Na początku najmocniej przepraszam za moją niską aktywność na blogu. Bardzo dużo czytam i piszę, lecz żadna z tych rzeczy nie ma najmniejszego związku z odchudzaniem, czy jedzeniem. Chociaż może i ma, bo powoli zakopuję się po uszy w tematyce kuchni żydowskiej, ale mniejsza o to. Nie mogę poświęcić na bloga tyle czasu, ile bym chciała i w najbliższym czasie nie ulegnie to zmianie.
Mając już serdecznie dosyć własnych pośladków i ud, które NAPRAWDĘ pozostawiają wiele do życzenia, postanowiłam ruszyć tyłek. Ale żeby nie dopadł mnie słomiany zapał (jak z siłownią i bieganiem) związany z koniecznością opuszczania moich czterech kątów, zaczęłam ćwiczyć w domu. Od trzech tygodni poświęcam na to mniej więcej 10-15 minut dziennie i (o Boże!) SĄ EFEKTY! Nigdy, przenigdy nie pomyślałabym, że tak krótki czas wystarczy, żeby coś w moim ciele się zmieniło! Co zaobserwowałam?
- Moje pośladki stały się bardziej jędrne oraz odrobinę uniesione;
- Mięśnie ud, zarówno z tyłu, jak i z przodu, są znacznie twardsze;
- Uda i pupa są odrobinę smuklejsze;
W końcu przekonałam się na własnej skórze, że nie trzeba się upocić jak świnia, a ćwiczyć można nawet podczas przygotowywania posiłków. Tak, naprawdę. Ja ćwiczę rano, gdy gotuję owsiankę. A wieczorem, podczas oglądania serialu lub w czasie trwania reklamy. Ćwiczenia nie są Bóg wie jak męczące, a naprawdę przynoszą efekty! Naprawdę wiele z Was pytało, czy ćwiczę, co ćwiczę i jak. Do tej pory zupełnie mi się nie chciało, teraz jednak (znów okazuje się, że gdy zaczyna się dziać coś fantastycznego, nabieram olbrzymiej motywacji!) owszem i jestem z tego faktu naprawdę zadowolona. Jeśli znajdę odpowiednie filmiki dotyczące ćwiczeń z kijem i gumą, które nabyliśmy kilka miesięcy temu, również je polecę.
Poniżej przykładowe ćwiczenia (oprócz nich robię jeszcze skręty tułowia, żeby delikatnie wyrzeźbić talię). Zajmują naprawdę niewiele czasu, więc polecam serdecznie! :))))
Jeeeeej :) Gratuluję motywacji ;) Moja sięga zero :P Może przez to że znów choruje i dodatkowo mam jazdy ze studiami i autentycznie mi się wszystkiego odechciewa ;) Ale dobrze wiedzieć że nie każdy jest takim leniem jak ja :D
OdpowiedzUsuńNo weeeeź, a studia są TAKIE NUDNE :) mnie się podoba tylko to, że mam super temat magisterki i mogę się znów zająć tym, co lubię :) No i sporo czasu poświęcam na Zieloną Cytrynę, bo to autentycznie moje ulubione zajęcie ostatnio (i oglądanie seriali wieczorami :D) :)
OdpowiedzUsuńNie dostrzegam by Ci się odechciewało, bo jak widzę ile czytasz, to mnie w pupie kłuje z zazdrości! :D
Studia są męczące, mi się nigdy nie chce rano wstawać na te nudne wykłady. :-P Nie powiem, ostatnio też mnie dopadł jakiś leniwiec. Pewnie z zimna, bo ruszać się człowiekowi nigdzie nie chce po dniu na uczelni, a jak przyjdzie w weekend to najlepiej się wygrzać i wyspać. :-D I jeszcze ostatnio mam wieczne problemy zdrowotne. Żyć, nie umierać. Masakra (teksańską piłą mechaniczną) przyjdzie w styczniu...
OdpowiedzUsuńNapisałabym, że na magisterskich nie mam chyba ani jednego egzaminu, ale nie chcę Cię załamywać, Złociutka ;))))
OdpowiedzUsuńZnów choróbsko? Och no, Ty to masz dopiero :((
Bo ja wiem co mi jest. Chyba czeka mnie parę nieprzyjemnych badań.
OdpowiedzUsuńJa wiem, że na historycznych nie ma prawie żadnych egzaminów, bo koleżanka właśnie licencjat skończyła i pisała same referaty na zaliczenia.
Fachowcy radzą,żeby ruch trwał ponad 30min,gdyż po tym czasie zaczyna spalać się tłuszcz:))Więc chyba złociutka patrzysz na siebie przez z lekka różowe okulary-żeby po trzech tygodniach było widać efekty i to po 10min.dziennie -he,he,he -fantazjujesz:))
OdpowiedzUsuńZłociutka, w takim razie słuchaj dalej fachowców, he, he, he. :))))
OdpowiedzUsuńA A6W trwa pół godziny? Jakoś efekty widać już po dwóch tygodniach. Może sprawdź na sobie zamiast czemuś bezpodstawnie zaprzeczać.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie każda forma aktywności, ile by nie trwała jest lepsza od siedzenia na tyłku :D Sama jestem od niedawna szczęśliwą posiadaczką roweru stacjonarnego (takie niby nic..) i czuję się o wiele lepiej..oprócz tego zaczęłam trening z płytą DVD dołączoną do Shape'a, w którym był artykuł współtworzony przez Limonkę :-) na początku było strasznie ciężko, ale jaka satysfakcja...
OdpowiedzUsuń