czwartek, 16 lutego 2012

Pączka poproszę!

I znów TEN DZIEŃ. Choć nie każdy należy do wielbicieli pączków i faworków, bez wątpienia mamy dziś najsłodszy czwartek w roku. Ponieważ o pączkach pisałam w ubiegłym toku TUTAJ, dziś postanowiłam wspomnieć o nich tylko symbolicznie (kontrowersyjność niektórych zamieszczonych przeze mnie zdjęć jest zamierzona) i przypomnieć, że jeden pączek to nie zabójca! :) 

Życzę więc smacznego, a już za kilka dni zapraszam do zapoznania się z przepisem na pyszną rybę, o której wielu z nas zapomniało, że można robić ją w inny, niż powszechnie znany nam sposób… ;) (przypominam także o onetowym blogu, gdzie możecie przeczytać już pierwsze wypowiedzi uczestników akcji Dieta jak lekarstwo)























8 komentarzy:

  1. Odkąd jestem w Niemczech zupełnie zapomniałam o tym święcie! Tutaj nie widzę tej tradycji. Ale pamiętam, że w Polsce, co roku w pracy zamawiali wiele kartonów pączków i faceci jedli na wyścigi, który zje więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Te zdjęcia skutecznie odstraszają od jedzenia pączków:) Zanim jednak je zobaczyłam to zdążyłam już zjeść jednego;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Ja dziś cały dzień na słodko! 5 posiłków= 5 pączków :-D. Tak się zasłodzę zawsze w tłusty czwartek, że przez miesiąc na słodycze nie mogę patrzeć. Do tego nie mogę świczyć, bo tydzień temu miałam drobny zabieg na łydce (mały żylaczek, operowany w znieczuleniu miejscowym). Lekarz zabronił nadwyrężania nogi przez przynajmniej 3 tygodnie. Tydzień wytrzymałam, ale wymyśliłam, że jak do pracy chodzę, to ćwiczyć też mogę... No i weszłam dziś na stepper i po 10 minutach musiałam zejść, bo noga bolała niemiłosiernie. No cóż jednak posłucham lekarza... Najgorsze, że czeka mnie jeszcze kilka takich zabiegów + może jeden duży, bo moje żyły są w fatalnym stanie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi udało się odmówić pączków, wiem, że jeden to nic strasznego, ale w moim przypadku jest to zalążek lawiny, więc jestem zadowolona :) A wciąż czekam na obiecany post o alkoholu, jestem bardzo ciekawa, co napiszesz na ten temat!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja miałam pobożne życzenie, żeby nie zjeść ani jednego i...udało się! :D Za to rodzinka poprosiła mnie o zrobienie oponek, no i niestety w czasie smażenia pochłonęłam 5 :/ było się trzymać z dala od garów....ech. Trudno :p

    OdpowiedzUsuń
  6. @Asiu, nie dziwota, skoro pączki są pyszne :D Gdyby nie fakt, że trzeba trzymać linię, bez najmniejszego problemu zjadłabym i 10 w ciągu dnia :D A czy w Niemczech są w ogóle normalne pączki?

    @ona, mnie tam niewiele rzeczy odstraszy od słodyczy :D

    @Pigułka, jejku, miałaś usuwanego żylaczka? Mnie robili tą samą metodą i właśnie wtedy dorobiłam się "pięknych" kilkucentymetrowych blizn na nodze (do dziś nie mam czucia na żadnej z nich). Faktycznie trzeba się oszczędzać, źle, że wbiłaś się na stepper, można sobie niechcący krzywdy narobić, naprawdę. Dbaj o siebie! :)

    @Justka, cieszę się, że pamiętasz o obiecanym poście. Ja jednak muszę wytłumaczyć trochę siebie i trochę Waldka (bo to on ma go napisać), ponieważ począwszy od poniedziałku wracamy do domu praktycznie po 23 wieczorem. On ma teraz mnóstwo pracy, ja czasami jeżdżę z nim, a dodając do tego studia i metrowej długości stos książek do przeczytania, nie jest lekko :) Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by w weekend zmobilizować Waldka do pisania, obiecuję! A na pewno ja umieszczę fajny przepis na coś pysznego :)

    @Magda, oponki to są te jakby donuty? Rozmarzyłam się :D I nie ma się co przejmować, taki dzień tylko raz w roku :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej laseczko!
      Jesteś niesamowita, odpowiadając na nasze komentarze. Dla mnie, to oznacza szacunek dla czytelnika. Każdy, kto wypowiada się na Twoim blogu, może liczyć na kilka ciepłych słów. Wróżę Ci sukcesy pisarskie, prędzej czy później!
      Co do mojej nogi, to może wielkiej krzywdy sobie nie wyrządziłam, bo szwy trzymają się nieźle, ale z pewnością była to lekcja pokory i szacunku dla swoich ograniczeń. Teraz obiecuję, że już będę grzeczna, mimo, że słyszę jak komórki tłuszczowe upychają się rządkiem na moich udach ;-DD!!!Najpierw walentynki (szampan, truskawki, serduszka z czekolady i serduszkowe pizzerinki), potem tłusty czwartek, no i na dokładkę "śledzik"- kto to wszystko upchnął w tak krótkim miesiącu?!
      A na tekst o alkoholu też czekam, bo alkohol to jedne kalorie, a jeszcze zagryzki, bo na pusty żołądek, to tragedią pachnie!
      Pozdrawiam gorąco i życzę poszerzenia doby o kilka godzin!

      Usuń
  7. Bardzo ciekawy blog. Widzę, że niezależnie, czy ktoś chudy, czy gruby, albo włąsnie za chudy, za gruby - to problemy i zagadnienia - te same! Co do pączków....no cóż, ja akurat zjadłam pół. Dla mnie to sukces:) pozdrawiam Mar

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegamy sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych i wulgarnych, zarówno w stosunku do autorów, jak i czytelników oraz innych komentujących. Blog nie jest miejscem wyładowywania swoich frustracji. Szanujmy się nawzajem!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...