Uwielbiam. Kocham. Nie mogę się oprzeć. Udoskonaliłam w końcu mleczno-kawową piankę (oszukaną bitą śmietanę :D), którą dwa lata temu pokazał mi Wdm (wtedy wychodziła dość rzadka, bo wlewaliśmy zbyt dużo mleka - podwójna porcja nie ubije się dobrze). To zimny i doskonale chłodzący deser. Lżejszy niż lody i zdecydowanie mniej kaloryczny. I co najważniejsze – trzyma się łyżeczki, zupełnie jak bita śmietana (no, może nie aż tak, ale wiecie… czego można oczekiwać od mleka :P). I skutecznie "zabija głód" w oczekiwaniu na posiłek, zyskuje bowiem na objętości podczas miksowania.
Wszystko, czego potrzebujecie, to…
- 3/5 szklanki mleka 3/2% (zimnego!!!);
-1-2 płaskie łyżeczki cukru;
- szczypta soli;
- pół łyżeczki kawy rozpuszczalnej;
- 5-6 kostek lodu
Wszystkie składniki umieszczamy w malakserze i miksujemy przez ok. 30-60 sekund. Nigdy nie liczę, jak długo mi to zajmuje, widzę po prostu, kiedy wszystko w środku przestaje być rzadkie i nie przesuwa się zbyt szybko, gdy przechylam malakser :) Kostki lodu początkowo straszliwie grzechoczą, ale to mija, bez obaw :P
Nie próbowałam w ostatnim czasie robić tego deseru z rozkruszonym uprzednio lodem, więc nie wiem, czy wyszedłby równie gęsty. Wiem za to, że mleko nie ubije się dobrze, gdy dostanie się do niego odrobina wody (piana nigdy nie wychodzi mi gęsta, gdy po pierwszym ubijaniu myję malakser i robię raz jeszcze – wpływają na to chyba kropelki wody pozostałe po myciu). Wówczas wychodzi coś na kształt shake’a. Gęste i smaczne, ale nie jest to coś, czego bym chciała. Mleko można ubić także bez dodatku kawy (jeśli ktoś ma ochotę na zwyczajny, mleczny deser), dodając np. odrobinę kakao, lub cynanomu.
Piana zyskuje na objętości i wychodzi jej ponad pół litra. Ja „przelewam” ją do dużego pokala i jem łyżeczką. Na dnie malaksera mogą zostać kawałki lodu i raczej tego nie unikniecie, ale bez trudu można je „wyłapać”. NIE WIEM, czy mleko ubije się, jeśli zamiast cukru dodacie do niego słodzik.
Och muszę zrobić sobie taką przyjemność jak najszybciej:) Chyba zamiast śniadania będzie ok. Może dam syrop klonowy zamiast cukru? Albo ksylitol? Hmm
OdpowiedzUsuńAniu, nie wiem czy wówczas tak dobrze ubije Ci się mleko. Możesz spróbować, ale jeśli możesz, daj później proszę znać, czy wyszła Ci podobna konsystencja, jak na zdjęciach :)
UsuńTo jest GENIALNE i odkąd kupiłam blender często wcinam na drugie śniadanie, ale aż tak dobrze ubite jeszcze nigdy mi nie wyszło, nie wiem dlaczego. Zacznę przeprowadzać testy :D
OdpowiedzUsuńRybcia, bo może ubijasz mleko o mniejszej zawartości tłuszczu? ;>>>
UsuńJa z tym przepisem kombinowałam przez kilka dni, zanim wyszło mi tak, jak chciałam :P
Nie, nie, u mnie w domu mleko inne niż 3,2% nie jest tolerowane, także nie w tym problem. Zastanawiam się, czy obroty blendera mają coś do rzeczy, może na zbyt małych tak dobrze się nie ubije. Albo z proporcjami coś nie tak, bo ja zawsze wszystko robię na oko. Spróbuję zrobić idealnie według Twojego przepisu, zobaczę co wyjdzie, ale to dopiero jutro, dzisiaj usiłuję zrobić oszukane lody :)
UsuńMój blender ma u góry 13,5 cm średnicy :)
UsuńDawaj te lody! Skąd przepis? ;>
Żaden tam przepis, czytałam ostatnio gdzieś coś o żelatynie, że wcinanie dwóch łyżeczek dziennie dobrze wpływa na włosy, paznokcie, skórę i stawy przede wszystkim, stwierdziłam, że warto spróbować i teraz kombinuję w jakiej postaci tę żelatynę jeść. Najpierw dodawałam do koktajli owocowych. A dzisiaj, z okazji upału niemiłosiernego, zamroziłam sobie takiego shake'a i mam lody!
UsuńZmiksowałam banana z płaską łyżeczką gorzkiego kakao, szczyptą cynamonu, żelatyną rozpuszczoną we wrzątku i mlekiem (ok. pół szklanki). Przelałam do miseczki, zamroziłam. Normalnych, puszystych lodów to nie przypomina, ale i tak jest smaczne, ma całkiem przyjemną konsystencję. No i bez konserwantów, barwników i substancji słodzących :)
O żelatynie czytałam u Anwen, ale ja nie jem żelatyny, bo jest ze świni... :)
UsuńZ tymi stawami to podobno bujda na resorach. W sensie, że niby żelatyna im pomaga :P
O! Właśnie, też u Anwen czytałam :)
UsuńJa wiem czy bujda? Żelatyna powstaje ze zhydrolizowanego kolagenu, zawiera aminokwasy potrzebne do jego syntezy w organizmie. Skoro poprawia kondycję skóry, włosów i paznokci, to siłą rzeczy również i stawów, bo budulec ten sam - kolagen właśnie. Tylko na przykład czysty, skoncentrowany kolagen, taki w tabletkach, będzie miał bardziej intensywne działanie, bo żelatyna ponoć jest mniej przyswajalna. Jak dla mnie brzmi to całkiem logicznie i sensownie, aczkolwiek nie przekonam się, póki nie spróbuję.
Niestety, w sklepach dostępna jest tylko żelatyna wieprzowa, z inną się nie spotkałam, więc będę wpierdzielać wieprzową :)
Hm... MOŻE. Jeśli masz rację, to masz rację :D Tak czy siak, próbować nie będę, hłiiii [świński kwik] :D
UsuńALE, a propos włosów, kupiłam malutką, turystyczną buteleczkę oliwki Baby Dream, żeby sprawdzić, jak się sprawdzi na moich włosach. I wzięłam też balsam jajeczny, bo o ile dobrze sprawdziłam, nie ma silikonów. Wprawdzie nie mam w domu na tę chwilę żadnego szamponu bez SLS (saszetki Biovaxu wykorzystałam przy czterech ostatnich olejowaniach), ale spróbuję jutro zrobić OMO i zobaczymy, co wyjdzie. Póki co jestem zachwycona tym, jak cholernie mocno błyszczą mi włosy w słońcu. NIGDY mi tak nie błyszczały te moje rozjaśniane farbowańce. No i zaczęłam spać w warkoczu, nie rozrzucam już bezwładnie mych pszenicznych włosów po poduszce :D
Ni cholery nie mogę dostać w żadnym Rossmannie tej oliwki, muszę znaleźć jakiś lepiej zaopatrzony. Ten balsam to przypadkiem nie Joanna z Apteczki Babuni? O ile się orientuję, całkiem przyjazne składy mają kosmetyki z tej serii, chociaż mnie osobiście średnio przypadły do gustu.
UsuńPróbowałaś może nakładać na włosy najzwyklejszą maseczkę z żółtka, oliwy i miodu? Jest świetna, włosy po niej są mięciutkie i delikatne, po miodzie robią się takie fajne złociste refleksy. Zapomniało mnie się o tej maseczce, ostatnio zrobiłam pierwszy raz od dłuższego czas i aż się zdziwiłam efektem. Polecam, naprawdę.
Jaką to daje niesamowitą satysfakcję, jak zaczyna być widać, efekty pielęgnacji :)
Bardzo fajny przepis! :) Polecam mojego bloga: http://poradnikdietetyczny.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie byłabym sobą, gdybym po przeczytaniu tego nie poszła do kuchni :D. Musiałam wypróbować, jestem zafascynowana tym jak mleko zwiększyło swoją objętość :D.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo się cieszę, że wypróbowałaś :)
UsuńMnie już aż ślinka cieknie, ale czekam, aż mi się kostki lodu zamrożą, bo mam za mało :P
Chyba musze zapisać przepis! czasami mam ochotę rzucić się na coś słodkiego, a taka bita śmietanka mmmmniam :)
OdpowiedzUsuńoo, takie oszustwa to lubię! ^^
OdpowiedzUsuńZ ręku na sercu przyznaję, że na razie pobieżnie przejrzałam Twój blog (ten blog, bo w książkach jestem na bieżąco :) ) Po urodzeniu i karmieniu obiecuję sobie tu wrócić i prześledzić go od deski do deski. Trafiłam na Twoje zdjęcia "przed" i "po" - nie do wiary, zupełnie inna osoba, oczywiście w pozytywnym znaczeniu tych słów!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Boski przepis! Kocham bitą śmietanę, a dietowanie narzuciło mi ostre restrykcje :D
OdpowiedzUsuńAle to może być wyjście z tej trudnej sytuacji, jutro będę bić ;)
Bardzo fajny przepis - zastanawiam się tylko czy bez kawy wychodzi? Dzieciom niestety dać nie mogę ;-)
OdpowiedzUsuńWychodzi :) Można np. wsypać odrobinę kakao dla smaku :)
UsuńSuper - na pewno wypróbuję :-)
OdpowiedzUsuń