiedzieć mi na kilka pytań. Ku mojej ogromnej uciesze zgodziła się, a efektem naszej współpracy jest poniższy wywiad... Enjoy! ;)
- Witaj Kasiu! Porozmawiajmy dziś o tym, co często gnębi wiele polskich kobiet, czyli o tym, jak dobrać odpowiedni biustonosz. Wiem, że jesteś w tym temacie specjalistką, czuję się więc zaszczycona, mogąc z Tobą porozmawiać. Powiedz proszę, jak to się stało, że zaczęłaś zgłębiać ten temat?
Zaczęło się prozaicznie – od biustu, który jakoś nie mógł „dogadać się” z dostępnymi w sklepach biustonoszami. Wydawało mi się, że szwankują w nich proporcje - miseczki odpowiednio duże, by zmieścić moje piersi, zawsze były z tajemnych przyczyn przyszyte do zbyt szerokich dla mnie obwodów. Wkrótce okazało się, że takich jak ja, kobiet z większymi biustami, które z konieczności noszą nieodpowiednie rozmiary biustonoszy, jest więcej. Dowiedziałam się tego, trafiając przypadkiem na forum Lobby Biuściastych. Dzięki temu forum odkryłam, że bielizny mogę szukać także poza Polską, i że są firmy, dla których rozmiary typu 75G czy 65H stanowią normalną część oferty. Byłam zachwycona.
Postanowiłam więc podzielić się swoimi odkryciami z innymi kobietami, a blog wydał mi się dobrym medium do tego celu. Miałam przy tym nadzieję, że pod naciskiem klientek polski rynek kiedyś zrozumie, że nasze piersi występują w nieporównanie większej liczbie wariantów niż miseczki A-D dla obwodów 70-90, i że wszystkie kobiety, niezależnie od wymiarów, chcą nosić ładną, elegancką bieliznę. Moje marzenie jest coraz bliższe spełnienia, a dużo lepsze ode mnie specjalistki – bra-fitterki – już pracują w licznych sklepach z bielizną o szerokiej rozmiarówce. Od powstania „Stanikomanii” minęło już prawie pięć lat. W tym czasie w Polsce dokonała się prawdziwa biuściasta rewolucja i to rękoma konsumentek – moich czytelniczek, z czego jestem bardzo dumna.
- Nie chcę pytać Cię o rzeczy ogólne, czyli na przykład o to, jakie błędy popełniamy przy doborze biustonosza. O tym można przeczytać na Twoim blogu, więc czytelniczki na pewno same chętnie tam zajrzą. Jestem jednak ciekawa, jak wygląda sprawa z biustonoszami dla kobiet z nadwagą i otyłych? Wiadomo, że są to kobiety o dużo szerszym niż zwykle obwodzie pod biustem i często z bardzo dużym biustem. Wiele z nich kupuje biustonosze na halach targowych, ponieważ wydaje im się, że nie mają innego wyjścia. Czy polski rynek jest w stanie zaspokoić ich oczekiwania?
Muszę z góry uprzedzić, że moja opinia nie będzie poparta osobistym doświadczeniem - mnie samej wystarcza raczej średni obwód 80, a ponieważ rozmiar miseczki i tak wyklucza zaopatrywanie się u większości polskich producentów, jestem, paradoksalnie, w całkiem niezłej sytuacji :) Po prostu większość mojej bielizny i tak musi pochodzić z importu.
Z moich obserwacji wynika, że biustonoszy o obwodach 80+ i najpopularniejszych miseczkach z zakresu A-D jest na rynku sporo. Większość tej bielizny jednak pozostawia wiele do życzenia jeśli chodzi o jakość i solidność materiałów oraz dostosowanie kroju do potrzeb osób tęższych, nie mówiąc już o estetyce. To samo zjawisko obserwuję często przyglądając się produktom firm aspirujących do zaopatrywania kobiet D+. Polskie firmy muszą zrozumieć, że biustonosz w rozmiarze 85G czy 65H nie może być uszyty tak samo i z takich samych materiałów, jak biustonosz w rozmiarze 70B. Konieczność zapewnienia podtrzymania większemu biustowi tudzież wygody szerszemu podbiuściu wymaga zastosowania specjalnych rozwiązań, jak odpowiednio pracujące, nie nadmiernie elastyczne dzianiny, dobrej jakości ramiączka (nie rozciągające się niczym guma od majtek), solidna konstrukcja. Jednocześnie rozwiązania te nie muszą wiązać się z rezygnacją z lekkości wizualnej czy atrakcyjnych wzorów. Tęższe panie też chcą wyglądać ładnie i kształtnie!
A co z rozmiarami nie mieszczącymi się w tym (na szczęście już nieaktualnym) standardzie A-D? Biuściasta rewolucja, o której wspomniałam wyżej, przyniosła już rozwiązanie problemów kobiet szczupłych o wydatnych biustach, którym pięć lat temu nasz rynek nie oferował kompletnie nic. W sklepach prowadzących bra-fitting i zaopatrzonych w brytyjskie i polskie marki z zakresu D+ można bez problemu dostać biustonosze w rozmiarach typu brytyjskie 30(65)F czy 32(70)G. Prawdziwy kłopot zaczyna się przy większych obwodach pod biustem. Już 80 pod biustem (angielski obwód 36) bywa trudne do zdobycia – pisałam o tym w swoim artykule „Równouprawnienie osiemdziesiątek” (KLIK) Co ciekawe – najpopularniejsze zagraniczne marki D+, jak Freya czy Panache, doprowadzają swoją ofertę do obwodu 85, często 90. Polskie sklepy natomiast kończą zamawianie na 75!
I tu właśnie chciałabym zwrócić się do Twoich czytelniczek. Sklepy tłumaczą się, że nie zamawiają większych obwodów, gdyż te nie sprzedają się tak dobrze, jak mniejsze. Obserwacja naszych ulic natomiast mówi mi, że kobiet potrzebujących większych rozmiarów obwodów jest mnóstwo! Dlaczego nie zgłaszają zapotrzebowania na pasującą bieliznę? Czemu nie domagają się jej w sklepach? Czemu tak rzadko odzywają się na forach i blogach związanych z bielizną? Dziewczyny, rynek musi usłyszeć Wasz głos, inaczej nic się nie zmieni!
Warto również zauważyć, że na rynku zarówno polskim, jak i brytyjskim (bo stamtąd pochodzi większość biustonoszy D+) istotnie brakuje marek skierowanych specjalnie do tęższych kobiet. Znam tylko jedną markę naprawdę dobrze dostosowaną do potrzeb pełnej figury i większego biustu, a mianowicie brytyjską Elomi (Artykuł na temat aktualnej kolekcji: KLIK). W polskich sklepach jest ona rzadkością. To bielizna nietania, ale bardzo solidnie wykonana, wygodna i przy tym piękna, mogę ją z czystym sumieniem polecić. Chciałabym, żeby kiedyś powstał jakiś rodzimy odpowiednik tej marki.
- Jak według Ciebie w kwestii stanikowej powinna postępowań kobieta, która jest na diecie i dość szybko gubi wagę? Chodzi mi o to, że nie każda z pań może pozwolić sobie na zakup nowego, dobrego biustonosza, powiedzmy co miesiąc. Kobieta chudnie, obwód pod biustem się zmniejsza, biust również... co wtedy?
Obawiam się, że całkowita rezygnacja z zakupów jest niemożliwa. Niektórzy producenci bielizny ciążowej twierdzą wprawdzie, że ich biustonosze „rosną wraz z biustem”, co jest oczywiście bzdurą, nikt jednak do tej pory nawet nie zaproponował biustonoszy malejących… Lekki luz w miseczkach nie jest jeszcze powodem do paniki, niewielki luz obwodowy można zniwelować zapinając się na ciaśniejsze haftki albo trochę zwężając sam obwód u krawcowej. Są jednak granice, wyznaczone przez podtrzymanie. Piersi nie powinny grzechotać w miseczkach, biust nie powinien zwisać i kołysać się przy każdym ruchu w staniku o za luźnym obwodzie. Za duże spodnie możemy przytrzymać paskiem, za luźny biustonosz co najwyżej zawiązać sobie na kokardkę na plecach albo w ogóle z niego zrezygnować. Oczywiście wszystkie mamy swoje ograniczenia, ale warto w ramach dostępnych środków starać się zadbać o „ostanikowanie”, choćby kupując nowy stanik zamiast nowej bluzki.
- W jaki sposób zadbać o biust podczas odchudzania, by zapobiec utracie jego jędrności?
Słyszałam, że najłaskawsze dla ciała, w tym biustu, są popularne ostatnio diety białkowe, na czele z dietą Dukana – podobno wysoka zawartość białka w pożywieniu sprawia, że dużo mniej wiotczejemy (Jak wiadomo, ani ja, ani Waldek diety Dukana absolutnie nie popieramy - przyp. limonka). Nie będąc jednak specjalistką w tej dziedzinie, nie odważę się polecać nikomu konkretnej diety. Mogę natomiast pocieszyć, że sfatygowany odchudzaniem biust potrafi z czasem naprawdę zyskać na wyglądzie. Konieczny jest dobrze podtrzymujący biustonosz, który zapobiegnie dodatkowemu rozciąganiu się tkanek pod własnym ciężarem. Jeśli oprócz diety uprawiamy sport, niezbędny jest dobry stanik sportowy! Podczas zajęć sportowych do grawitacji dochodzą bowiem znacznie większe obciążenia. Nie wystarczy nam jeden z tych rozciągliwych bra-topów w „uniwersalnych” rozmiarach – nasze więzadła Coopera, które są wewnętrznym „rusztowaniem” piersi, potrzebują wsparcia w postaci specjalistycznego „przymurowywacza biustu” :) Oprócz tego warto oczywiście zadbać o skórę poprzez regularne nawilżanie, nie wierzę jednak w cuda w postaci „staników w kremie”. Nic nie zastąpi stanika prawdziwego.
- Co mogłabyś powiedzieć na temat tzw. migracji biustu? Przyznaję bez bicia – dowiedziałam się o tym dopiero niedawno. Pozwól, że opowiem. Nigdy nie miałam olbrzymich piersi, a po zrzuceniu czterdziestu kilogramów w mojej biuściastej strefie nie jest najciekawiej. W zasadzie jestem prawie płaska. Ale po przeczytaniu na temat migracji i wygarnianiu biustu aż z pleców (dobrze mówię?) odkryłam, że jednak mogę ten swój mikrobiust odrobinkę powiększyć. Jest bardzo wiele kobiet, które po odchudzaniu mają naprawdę małe piersi, których jędrność pozostawia wiele do życzenia. Czy mogłabyś powiedzieć coś na ten temat?
Migracja biustu to zjawisko trochę mitologizowane. Nie zawsze można oczekiwać cudu w postaci powiększenia biustu o kilka miseczek poprzez przeprowadzenie tłuszczu z pleców na przód klatki piersiowej. Zwłaszcza, jeśli tego tłuszczu jest tam niewiele. Ale w pewnym zakresie to rzeczywiście działa! Najbardziej widoczne przemiany występują u kobiet, które latami nosiły zły rozmiar biustonosza – o za małych miseczkach i za szerokim obwodzie pod biustem. Mówimy tu nie tyle o migracji, co o powrocie z długiej emigracji :) Często zdarza się, że część tkanki tłuszczowej związanej z piersiami tak długo była uporczywie przepychana pod pachy, że częściowo tam się przemieściła. Czasem wystarczy tylko prawidłowo włożyć biustonosz w odpowiednim rozmiarze, by przekonać się, że miseczki, które z pozoru wyglądały na za duże, magicznie się wypełniają. I owszem, ten zagarniający ruch aż z pleców w tym pomaga. Łatwo zrozumieć, jak to działa, robiąc eksperyment w drugą stronę – wystarczy włożyć za małe miseczki, a na plecach pojawiają się charakterystyczne wybrzuszenia. Spłaszczając piersi z przodu i spychając je pod pachy sprawiamy, że tamtejsza tkanka tłuszczowa przesuwa się nieco w tył, tworząc na plecach wypukłości.
Podsumowując, myślę, że zawsze warto przede wszystkim sprawdzić, czy na pewno nosimy prawidłowy rozmiar. Piersi są miękkie i bardzo plastyczne – dają się, na swoje nieszczęście, upychać i formować na różne sposoby – trzeba dbać o to, by nie postępować wbrew ich naturze i nie wysyłać ich tam, gdzie nie powinno ich być. Przede wszystkim zaś trzeba je polubić takimi, jakie są – zrozumieć, że prawdziwe piersi niezwykle rzadko przypominają te idealnie kształtne i sterczące baloniki fotomodelek z kolorowych magazynów. Nasze biusty są tak samo różnorodne, jak twarze. Biustonosz może zdziałać wiele, może nawet zmienić wygląd całej sylwetki – ale nie sprawi, że piersi staną się dwukrotnie większe albo mniejsze, czy też zaczną rosnąć nam pod samą brodą. Zawsze jednak może poprawić nam humor! Zwłaszcza jeśli jest ładny. Piękna bielizna dla każdego, niezależnie od rozmiaru – to moje stanikomaniackie credo :)
KONIEC!! :)
A teraz, moje Drogie, dzięki pewnym baaaaardzo miłym osobom i dzięki pomocy Kasi, mogę zaprezentować Wam jedne z najpiękniejszych biustonoszy dla dużych rozmiarówek, które możecie kupić przez Internet!
Zdjęcia bielizny marki Elomi z zasobów dystrybutora: brastyle.pl
Zdjęcia bielizny marki Ewa Michalak -
Jak Wam się podobają? Ja dałabym wiele, żeby mieć taki ładny i duży biust, jak dziewczyny na zdjęciach... :))))
Ty chyba nie wiesz co to za koszmar mieć wielki biust. ;-P Ja bym wiele dała za mniejszy, bo jako nastolatka moje plecy nie wyrabiały z boleści (wiesz, że ważyłam wtedy o wieeele więcej). Współczuję kobietkom z tak dużymi piersiami.
OdpowiedzUsuń@Aurelia! Obstaję Słońce przy twierdzeniu, że duży biust jest lepszy od absolutnego płaskobiuścia! Jak tak dalej pójdzie, będę musiała sobie tyłek przeszczepić na klatę :D
OdpowiedzUsuńLimonko, wierz na słowo, potwierdzam to co powiedziała Aurelia :)W dodatku ja mam jeszcze rozstępy na biuście (może nie jakoś tragicznie dużo, ale mam)właśnie z powodu źle dobranego stanika. Szkoda że tak późno wpadłam na to, jaki naprawdę mam rozmiar i nie słuchałam mamy jak mi dobrze mówiła :P
OdpowiedzUsuńKamila
Bardzo fajny artykuł! Mogę jedynie powiedzieć, że tu w Niemczech problem jest ten sam. A nawet Niemki zamawiają staniki w rozmiarze F+ z Polski! Nie rozumiem tego podejścia, że takiej bielizny sprzeda się mniej niż standardowej. Jak są przeceny to zawsze na wieszakach zostają najbardziej "standardowe" rozmiary. I to nie tylko przy bieliźnie. Ciekawe dlaczego...
OdpowiedzUsuńI od razu widać, czego w tym wywiadzie zabrakło, może da się dopisać postscriptum?
OdpowiedzUsuńDobry stanik nie tylko zbiera piersi, nadaje im ładny kształt, poprawia wygląd sylwetki, ale też poprawnie przenosi ciężar biustu - przestaje on wisieć na ramionach, tylko przenoszony jest bezpośrednio na korpus. A to bardzo odciąża kręgosłup: dobrym porównaniem jest plecak z pasem biodrowym. I wiele uczestniczek z Lobby Biuściastych tę właśnie zmianę - koniec z bólami ramion i pleców, a wręcz nawet cofnięcie się zmian zwyrodnieniowych kręgosłupa - ceni najbardziej. Tak więc zapraszam na forum lub do dobrego sklepu z brafittingiem (adresy do znalezienia na "stanikowej mapie świata".) Skoro może być wygodniej, to po co się meczyć? :)
Turzyca
@Asia, to pewnie tak samo, jak ze spodniami w sklepach. W większości kończą się na 42, a nikt nie myśli o tym, że są dziewczyny, które mają wąską talię i szerokie biodra. Szczupłe łydki i grubsze uda. Itd. itp. To jest dla mnie większy problem, niż biustonosz (bo mimo wszystko i tak łatwiej znaleźć mi stanik, niż spodnie). Nic nie myślą ci producenci, nic :(
OdpowiedzUsuń@Turzyca, dziękuję za komentarz! Dziewczyny pewnie zajrzą w komentarze i doczytają :)))) naprawdę biustonosz potrafi coś poradzić na zwyrodnieniowe sprawy? Pojęcia nie miałam! Jasny gwint, człowiek to się jednak uczy całe życie, dzięki! :)
Limonko, po raz pierwszy się odzywam, ale jakiś czas temu przeczytałam Twój blog od deski do deski i od tamtej pory czytuję regularnie. Naprawdę szacuneczek dla tego, co dokonałaś. Ja od kiedy zamieszkałam z moim obecnym mężem, nagrabiłam sobie jakich dodatkowych 7-8 kg i przy wzroście 166 cm ważyłam około 73 kg. Przyznam, że nie było to dla mnie takim dramatem, żeby się za siebie zabrać. Aż zaszłam w ciążę i (nazwijmy to po imieniu) żarłam aż się uszy trzęsły. Tak, że na kilka godzin przed porodem ważyłam 100 kg :/ Urodziłam, karmiąc małą miałam nadzieję się tego paskudztwa pozbyć, ale spadło 11 kg i tyle. To był dla mnie impuls do zmiany sposobu odżywiania (Twoja historia była inspiracją) i trochę przy pomocy znajomej dietetyczki od połowy lipca doszłam już do 71 kg i planuję pozbyć się jeszcze z 10 (a co! tak dobrze idzie...).
OdpowiedzUsuńAle co do staników, na początku zeszłego roku "odkryłam", że nie mam rozmiaru 75B, ale 70E... Podczas ciąży rozmiar zmieniał mi się aż doszedł do 85F, teraz mam 70GG i pewnie jeszcze się zmniejszy i obwód i miseczka, bo właśnie kończę karmić. Mimo ograniczonych funduszy, ładna i dobrze dobrana bielizna jest dla mnie bardzo ważna, więc jestem częstym gościem w outlecie jednego ze sklepów z pełną rozmiarówką i panie wyszukują mi biustonosze mocno poprzeceniane. Do tego na bieżąco zwężam u gorseciarek obwody swoich starych staników i czasem używam poduszeczek, które wkładam do miseczek już troszkę przydużych. Trzeba sobie radzić.
Muszę znaleźć Twój wpis o zmianach rozmiarów przy chudnięciu, bo mam z tym problem. A nie chcę wydawać nie wiadomo ile kasy na spodnie, które mi posłużą przez maks 3 tygodnie. Właśnie zaczęły mi z tyłka spadać najmniejsze przedciążowe jeansy.
Cześć Madziu! Dzięki za fajny i długi komentarz. Gratuluję spektakularnej utraty wagi! Musisz się fantastycznie czuć, zbliżając się do swojej wymarzonej wagi oby tak dalej! :)
OdpowiedzUsuńMam też pytanie - te outlety z bielizną to na przykład sklepy w Fashion House?
Ja jestem z Warszawy i outlet mojego ulubionego sklepu jest w Factory w Ursusie. I z tego co wiem to ich jedyny :/ Ale trzeba poszukać. Nawet w nieoutletowych sklepach są spore przeceny starych kolekcji. A nie wiem jak Wam, ale mi tak strasznie nie zależy na staniku z najnowszej kolekcji. Ładny jest ładny, niezależnie, czy z kolekcji wiosna/lato 2010 czy jesień zima 2011 :)
OdpowiedzUsuńAga, ale nie myl pojęć. Duży biust NIE JEST fajny. Średni biust jest ok. Wiele bym dała za miseczkę C, nawet B by mi nie przeszkadzało. Całkowita deska atrakcyjna nie jest, ale przynajmniej nie ma problemów z kręgosłupem. Duży biust to także inne problemy, np. związane z jego budową. ;-)
OdpowiedzUsuńHm, ja na razie jestem zadowolona ze sklepu, w którym kupuję biustonosze, aczkolwiek nie mam jakiegoś problemu z rozmiarówką. Znam jednak takie osoby i niestety nadal jest to problem, ładne biustonosze dla kobiet z dużymi piersiami ciężko dostać. A jak już, to niestety sporo kosztują.
OdpowiedzUsuńI limonka, wierz mi, nie chciałabyś takiego mieć, wiedząc, jakie są tego minusy :P
Cieszę się że poruszyłaś te sprawy :), w wywiadzie zawarta jest kwintesencja tematu okraszone pięknymi fotkami. Jestem pod wrażeniem :) A co do małego biustu, to też uważam że lepszy mniejszy niż za duży. Ja mam 85 pod a ok. 117 w biuście i to jest katastrofa (około 80HH/75jj, zależy od modelu). Ciągłe bóle pleców przy dłuższym staniu (dobrze że pracę mam siedzącą), ból piersi przy rozbieraniu przed okresem, konieczność spania w staniku, konieczność kupowania w sklepach internetowych (jak się mieszka w małym mieście to tak jest a do Katowic kawałek - tam są co najmniej dwa dobre sklepy stacjonarne z pełną rozmiarówką) a co się z tym wiąże - dodatkowe koszty na odsyłanie nietrafionego rozmiarem stanika, no i koszty - gdy upoluję w miarę dobry stanik za 100 zł to jestem happy (zazdroszczę koleżankom, które kupują biustonosze w sklepach za max 50 zł) a standardowa cena dobrego biustonosza to prawie 200 zł. Obciążenie dla budżetu ogromne, zwłaszcza gdy się trochę schudnie, trzeba kupić z mniejszym obwodem (na szczęście istnieje rynek wtórny, można później sprzedać np. na allegro ale już za dużo mniejszą kwotę). Tak więc jak widzisz same minusy. Bo i ładnie to też nie wygląda. A jaki minus z małego biustu? tylko jeden, czyli nasze wewnętrzne przekonanie że z większym będzie ładniej. Poza tym same plusy! Możesz chodzić i spać bez biustonosza, nie wydajesz 200 zł za jeden stanik, nie masz bólów czy zwyrodnienia kręgosłupa, możesz biec do uciekającego autobusu (u mnie odpada :) masz większy wybór w sklepach bieliźniarskich, nie masz takiego problemu z doborem bluzki (u mnie koszmar, w większości tunik przez ten biust wyglądam jak w ciąży). Więc pocieszam Cię "po polsku" - zobacz, są tacy co mają dużo gorzej ;)))
OdpowiedzUsuńqwertologia
Hej! mam pytanie dotyczące twojego jadłospisu :)) Czy łączysz białka z węglowodanami? Jeśli tak to jak często na dzień i czy lepiej ich nie łączyć? Bo ja sama nie wiem ;(
OdpowiedzUsuńCo do biustu ja mam wili i wolałabym mniejszy ;(
@Anonimowy, łączę WSZYSTKO ze WSZYSTKIM i jem WSZYSTKO. Na śniadanie owsiankę (białko + węglowodany), na obiad ZAWSZE (!!) mięcho + kaszę / ziemniaki / ryż + surówkę (chyba, że jest zupa, ale wtedy też z mięsem, no i tu również białko + węgle), a kolacji nie jadam w ogóle, bo obiad jem późno :)
OdpowiedzUsuńNie wiem już, czy lepiej łączyć, czy nie, musisz po prostu sama poszukać i zdecydować. Mnie by się w to drugi raz bawić nie chciało, więc chyba nie polecam :)
Witam! Mam pytanie.... kończy mi się stabilizacja i... co w tedy? Przestać liczyć kcal? o jakiej porze kończysz ostatni posiłek ? i ile ich jadasz po ukończeniu diety i stabilizacji? Będę wdzięczna za odpowiedz to dla mnie ważne, bo jesteś autorytetem:)) więc pomyślałam, że warto by cię o to spytać :))
OdpowiedzUsuńHej dziewczyny! Pierwszy raz jestem na takim blogu i bardzo się cieszę, że tu trafiłam. Zastanawiało mnie, czy "brafittingowe mądrości" docierają tylko i wyłącznie do dziewczyn mających kompleksy na punkcie za małego biustu, bo w większości na takie trafiam. Interesuję się rynkiem biustonoszy od ok. 5 lat. Początkowo nie mogłam znaleźć biustonosza, gdy utyłam (jak dla mnie sporo, ale opamiętałam się i w ciągu 3 lat wróciłam do poprzedniej wagi). Wtedy też myślałam, że jedyną alternatywą jest kupienie biustonosza za 200zł. Myliłam się! Dobry nowy biustonosz (nie ekskluzywny, taki codzienny) marki probiuściastej zwykle kosztuje 30 funtów (będę odnosić się do początkowych cen brytyjskich w sklepach). Potem tylko ten biustonosz jest przeceniany... czasem nawet o 70%, w zależności jak rozmiary schodzą. U nas w sklepach stacjonarnych ceny są wyższe, bo dochodzą inne koszty + często biustonosze nie są przeceniane. Stąd cena biustonosza wychodzi powyżej 200zł. W sklepach internetowych można znaleźć fajne modele do 20 funtów, czyli do 100zł. Polskie marki też są! Możecie znaleźćje na lobby. Mówiąc o rynku staników używanych można śmiało stwierdzić, że ten rodzaj sprzedaży kwitnie! Dobre staniki nie niszczą się zbyt szybko, więc trafiają do nas i nieuświadomieni o ich wartości sprzedawcy używanej odzieży oddają je za przysłowiowe 5zł. Całkiem niedostępne w polskich sklepach rozmiary też się zdarzają. Nie wszystkie kroje jednak są dobre dla konkretnej kobiety.. niestety. Idąc dalej, znając sposób, w jaki powinien leżeć stanik, żeby było wygodnie, piersi się nie cięły, nic się nie wbijało itd. można nauczyć się jak z nieleżącego idealnie stanika zrobić fajny ciuch, dostosowany do swoich wymiarów (zmniejszanie miski, wszywanie obwodu, zmiana ramiączek itd.) i co najważniejsze (!) można go ponownie przerobić po schudnięciu! Wcale nie trzeba kupować ciągle nowych staników...Wystarczy je dopasowywać lub zamieniać z innymi dziewczynami w internecie. Liczy się świadomość tego, jak biust wygląda, nawet jak nam się nie podoba (kobieta zawsze coś dojrzy) i co można z nim zrobić dobrym stanikiem, a można dużo!
OdpowiedzUsuńZapraszam więc do lektury stanikomaniackich stron.
Pozdrawiam, Michalina
P.S. Idąc jeszcze dalej, poszerzyłam swoją wiedzę na temat innej bielizny kształtującej i dodającej kobiecości - pasy i pończochy nylonowe - szczerze wszystkim polecam. Ciało to tak ulotna i względna rzecz, że nie warto marudzić, wystarczy uwierzyć, że wszystkie możemy tak samo wziąć się za siebie i dobrze czuć się we własnym ciele.
Witam! Mam pytanie... właśnie jestem u końca mojej stabilizacji i... co potem? Nie liczyć kcal? Ty jesteś już po diecie i stabilizacji więc jak ty to robisz? I ile spożywasz posiłków i czy trzymasz się wyznaczonych godzin?? O której jadasz ostatni posiłek?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za takie dociekliwe pytania, ale boję się tego czasu gdy będę po diecie coś zrobię nie tak i będzie EFEKT JO-Jo! To mnie przeraża ;(
@Michalina, łaaaaaał! Ale komentarz wysmażyłaś olbrzymi :D I to właśnie lubię, jak się ktoś angażuje i przynajmniej pisze do rzeczy i to, co naprawdę jest potrzebne :)))) myślę, że wiele dziewczyn go przeczyta i skorzysta z wiedzy weń zawartej :)
OdpowiedzUsuń@Anonimowa, ja tak de facto nie przechodziłam z trudnością z diety do nie-diety. Teraz już w zasadzie w ogóle nie pamiętam jak to było, choć spróbuję sobie przypomnieć :PP Wydaje mi się, że wszystko skończyło się na dobre w momencie, gdy przeprowadziłam się do Gdańska. Są momenty, gdy się bardziej ograniczam, a są momenty, kiedy pozwalam sobie naprawdę na bardzo wiele (a potem przez dwa tygodnie muszę tracić te nadprogramowe 2-3 kg :D). Posiłków spożywam 2 albo 3 i raczej nie będę udawać, że jest inaczej. Po prostu nie chce mi się jeść na siłę co 3 godziny, a gdy zjem porządne śniadanie, to aż do 16, 17 nie jem nic, prócz jabłka, czy dwóch. Wieczorem, tak ok. 19, 20 jakąś sałatkę owocową na deser i tyle. Nie sugeruj się tym, co ja robię, bo to Ci na dobrą sprawę niewiele da :))) Są dni, kiedy jem 1000 kcal, bo po prostu nie jestem głodna, a są takie, gdy wcinam ze 2500. Łatwiej mówić, niż zrobić. Dziś na przykład zjadłam owsiankę o 8 rano. O 14 wielki talerz rosołu z dosłownie dwiema łyżkami makaronu, mnóstwem warzyw i mięcha, a przed chwilą surówkę i grzanki czosnkowe, ale tylko dlatego, że uznałam iż powinnam, a nie dlatego, że byłam głodna (bo w ogóle nie chciało mi się jeść, ale zmotywowała mnie nadwiędnięta sałata i papryka, której niestety przez najbliższe dni oprócz mnie nikt inny nie zje, a ja jedzenia nie wyrzucam). Mam sporo biegania, bo choć np. dziś nie miałam zajęć na uczelni, to spędziłam mnóstwo czasu poza domem z racji tego, że niefortunnie rodzice W. mają dość poważne kłopoty zdrowotne i przez krążenie między domem a szpitalem właściwie nikt nie ma czasu ani ochoty, żeby cokolwiek jeść. Nie powiem, żebyś się zmuszała do jedzenia, jeśli Ci się nie chce, ale też nie jedz tylko po to, żeby jeść, bo to może łatwo zgubić. Nie wiem w ogóle, co mogę Ci doradzić, bo ja nie miałam problemu z żadnym straszliwym jojo, choć faktycznie moja waga kręci się raczej ok. 72-73 kg. Co więcej napisać? Nie wiem kurcze, bo jestem zmęczona i nawet nie chce mi się pisać tym bardziej, że ostatnio wcale nie mam nastroju do prowadzenia bloga :) mam nadzieję jednak, że choć odrobinę Ci pomogłam.
A, Waldek mówi, że najważniejszy jest zdrowy rozsądek i odpowiednie dostosowanie do faktycznych potrzeb a nie tylko po to, żeby jeść, np. z nudów :))))
OdpowiedzUsuńTrochę mi pomogłaś i uspokoiłaś, chociaż nadal się(trochę) stresuję rozstaniem z liczeniem kcal:)). tak jak pisałaś postawię na zdrowy rozsądek i potrzeby organizmu.
OdpowiedzUsuńpS.
mam nadzieję, że mimo, że pisałaś, iż nie masz już nastroju pisać bloga nadal będziesz dodawać różne ciekawe rozdziały, bo UWIELBIAM twój blog!
@ Anoninowa trochę wcześniej
OdpowiedzUsuńZ małym biustem też musisz chodzić w staniku, to nie kwestia rozmiaru, tylko kształtu i kondycji. Owszem, łatwiej jest znaleźć w rozsądnej cenie coś na co dzień, za to żeby dobrze zbierało zostaje tylko Effuniak.
Freye używam tylko na aerobik, bo na mnie te plunge to prawdziwe fullcupy, ale za to paroprzepuszczalne.
Z moim 65dd nie ma mowy o ruchu bez stanika, koszule dopinają się albo w biuście, albo w talii, gdzie mam 65cm:)
Nie twierdzę, że jest źle, ale nie oszukujmy się: bez stanika chodzić się nie da.
Przy okazji: zauważyłam, że gdy ma się poniżej 75cm pod biustem zaczyna się problem, bo tanie firmy robią nawet 70-tki zbyt rozciągliwe na takie wymiary.
Pisać będę tak czy siak, nie wiem jednak, jak często przez najbliższy czas będzie się coś pojawiać, właśnie z powodu wymienionego wcześniej.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie jest chudnac mam na swoim koncie -18kg i teraz moge z czystym sumieniem powiedziec jak bardzo PRZYJEMNIE jest tez jesc!zaczelam prowadzic przyjemnego bloga kulinarnego ! :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć gdzie szukac konkretne staniki, bo ja wystarczy, że 3-5 kg przytyje i juz mam biust jak krowa dojna, gdyż wszystko najpierw w niego idzie xD Mój mężczyzna jest zadowolony, ale ja nie bardzo bo moje ukochane bluzki wyrażają sprzeciw, gdy je chcę założyć xD Na tą chwilę przy wadze 75kg na 177cm mam biust 80/DD i dałabym się pociąć za zwykłe C :D
OdpowiedzUsuń