W tak ciepły dzień jak dzisiaj, gorąca kawa to ostatnia rzecz, którą bym wypiła. Ale kawowa pianka na zimno zamiast deseru... czemu nie?
Jest delikatna, zimna i smaczna. Jej zrobienie zajmuje dosłownie trzy minuty, dlatego naprawdę warto.
Składniki (2 porcje):
- kilkanaście drobno rozkruszonych kostek lodu;
- ¾ szklanki mleka 3,2%;
- 4 łyżeczki kawy rozpuszczalnej (u mnie Jacobs Velvet – w proszku);
- cukier puder / słodzik w płynie;
Wszystkie składniki wrzucamy/wlewamy/wsypujemy do malaksera i przez około minutę miksujemy. Pianka jest gotowa, gdy uzyska gęstą konsystencję. Można ozdobić ją bitą śmietaną, wiórkami czekolady, lub czymkolwiek, na co mamy ochotę. Do malaksera można wlać również 2-3 łyżki śmietany do ubijania lub np. śmietankowe lody. Pianka jest naprawdę gęsta, dlatego najlepiej jeść ją łyżeczką. Jak dla mnie, najlepsza kawa i najlepszy deser jakie można zafundować sobie w upalny dzień.
Dodaję Cię do ulubionych:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ty to masz pomysły :))) wypróbuję!
OdpowiedzUsuńWypróbuję niebawem. :)
OdpowiedzUsuńNie ja, tylko Waldek :D w zeszłym roku wcinaliśmy to nałogowo, a w tym przypomniałam sobie dopiero niedawno :))))
OdpowiedzUsuńI w ogóle... od wczoraj BIEGAM. Oczywiście głównym powodem jest fakt, że nie mogę dłużej ignorować bieżni, która znajduje się kilka kroków od mojego bloku, a mnie się naprawdę marzą twarde i jędrne pośladki i smuklejsze uda :P Tak więc poszłam tam wczoraj, przebiegłam się cztery razy dookoła, zrobiłam parę ćwiczeń i mogłabym przysiąc, że byłam o krok od eksplodowania moich własnych płuc :D
Robię kawę mrożoną bardzo podobnie, ale ta pianka to świetny pomysł :)
OdpowiedzUsuńLimonko, gratuluję biegania!! Ja kiedyś b.lubiłam ten rodzaj sportu :) Teraz nie biegałam chyba z mln lat i zapewne wypluję płuca jak pojadę do domu i przetestuję drogę do pobliskiego lasku. :D
Uch, no dziś rano było TROCHĘ LEPIEJ. Pierwsze okrążenia przebiegłam truchcikiem, oddychając na cztery kroki, bo Demarro powiedział, że tak będzie mi lepiej. Ale ostatnie przebiegłam szybko i naprawdę, dostałam ślinotoku :D Hahahahhhh chcę jeszcze <3
OdpowiedzUsuńAhhh dziewczyny, muszę się wam pochwalić, że ja to biegam nałogowo, praktycznie codziennie, mam ten komfort, że nawet z domku nie muszę wychodzić :) bieżnia stoi w salonie :D i w ciągu 30min średnio przebiegam 4km +/- 0,2 zależy od dnia ;)
OdpowiedzUsuńI zresztą ostatnio mam jakiegoś pecha :( w zeszły wtorek kupiłam sobie na wyprzedaży w new look żakiet, a już w sobotę go zgubiłam :( Nawet nie zdążyłam się nim nacieszyć! /Eve/
Właśnie poczęstowałam się pianką z twojego przepisu. Pyszne!
OdpowiedzUsuńPs. Limonko
napisałaś " Z tego co przeczytałam u Ciebie wynika, że zostałaś porzucona (uch, to paskudnie brzmi, zdecydowanie wolałabym napisać: porzuciłaś)". Przyznaję się bez bicia, zanim zaczął się mój związek z Panem X, to ja rzucałam (oj, nie jestem z tego dumna) Siedem cudownych lat w związku z Panem X, było dla mnie jak nierealna wyśniona bajka z której nigdy nie miałam zamiaru się przebudzić...Nigdy nie będę twierdzić iż wina lezy tylko po jego stronie...Ubolewam też, iż trzecie osoby, bliskie osoby zaczęły dyktować w stylu "co i jak?"... Po rozmowach z przyjaciółmi, przeczytaniu stosow ksiązek wiem już, iż "oddanie emocjonalne w 100% mężczyźnie jest gwoździem do trumny" Kobiety powinny mieć swój własny zakatek do którego mężczyzni nie powinni mieć prawa wstępu...tym zakątkiem jest miłość do samej siebie, a ja? Bardzo go kochałam, i może dlatego wolałam spuścić zasłonę iluzji na pewne znaki...moje-jego.Niesamowicie boli bezsilność, B E Z S I L N O Ś Ć, bo mój mężczyzna postawil mnie przed faktem dokonanym...wolał uciec...a kiedy ja miałam ochotę uciec, zostawałam bo? K O C HA Ł A M
Nic nie sprawia mi większej frajdy, niż gdy próbujecie moich przepisów :))
OdpowiedzUsuńMam ochotę na piankę. Tu i teraz! Natychmiast... Ale zjadłam dzisiaj tonę owoców, także deserów starczy na dziś. Ale jutro... Mmm! Nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuń