Macie fantastyczne pomysły i za to Was kocham! Gdy jedna z czytających nas dziewczyn zaproponowała post dotyczący doboru biustonosza, pomyślałam, że to FANTASTYCZNY pomysł! Nie wahając się ani chwili, nawiązałam kontakt z Kasią, właścicielką i autorką bloga
stanikomania.blox.pl i zapytałam, czy nie zechciałaby odpowiedzieć mi na kilka pytań. Ku mojej ogromnej uciesze zgodziła się, a efektem naszej współpracy jest poniższy wywiad... Enjoy! ;)
- Witaj Kasiu! Porozmawiajmy dziś o tym, co często gnębi wiele polskich kobiet, czyli o tym, jak dobrać odpowiedni biustonosz. Wiem, że jesteś w tym temacie specjalistką, czuję się więc zaszczycona, mogąc z Tobą porozmawiać. Powiedz proszę, jak to się stało, że zaczęłaś zgłębiać ten temat?
Zaczęło się prozaicznie – od biustu, który jakoś nie mógł „dogadać się” z dostępnymi w sklepach biustonoszami. Wydawało mi się, że szwankują w nich proporcje - miseczki odpowiednio duże, by zmieścić moje piersi, zawsze były z tajemnych przyczyn przyszyte do zbyt szerokich dla mnie obwodów. Wkrótce okazało się, że takich jak ja, kobiet z większymi biustami, które z konieczności noszą nieodpowiednie rozmiary biustonoszy, jest więcej. Dowiedziałam się tego, trafiając przypadkiem na forum Lobby Biuściastych. Dzięki temu forum odkryłam, że bielizny mogę szukać także poza Polską, i że są firmy, dla których rozmiary typu 75G czy 65H stanowią normalną część oferty. Byłam zachwycona.
Postanowiłam więc podzielić się swoimi odkryciami z innymi kobietami, a blog wydał mi się dobrym medium do tego celu. Miałam przy tym nadzieję, że pod naciskiem klientek polski rynek kiedyś zrozumie, że nasze piersi występują w nieporównanie większej liczbie wariantów niż miseczki A-D dla obwodów 70-90, i że wszystkie kobiety, niezależnie od wymiarów, chcą nosić ładną, elegancką bieliznę. Moje marzenie jest coraz bliższe spełnienia, a dużo lepsze ode mnie specjalistki – bra-fitterki – już pracują w licznych sklepach z bielizną o szerokiej rozmiarówce. Od powstania „Stanikomanii” minęło już prawie pięć lat. W tym czasie w Polsce dokonała się prawdziwa biuściasta rewolucja i to rękoma konsumentek – moich czytelniczek, z czego jestem bardzo dumna.
- Nie chcę pytać Cię o rzeczy ogólne, czyli na przykład o to, jakie błędy popełniamy przy doborze biustonosza. O tym można przeczytać na Twoim blogu, więc czytelniczki na pewno same chętnie tam zajrzą. Jestem jednak ciekawa, jak wygląda sprawa z biustonoszami dla kobiet z nadwagą i otyłych? Wiadomo, że są to kobiety o dużo szerszym niż zwykle obwodzie pod biustem i często z bardzo dużym biustem. Wiele z nich kupuje biustonosze na halach targowych, ponieważ wydaje im się, że nie mają innego wyjścia. Czy polski rynek jest w stanie zaspokoić ich oczekiwania?
Muszę z góry uprzedzić, że moja opinia nie będzie poparta osobistym doświadczeniem - mnie samej wystarcza raczej średni obwód 80, a ponieważ rozmiar miseczki i tak wyklucza zaopatrywanie się u większości polskich producentów, jestem, paradoksalnie, w całkiem niezłej sytuacji :) Po prostu większość mojej bielizny i tak musi pochodzić z importu.
Z moich obserwacji wynika, że biustonoszy o obwodach 80+ i najpopularniejszych miseczkach z zakresu A-D jest na rynku sporo. Większość tej bielizny jednak pozostawia wiele do życzenia jeśli chodzi o jakość i solidność materiałów oraz dostosowanie kroju do potrzeb osób tęższych, nie mówiąc już o estetyce. To samo zjawisko obserwuję często przyglądając się produktom firm aspirujących do zaopatrywania kobiet D+. Polskie firmy muszą zrozumieć, że biustonosz w rozmiarze 85G czy 65H nie może być uszyty tak samo i z takich samych materiałów, jak biustonosz w rozmiarze 70B. Konieczność zapewnienia podtrzymania większemu biustowi tudzież wygody szerszemu podbiuściu wymaga zastosowania specjalnych rozwiązań, jak odpowiednio pracujące, nie nadmiernie elastyczne dzianiny, dobrej jakości ramiączka (nie rozciągające się niczym guma od majtek), solidna konstrukcja. Jednocześnie rozwiązania te nie muszą wiązać się z rezygnacją z lekkości wizualnej czy atrakcyjnych wzorów. Tęższe panie też chcą wyglądać ładnie i kształtnie!
A co z rozmiarami nie mieszczącymi się w tym (na szczęście już nieaktualnym) standardzie A-D? Biuściasta rewolucja, o której wspomniałam wyżej, przyniosła już rozwiązanie problemów kobiet szczupłych o wydatnych biustach, którym pięć lat temu nasz rynek nie oferował kompletnie nic. W sklepach prowadzących bra-fitting i zaopatrzonych w brytyjskie i polskie marki z zakresu D+ można bez problemu dostać biustonosze w rozmiarach typu brytyjskie 30(65)F czy 32(70)G. Prawdziwy kłopot zaczyna się przy większych obwodach pod biustem. Już 80 pod biustem (angielski obwód 36) bywa trudne do zdobycia – pisałam o tym w swoim artykule „Równouprawnienie osiemdziesiątek” (KLIK) Co ciekawe – najpopularniejsze zagraniczne marki D+, jak Freya czy Panache, doprowadzają swoją ofertę do obwodu 85, często 90. Polskie sklepy natomiast kończą zamawianie na 75! I tu właśnie chciałabym zwrócić się do Twoich czytelniczek. Sklepy tłumaczą się, że nie zamawiają większych obwodów, gdyż te nie sprzedają się tak dobrze, jak mniejsze. Obserwacja naszych ulic natomiast mówi mi, że kobiet potrzebujących większych rozmiarów obwodów jest mnóstwo! Dlaczego nie zgłaszają zapotrzebowania na pasującą bieliznę? Czemu nie domagają się jej w sklepach? Czemu tak rzadko odzywają się na forach i blogach związanych z bielizną? Dziewczyny, rynek musi usłyszeć Wasz głos, inaczej nic się nie zmieni!
Warto również zauważyć, że na rynku zarówno polskim, jak i brytyjskim (bo stamtąd pochodzi większość biustonoszy D+) istotnie brakuje marek skierowanych specjalnie do tęższych kobiet. Znam tylko jedną markę naprawdę dobrze dostosowaną do potrzeb pełnej figury i większego biustu, a mianowicie brytyjską Elomi (Artykuł na temat aktualnej kolekcji: KLIK). W polskich sklepach jest ona rzadkością. To bielizna nietania, ale bardzo solidnie wykonana, wygodna i przy tym piękna, mogę ją z czystym sumieniem polecić. Chciałabym, żeby kiedyś powstał jakiś rodzimy odpowiednik tej marki.
- Jak według Ciebie w kwestii stanikowej powinna postępowań kobieta, która jest na diecie i dość szybko gubi wagę? Chodzi mi o to, że nie każda z pań może pozwolić sobie na zakup nowego, dobrego biustonosza, powiedzmy co miesiąc. Kobieta chudnie, obwód pod biustem się zmniejsza, biust również... co wtedy?
Obawiam się, że całkowita rezygnacja z zakupów jest niemożliwa. Niektórzy producenci bielizny ciążowej twierdzą wprawdzie, że ich biustonosze „rosną wraz z biustem”, co jest oczywiście bzdurą, nikt jednak do tej pory nawet nie zaproponował biustonoszy malejących… Lekki luz w miseczkach nie jest jeszcze powodem do paniki, niewielki luz obwodowy można zniwelować zapinając się na ciaśniejsze haftki albo trochę zwężając sam obwód u krawcowej. Są jednak granice, wyznaczone przez podtrzymanie. Piersi nie powinny grzechotać w miseczkach, biust nie powinien zwisać i kołysać się przy każdym ruchu w staniku o za luźnym obwodzie. Za duże spodnie możemy przytrzymać paskiem, za luźny biustonosz co najwyżej zawiązać sobie na kokardkę na plecach albo w ogóle z niego zrezygnować. Oczywiście wszystkie mamy swoje ograniczenia, ale warto w ramach dostępnych środków starać się zadbać o „ostanikowanie”, choćby kupując nowy stanik zamiast nowej bluzki.
- W jaki sposób zadbać o biust podczas odchudzania, by zapobiec utracie jego jędrności?
Słyszałam, że najłaskawsze dla ciała, w tym biustu, są popularne ostatnio diety białkowe, na czele z dietą Dukana – podobno wysoka zawartość białka w pożywieniu sprawia, że dużo mniej wiotczejemy (Jak wiadomo, ani ja, ani Waldek diety Dukana absolutnie nie popieramy - przyp. limonka). Nie będąc jednak specjalistką w tej dziedzinie, nie odważę się polecać nikomu konkretnej diety. Mogę natomiast pocieszyć, że sfatygowany odchudzaniem biust potrafi z czasem naprawdę zyskać na wyglądzie. Konieczny jest dobrze podtrzymujący biustonosz, który zapobiegnie dodatkowemu rozciąganiu się tkanek pod własnym ciężarem. Jeśli oprócz diety uprawiamy sport, niezbędny jest dobry stanik sportowy! Podczas zajęć sportowych do grawitacji dochodzą bowiem znacznie większe obciążenia. Nie wystarczy nam jeden z tych rozciągliwych bra-topów w „uniwersalnych” rozmiarach – nasze więzadła Coopera, które są wewnętrznym „rusztowaniem” piersi, potrzebują wsparcia w postaci specjalistycznego „przymurowywacza biustu” :) Oprócz tego warto oczywiście zadbać o skórę poprzez regularne nawilżanie, nie wierzę jednak w cuda w postaci „staników w kremie”. Nic nie zastąpi stanika prawdziwego.
- Co mogłabyś powiedzieć na temat tzw. migracji biustu? Przyznaję bez bicia – dowiedziałam się o tym dopiero niedawno. Pozwól, że opowiem. Nigdy nie miałam olbrzymich piersi, a po zrzuceniu czterdziestu kilogramów w mojej biuściastej strefie nie jest najciekawiej. W zasadzie jestem prawie płaska. Ale po przeczytaniu na temat migracji i wygarnianiu biustu aż z pleców (dobrze mówię?) odkryłam, że jednak mogę ten swój mikrobiust odrobinkę powiększyć. Jest bardzo wiele kobiet, które po odchudzaniu mają naprawdę małe piersi, których jędrność pozostawia wiele do życzenia. Czy mogłabyś powiedzieć coś na ten temat?
Migracja biustu to zjawisko trochę mitologizowane. Nie zawsze można oczekiwać cudu w postaci powiększenia biustu o kilka miseczek poprzez przeprowadzenie tłuszczu z pleców na przód klatki piersiowej. Zwłaszcza, jeśli tego tłuszczu jest tam niewiele. Ale w pewnym zakresie to rzeczywiście działa! Najbardziej widoczne przemiany występują u kobiet, które latami nosiły zły rozmiar biustonosza – o za małych miseczkach i za szerokim obwodzie pod biustem. Mówimy tu nie tyle o migracji, co o powrocie z długiej emigracji :) Często zdarza się, że część tkanki tłuszczowej związanej z piersiami tak długo była uporczywie przepychana pod pachy, że częściowo tam się przemieściła. Czasem wystarczy tylko prawidłowo włożyć biustonosz w odpowiednim rozmiarze, by przekonać się, że miseczki, które z pozoru wyglądały na za duże, magicznie się wypełniają. I owszem, ten zagarniający ruch aż z pleców w tym pomaga. Łatwo zrozumieć, jak to działa, robiąc eksperyment w drugą stronę – wystarczy włożyć za małe miseczki, a na plecach pojawiają się charakterystyczne wybrzuszenia. Spłaszczając piersi z przodu i spychając je pod pachy sprawiamy, że tamtejsza tkanka tłuszczowa przesuwa się nieco w tył, tworząc na plecach wypukłości.
Podsumowując, myślę, że zawsze warto przede wszystkim sprawdzić, czy na pewno nosimy prawidłowy rozmiar. Piersi są miękkie i bardzo plastyczne – dają się, na swoje nieszczęście, upychać i formować na różne sposoby – trzeba dbać o to, by nie postępować wbrew ich naturze i nie wysyłać ich tam, gdzie nie powinno ich być. Przede wszystkim zaś trzeba je polubić takimi, jakie są – zrozumieć, że prawdziwe piersi niezwykle rzadko przypominają te idealnie kształtne i sterczące baloniki fotomodelek z kolorowych magazynów. Nasze biusty są tak samo różnorodne, jak twarze. Biustonosz może zdziałać wiele, może nawet zmienić wygląd całej sylwetki – ale nie sprawi, że piersi staną się dwukrotnie większe albo mniejsze, czy też zaczną rosnąć nam pod samą brodą. Zawsze jednak może poprawić nam humor! Zwłaszcza jeśli jest ładny. Piękna bielizna dla każdego, niezależnie od rozmiaru – to moje stanikomaniackie credo :)
KONIEC!! :)
A teraz, moje Drogie, dzięki pewnym baaaaardzo miłym osobom i dzięki pomocy Kasi, mogę zaprezentować Wam jedne z najpiękniejszych biustonoszy dla dużych rozmiarówek, które możecie kupić przez Internet!
Zdjęcia bielizny marki Elomi z zasobów dystrybutora: brastyle.pl
Powyższą bieliznę kupić można np. w sklepach:
Peachfield ,
Intimo ,
Lingeria
Zdjęcia bielizny marki Ewa Michalak -
Jak Wam się podobają? Ja dałabym wiele, żeby mieć taki ładny i duży biust, jak dziewczyny na zdjęciach... :))))