Wielki Tydzień Ćwiczeń dobiega powoli końca. Od dziś, każda sobota (oczywiście w miarę możliwości czasowych) na blogu będzie związana z wysiłkiem fizycznym. Będę dzielić się z Wami wypróbowanymi przeze mnie ćwiczeniami, lub po prostu coś na ten temat napiszę. Szkoda, że tak późno przejrzałam na oczy i zaczęłam regularnie ćwiczyć. Może gdybym zaczęła na samym początku, już w 2009 roku, teraz byłoby inaczej? Człowiek uczy się na błędach, uczcie się więc na moich, nie na swoich. Na cudzych zawsze lepiej, zaufajcie mi! :))))
Na przełomie sierpnia i września okaże się, czy blog na jakiś czas delikatnie się zmieni. Do tego czasu jednak postaram się jak najbardziej regularnie zamieszczać wpisy, w których (mam nadzieję!) poruszę te kwestie, o których chciałybyście przeczytać - propozycje, jak zwyke, mile widziane! Tak, Wonka, będą dietetyczne sosy do makaronu. Specjalnie dla Ciebie, bo makaron jadam raz w miesiącu ;)))))
Póki co, jest piątek. Siedzę przed netbookiem z tłustymi włosami (dosłownie, robiłam dziś olejowanie :)), oglądam Rymanowskiego w rozmowie z Gowinem i dzielę się z Wami ostatnimi w tym tygodniu propozycjami ćwiczeń. Jeśli zdecydujecie się na ich wykonanie, czeka Was dwudziestominutowe kardio. Jest niezłe, wypróbowane przeze mnie już wczoraj. Zapraszam :)
Od siebie dodam, że dziś zamierzam poćwiczyć to, co poniżej. Dam znać, do której minuty wytrzymałam, bo to, że nie dam rady zrobić całości, jest oczywiste... Daję sobie maksymalnie osiem minut, tempo jest po prostu PORAŻAJĄCE. :D (Aktualizacja g. 14:31 - zrobiłam CAŁE! O_o)
A ja się zapytam o to olejowanie włosów. Czytałam o tym trochę. Działa to? Widać jakąś różnicę? Bo już nie wiem, co robić z tymi swoimi włosami żeby lepiej wyglądały.
OdpowiedzUsuńTak! Tak! Tak! (Do postu dodaję zdjęcie PO olejowaniu). Używam póki co zwykłej oliwy z oliwek i rozczesuję ją na włosach na 2-3 godziny przed porannym myciem (a myję włosy codziennie rano). Później zmywam olej myjąc włosy dwukrotnie i nakładam odżywkę (tylko wtedy z silikonami, żeby delikatnie obciążyć włosy). Olejowałam dopiero jakieś 5 czy 6 razy i jestem zachwycona :))))
UsuńOjej, już po 6 razach takie efekty? To musisz mieć włosy w świetnej kondycji, wyglądają genialnie, jeszcze takie prościutkie. Ja się wściekam na swoje, bo ani to to proste, ani falowane i ogólnie mają w głębokim poważaniu, że próbuję coś z nimi zrobić. Żyją własnym życiem i są odporne na każde próby uczesania, nawet na zwykły koczek, radośnie gubią spinki, wypadają z gumek i nie mam do nich siły. Ale i tak kocham najbardziej na świecie :D
UsuńOdnośnie olejowania, polecam poczytać też o porowatości włosa (o ile jeszcze tego nie zrobiłaś). Mnie to bardzo pomogło w dobraniu odpowiednich olejów i białek, w końcu nauczyłam się, co też moje włosy lubią a czego nie znoszą i teraz ładnie się odwdzięczają
Charlie, dupa, nie świetna kondycja. Moje włosy są FATALNE. Przesuszone, puszące się, z rozdwojonymi końcówkami, choć niedawno podcinałam. Po olejowaniu wyglądają tak, jak na zdjęciu, a następnego dnia znów jest kiepsko. Musiałabym chyba olejować codziennie... Muszę się jeszcze wiele nauczyć o pielęgnacji włosów, bo jestem daleko w lesie. Twoje są tak piękne i błyszczące, że mam kolejny powód do nienawiści! :D
UsuńO porowatości nie czytałam, więc zaraz zgłębię ten temat. Dziękuję za sugestię :)
No patrz, świetnie się maskują w takim razie :)
UsuńU mnie efekty jakieś sensowne było widać dopiero po około 3 miesiącach, a i tak kiszka trochę, bo mam kiepską wodę i choćby nie wiem co, to i tak niemiłosiernie się kołtunią i puszą. Potrafię ślęczeć przez pół godziny nad kołtunami i je rozplątywać.
Na przesuszenie polecam kosmetyki z aloesem, na puszenie płukanki z siemienia lnianego i octu jabłkowego (albo cytryny), na rozdwojenie już tylko nożyczki, ale jak zaczniesz zabezpieczać końcówki po myciu (kropelka oleju, odżywka bez spłukiwania albo jakieś serum), to i rozdwajać się w końcu przestaną. Picie herbatki ze skrzypu i pokrzywy też dużo daje.
O matko, musiałabym nie robić nic innego, tylko zajmować się włosami :D
UsuńA na puszenie nie pomaga Ci w takim razie jakaś mocno nawilżająca odżywka? Albo siemię i ocet, skoro o nim piszesz?
Też mi się tak na początku wydawało, ale w sumie nie zajmuje to wszystko dużo czasu, w końcu siedząc z jakimś mazidłem na głowie z powodzeniem można robić milion innych rzeczy.
UsuńJako tako pomaga, ale mogłoby być lepiej. No i nie zawsze chce mi się majstrować płukanki a z odżywkami też muszę uważać, bo moje włosy bardzo łatwo przeciążyć, nie lubią nadmiaru.
Nawiązując do komentarzy pod spodem, olejów właśnie nie powinno zmywać się SLES-em (a SLS to już w ogóle, unikać jak ognia), bo w ten sposób osłabia się działanie oleju. SLES-em powinno się oczyszczać włosy raz na dwa tygodnie, do codziennego mycia lepsze są łagodniejsze szampony (np. takie dla dzieci), spokojnie można nimi zmyć olej, tylko trzeba trochę więcej wprawy. Ponoć można zmyć nawet odżywką, ale tego boję się próbować :)
Na zdjęciu Twoje włosy wyglądają świetnie. Będę koniecznie musiała spróbować z tym olejowaniem. Może coś mi pomoże ;)
Usuń@Charlie, ech... Czyli SLS naprawdę w odstawkę? Jasny gwint, a kupiłam fantastyczny szampon jajeczny, chyba pierwszy od dwóch lat, który dobrze robi mi na rozjaśniane włosy... W takim razie muszę chyba przejść na Babydream :) Odżywką bym nie próbowała, w każdym razie nie tym gównianym Syossem, którego teraz kończę. No ale jesteś w tej kwestii mądrzejsza, niż ja :))))
Usuń@binola, spróbuj, polecam serdecznie :)
Raczej tak. Od SLSu już lepszy jest właśnie SLES, ale z tym też powinno się uważać, chociaż tu znów wszystko sprowadza się do porowatości. Ja mam włosy zdrowe, mało porowate i naprawdę trudno je zniszczyć, więc SLES mi niestraszny. Z tego co mówisz, wnioskuję, że Twoje włosy są mocno porowate, tym bardziej, że rozjaśniane, więc powinnaś unikać silnych detergentów, bo to dodatkowo niszczy, więc Babydream jest wskazany (swoją drogą, uwielbiam ten szampon). Ale nic straconego, tego jajecznego szamponu możesz używać właśnie do porządnego oczyszczenia raz na tydzień-dwa.
UsuńNo ja właśnie ze względu na skłonność do przetłuszczania i małą porowatość, nie mogę myć odżywką, bo to się kończy totalnym obciążeniem i przyklapnięciem, ale u Ciebie mogłoby się sprawdzić, grunt to odpowiednia odżywka.
O matko, o włosach mogłabym gadać bez końca :)
Ja kiedyś olejowałam włosy olejem kokosowym, za słabo go spłukałam i w konsekwencji po godzinie na uczelni wyglądałam jakbym wyszła ze śmietnika! Moje włosy były oblane łojem i posklejane w strąki. To było straszne :) Wiem, że gdybym umyła je 2 razy, nie miałabym tego problemu, jednak od tamtej pory boję się olejowania. A Tae Bo ćwiczyłam jakiś czas temu (inny trening), ale mi się nie spodobało :)
OdpowiedzUsuńZapomniałam o najważniejszym - masz mega cudowne włosy!!!
UsuńChun, bo po olejowaniu podobno dobrze jest umyć włosy szamponem z SLS-ami. I jeśli faktycznie masz tak nieprzyjemne doświadczenia z olejowaniem, to chyba warto zrobić je po południu i włosy umyć wieczorem. Jeśli coś będzie nie tak, zawsze pozostaje Ci jeszcze poranek na mycie :)
UsuńPowinnam zabrać się za swoja fryzurę. Mam prawdziwą 'szopę' na głowie. Jakiś czas temu robiłam ombre.. ale już mi się znudziło. Chyba koniec eksperymentów. Czas zadbać o ich kondycję. Mam pytanie - to twój naturalny kolor?
OdpowiedzUsuńOmbre bardzo mi się podoba, ale na kimś. Zwłaszcza, gdy jest zrobione profesjonalnie i widać płynne przechodzenie z jednego koloru, do drugiego :) Ciekawa jestem, jak wyglądały Twoje. Robiłaś na bardzo ciemnych włosach?
UsuńA kolor niestety, czego szczerze żałuję, nie jest moim naturalnym. Mam o kilka tonów ciemniejsze włosy. Mój naturalny jest mniej więcej w tym odcieniu: http://www.opinie.egospodarka.pl/zdjecia/Koloryzacja-wlosow/Belle-Color-11-Jasny-popielaty-blond-22435-big.jpg
Bardzo źle czuję się w naturalnym kolorze. W styczniu próbowałam wrócić do swojego koloru i odrobinę je przyciemniłam. Wyszły BARDZO ciemne i aż do kwietnia czekałam, aż cały kolor mi się wypłucze i będę mogła wrócić do jasnych :)
Źle się wyraziłam. TERAZ wiem, że aktualnie kiepsko czułabym się w naturalnym kolorze. Zimą chciałam dać odpocząć włosom, dlatego próbowałam je przyciemnić, ale strasznie się z nimi czułam. O wiele poważniej i o wiele starzej.
UsuńHahahah przypomniało mi się jak w liceum miałam fazę na próbowanie różnych masek do włosów zrobionych w domu.. Wypróbowałam maseczkę z banana, a że nie miałam w domu blendera, po prostu rozgniotłam drania widelcem i nałożyłam na włosy na 30min. Ból przy wyczesywaniu zaschniętego banana jest niewyobrażalny..próbowałam pozbyć się tego na wszystkie sposoby w efekcie wytargałam sobie całkiem spory pęczek kłaków i zrobiłam przymusowe wagary, bo trwało to wieki..Próbowałam też maseczki z jajka, ale nawet po dwukrotnym umyciu szamponem dalej czułam surowe jajo :/ fuj. Ale pomysł z oliwą z oliwek wydaje mi się całkiem dobry i może rzeczywiście odżywi choć trochę moje suche kołki, które niestety często prostuję, żeby jako tako wyglądały...
OdpowiedzUsuńNo pięknie kobietki, super, że tyle ćwiczeń można z tego bloga podpatrzeć, ale jaka dietka do tego przyjemnego chudnięcia? Może warto coś wybrać z rankingu diet ? Korzystała któraś z Was z którejś z tych diet?;)
OdpowiedzUsuńSą fajne ćwiczenia The Pussycat Dolls Workout, trochę taneczne i wygląd tych dziewczyn motywuje też do ćwiczeń ;) Czytam twojego bloga i motywuje mnie bardzo do zrobienia pozytywnych zmian w życiu. natala 20
OdpowiedzUsuńMasz przepiękne wlosy! i jak na rozjaśniane( o ile dobrze zgadłam ;-) ) są wyjątkowo nawilżone! Ja własnie zaczynam moja przygodę z olejowaniem i czekam na efekty ;-)
OdpowiedzUsuńA ja nie o włosach, tylko o ćwiczeniach z Tiffany :) Są świetne i przez dwa dni miałam zakwasiory "mięśni" pupy, więc tym bardziej mnie to motywuje ;)! Bardzo energetyczna jest ta babeczka, bo 3 zestawach zrobionych z nią czuję się taka wypełniona endorfinami!
OdpowiedzUsuńświetnie ścięte :)
OdpowiedzUsuń