Z listów od Was

od lat próbuje schudnąć ale bez efektów, a teraz, po raz pierwszy w życiu jestem pewna ze uda mi się , .. dzięki Tobie i Twojemu blogowi, nawet nie wiesz jak jestem wdzięczna...  

Ola, 25.06.2010



 Witaj, twój blog bardzo mi pomaga i jest dla mnie inspiracją do dalszej walki.
 Dominika, 20.07.2010

Cześć. Wiem, że na pewno jestem następną osobą, która pisze do Ciebie, ale dzisiaj trafiłam na Twój blog nie przez przypadek. Przeczytałam o Tobie na onecie oczywiście :) nooo cały dzień wertuję Twój blog i powiem Ci pewnie coś co słyszysz cały czas-natchnęłaś mnie. Obecnie jestem za granicą i z całych sił przygotowuję się do rozpoczęcia diety. Daję sobie czas, ponieważ bardzo zależy mi na tym, bo oddać krew, cały czas jest jej mało w Polsce. Będąc na diecie nie mogłabym tego zrobić ze względu na zdrowie. Myślę nad rozpoczęciem diety, ale chciałabym zrobić to "z głową" (...) 
Pyśka, 18.08.2010


 Gratuluję bardzo, bo jest czego. Robisz świetną robotę pisząc bloga!!! POMAGASZ INNYM!!! Chyba się nie obrazisz, jak Ci napiszę "jesteś wielka"(to nie chodzi o kwestie kilogramów!!!). Super!!! 
Marzena, 19.08.2010



Witaj Limonko, dzisiaj przeczytałam Twoja historie i popłakałam sie. (...)Przy wzroscie 162 cm waga moja sięga 107 kg (!!!) Nie bede opisywac całęj swojej historii bo jest bardzo podobna do Twojej.... tysiac razy rozpoczynanna kuracja odchudzajaca, miliony razy powtarzane słowa ze tym razem sie uda... Najgorsze jest dla mnie to ze mam wspaniałego Syna a nie moge sie z nim bawic tak jak bawili sie ze mna moi rodzice. To jest straszne! Twoja historia zmotywowała mnie do działąnia, mam nadzieje ze wytrwam i bede tak silna jak TY. Chce to zrobic dla Syna, ale przede wszystkim dla siebie, chce stanac kiedys przed lustrem i z usmiechem na twarzy powiedziec do odbicia ; "Fajna z Ciebie babka!" Trzymaj za mnie kciuki Limonko!
 Karolina, 19.08.2010


 Dziękuję... Poczułam tą siłę i chęć odchudzania... Trochę się boję, że zabraknie mi wytrwałości - ale chyba każdy się tego boi. Słowa mojej mamy, która wczoraj powiedziała: "Masz brzuch jakbyś była w ciązy" + artykuł o Tobie na onecie - to są dwie rzeczy, które spowodowały rozpoczęcie nowego etapu żywieniowego w moim życiu. Jeszcze raz dziękuję, że udało Ci się (a mojem mamie podziękuje za te okrutne słowa prawdy - jak mi się uda i udowodnię jej że może być inaczej;-) - ale to bolało!!) DZIĘKI DZIĘKI DZIĘKI;) 
Eska, 19.08.2010



 Bardzo podoba mi się Twoje podejście do diety :) To wszystko nie jest tak strasznie restrykcyjne jak w wielu przepisach, o, proszę, trochę kiełbaski, trochę czegoś smażonego :) dużo warzyw i owoców :) Na taką dietę sama mogłabym przejść :) 
 Marta, 19.08.2010


 Jak tylko zobaczyłam na onecie wpis "wygrała z otyłością"... pomyślałam "kolejna ściema", ale nie... Twój blog... jest po prostu oszałamiający. Przeczytałam prawie wszystkie notki w ciągu nie całych 3 godzin! Podziwiam Cię za to co zrobiłaś i przede wszystkim, że dałaś radę! Chciałabym mieć tyle samozaparcia. :)
 Gosia, 20.08.2010


 Twój blog mnie zainspirował i kolejny raz wzięłam się za siebie, oprócz diety trochę ćwiczę i wcieram różne balsamiki bo lubię. Pod wieloma Twoimi przemyśleniami mogłabym się podpisać rekami i nogami (ale niestety nie umiem pisać nogami:)). Zwłaszcza spodobały mi się te oszukiwaniu samych siebie i stereotypach. Wiem, że tym razem sobie poradzę bo tu nie chodzi o katowanie się przez tydzień, dwa czy ileś tam ale o zmianę myślenia i to właśnie usiłuje robić. Już się lepiej czuje po tych kilku dniach a do zrzucenie mam tyle ile Ty mialaś ale wiem ze wytrwam. Dobrze, że napisałaś o tylu rzeczach o których inni wstydzą się nawet myśleć, cóż prawda w oczy kole. dzieki ,że jestescie, pozdrawiam    
Dorota, 23.08.2010


 Witaj, Pewnie jak większość trafiłem na Twój blog (a raczej Wasz blog) przez zajawkę na Onecie. Czytając komentarze upewniłem się, że świadomość ludzi w temacie odżywiania jest na żenująco niskim poziomie. Więc Twój blog teraz nabrał większej "ważności", bo liczba czytających i prawdopodobnie naśladujących może się znacznie zwiększyć :) Życzę więc wytrwałości. Ale nie wytrwalości w diecie, bo jak ktoś zamienił raz żarcie na jedzenie to chyba już mu powrót do złych nawyków nie grozi. Życzę wytrwałości i cierpliwości przy czytaniu i odpowiadaniu na komentarze :)
 Damian, 25.08.2010

 Witam, kiedyś napisałam do Pani z pytaniem co sie działo w chwilach słabości? zapewne Pani nie pamięta po tylu innych mailach. (...) chudnę.! widzę te milimetry spadające, wagi nie używam, nie chcę założyć ile kg chcę schudnąć. dopiero w listopadzie się zważę, wiedząc z jaką wagą zaczęłam zdobędę większą satysfakcje, wiem ze strasznie dużo informacji naraz, i wdarło się trochę zamętu i nieładu w tego maila. ale chciałam się tym z Panią podzielić. a przede wszystkim podziękować, bo Pani mi pomogła. Chociażby tym jednym mailem którego wymieniłyśmy, w którym odpisała Pani, że mogę pisać w razie wątpliwości. Bardzo dziękuję:] 
Kluska, 29.08.2010


 Od miesiąca, no może trochę ponad nie tylko gadam ale i robię. Ruszyłam wierzchołek góry lodowej...mam pełną świadomość, że głównie chodzi o to, żeby to to tak "poprzestawiać w głowie", żeby stało się "normalnością". I wiesz, po tym miesiącu mogę powiedzieć, że ja naprawdę bardzo dobrze się czuję jedząc właśnie tak. To pewnie milionowy mail o tej samej lub podobnej treści. Pomagasz kobietko, pewnie tez milion osób powiedziało Ci o tym. Jestem milion pierwsza ale nie mogłam się oprzeć i nie napisać jednego słowa, które mi się kołacze od dnia kiedy trafiłam na Twojego bloga – dziękuję

Bożena, 03.09.2010



 Na poczatek chciałabym Ci gorąco podziękować, bo jak trafiłam kilka miesięcy temu na Twojego bloga nie wierzyłam , ze mogę zrzucić kilogramy , które od dłuższego czasu mnie męczyły.(nie były to tak wiele ile Ty chciałaś zgubić - bo 10 kg, ale bark było mi motywacji) . Nie tylko do kilogramów natomiast chciałam nawiązać, dzieki Twojemu blogowi zrozumiałam , że cele do których dązymy sa prawie , ze w zasięgu naszych rąk tylko trzeba po nie chcieć sięgnąć. (...)Dzięki Tobie zrozumiałam , że akceptacja samej siebie to jest jeden z najważniejszych kroków do bycia szczęśliwym ! Pomogłaś mi podjąć kilka najważniejszych decyzji w moim życiu. Wiem ,może brzmi to banalnie , ale naprawde Twój blog pomógł mi się odnaleźć nie tylko w tym , że moge schudnąć , ale w ogóle w życiu.
 Natalia, 03.09.2010

 Ja tak na szybciutko, jestem świeżo po przeczytaniu Twojego bloga, ale od jutra czytam wszystko jeszcze raz i na spokojnie. Mogę Ci napisać tylko jedno: Kocham Cię kobieto!!! To tak jakby ktoś wypisał wszystkie moje myśli, dodał do nie masę wiedzy i mnóstwo humoru i ujął w pięknie uporządkowane notki. (...)A dlaczego piszę? Żeby podziękować, że odważyłaś się, masz siłę i zapał, by te wszystkie myśli wyrazić, uporządkować i spisać. Chciałam też podziękować przy okazji sobie, że mogę czytać Twojego bloga z uśmiechem na twarzy a nie zazdrością, bo ja również mam już swoje małe sukcesy, mam podobne wnioski, plan chudnięcia realizuję systematycznie i nie osiadam na laurach, dopóki nie osiągnę celu (marzenie: obcisłe jeansy wpuszczone w kozaki, nigdy do tej pory nie zrealizowane marzenie, być może już niedługo). W tej chwili ważę tyle, co w liceum (mam 28 lat), czuje się młoda, piękna no i oczywiście zdrowa (ataki migren, którymi walczę od lat znacznie się złagodziły) no i przy okazji odchudziłam męża (20 kg poleciało) więc oboje zbieramy komplementy (od tych, którzy podziwiają) i odbieramy zawistne spojrzenia (od tych, którzy zazdroszczą).
Agnieszka, 07.09.2010



 Witam, na wstępie chcę powiedzieć że blog jest świetny! Czytając go nabiera się takiego powera. I to jedzenie dietetyczne wydaję się być takie pyszniejsze i nie kojarzy się ona tylko z okropnym smakiem. 
 Pyzio, 18.09.2010



 Kochana Limonko! Mam nadzieję, że nie obrazisz się, że tak do Ciebie napisałam :) ;P Mam na imię Karolina, mam 24 lata i jestem Twoją zagorzałą fanką. Przyznaję, natrafiłam na Twój blog przypadkowo po przeczytaniu artykułu na onecie i POZAZDROŚCIŁAM <a co>. Teraz jestem na Twojej diecie i przepisach blogowych już 12 dzień i czuję sie wspaniale. Jem dużo kolorów (sałata, papryka, pomidory, kukurydza, pieczarki i inne warzywno-owocowe pyszności). Czasm napada mnie wilczy głód - tak jak chociażby teraz podczas okresu - współlokatorki mówią, że nie wiedzą jak wytrzymuję przez ten czas nie jedząc słodyczy, ale postanowiłam sobie i jestem twarda :) Chociaż raz się złamałam - na imieninach siostry, tydzień temu. Ale wchodzę na wagę i mój uśmiech staje się coraz szerszy za każdym razem. Dziękuję Ci za bloga i za to, że chciałaś podzielić się swoim doświadczeniem. Fantastycznie jest wiedzieć, że są osoby podobne do mnie, które walczą, walczyły lub będą walczyć. Zwłaszcza, gdy któyś raz z rzędu słyszę od swojej mamy - na pewno Ci się nie uda, już tyle razy próbowałaś... Ale czytam wtedy Twój blog i uśmiecham się do siebie myśląc: jak będę wierzyć i robić to dla siebie wtedy uda się wszystko. Jeszcze raz Ci dziękuję. Pozdrawiam serdecznie i gorąco,
Karolina, 25.10.2010


 Witaj Limonko, regularnie odwiedzam twój blog czekając na nowe wpisy. Chyba jak wszyscy tu zaglądający mam problemy z wagą, z wyglądem itd... itp... Po raz pierwszy na Twój blog natknęłam się wiosną tego roku, od razu bardzo mi się spodobal, szczególnie nagłówek Przyjemnie jest chudnąć. Jego adres zapisałam nawet w kalendarzu, potem był artykuł na onecie i też z wielkim zainteresowaniem go przeczytałam. Jestem pełna podziwu dla Ciebie i uznania, za silną wolę i wytrwałość. (...)To właśnie między innymi Twój blog zainspirował mnie do tego by podjąć walkę z nadwaga, nie co ja mówię z otyłością. Wówczas i ja pomyślałam o diecie jako o zmianie sposobu odżywiania się i zmiany trybu życia, a nie jako o katuszach które trzeba przechodzić będąc na diecie, odmawiania sobie wszystkiego. Zrozumiałam że można jeść smacznie i zdrowo, słodkie ciasteczka czy cukierki zastąpić równie słodkimi a jakże dietetycznymi deserami owocowymi. Dietę rozpoczęłam w lipcu z wagą 86 kg przy wzroście 156 cm i dziś ważę 73 kg. Jest to wciąż za dużo jak na mój wzrost, ale to nie koniec walki, mój cel to 60 - wag której nigdy nie miałam, chyba że w któreś klasie szkoły podstawowej, anie wiem której. Tak więc korzystam z Twoich rad i doświadczeń, staram się jak najwięcej czytać o produktach i ich kaloryczności. Z aktywności fizycznej to przede wszystkim: zamiana windy na schody, autobus na spacer. Efekty? Są bo już z rozmiaru 46 przeszłam na 42 i to cudowne uczucie lekkości i podobania się sobie, nie wspomnę już o komplementach innych:-). Tak więc Limonko pozdrawiam Cię serdecznie i pozwolę sobie czasami do Ciebie napisać, o ile nie masz nic przeciwko temu. 
Ana, 18.11.2010



 Czytam, czytam, motywujesz mnie. Nie tym, że się Tobie udało, bo rzeczywiście takich ludzi jest tysiące, nie tym, że masz cięty język, którym besztasz obiboków, bo i ja cięty język (tak mawaiają) w jamie ustnej posiadam. TYM jednak, że poraz pierwszy, pierwszy dzień diety skończyłam leżąc na kanapie z objedzenia, delektując się smakiem, jaki przed chwilką zajadałam i zastanawiając się co zjem jutro. Tego jutra nie mogąc się doczekać, komponuję już dziś kolejny posiłek. Pojutrze ukochana pasta z awokado, o której na śmierć zapomniałam, ze istnieje. Leżała gdzieś pomiędzy schabowym, a ziemniakami, zupełnie ignorowana przez moich domowników. Jesteś oczotworem :), otwierasz grubasom oczy, rządzirą :D, bo władasz moimi zachciankami :) Będę Cię słuchać tylko dlatego, bo mądrze prawisz, będę czytać, bo Twój styl lekkim jest, będę dopingować, byś z tej bajecznej drogi nie zbłądziła, ale będę też wymagać, byś motywowała wciąż, bo to co robisz jest bezcenne.
Martowska, 30.12.2010


 Witam! Na początku jak zaczęłam czytać bloga (wczoraj) byłam piekeilnie zazdrosna! Udało się i to osobie, która maiała dużo większą nadwagę niż ja, zazdrościłam wszystkiego, obecnego ciała, faceta (tak! takiego, który rozumie ,wspiera i GOTUJE) :) Później.... Polubiłam Was ogomnie, Wasze obiadki i odżywianie, zachwyciły mnie te kolory. Wczoraj spróbowałam, było smacznie, kolorowo i dzięki 5 posiłkom NIE BYŁAM GŁODNA! W sumie nigdy wcześniej nie zaczynałam, jestem z tych co "zaczynają od jutra". NIE! zaczęłam wczoraj! Trzymaj kciuki! :) 
Asiek, 26.01.2010

Witaj. Piszę do Ciebie bo chciałabym Ci bardzo podziękować. Dzięki twojemu blogowi i temu co w nim wyczytałam jest mnie mniej. Jakoś tak w wakacje usłyszałam w którymś z porannych programów o Twoim blogu. Nie muszę ci mówić ile razy zaczynałam dietę, łącznie ze słynnym Dukanem. Po jakimś czasie postanowiłam odszukać twojego bloga. I muszę Ci powiedzieć że rzeczywiście nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny. Dokładnie jakbym czyatła o sobie: wzrost, waga, podejście do diety. Już od jakiegoś czasu wiedzialam że rzadne diety cud, jaednoskładnikowe itp. nie pomoga jak nie zmieni się podejścia do tego co i jak się je. Co prawda nie schudłam tyle co Ty ale od 21 sierpnia 14 kilo mniej i nie chcę na tym poprzestać. Z upragnieniem czekam na wiosnę aż można będzie wyruszyć w las z kijkami. Postanowiłam napisać do Ciebie bo tempo spadku wagi drastycznie zmalało. Na początku kilo tygodniowo to był standart, teraz-kilo miesięcznie. Czy u Ciebie też tak było. Trochę boję sie że mi motywacja spadnie a ta według mnie jest najważniejsza w odchudzaniu. Nic tak nie motywuje jak odpowiednie liczby na wyświetlaczy wagi łazienkowej :) Mam nadzieję że szybko sie nie poddam. Jeszcze raz dzięki za kopa do działania. Pozdrawiam serdecznie.

 Monika P., 30.01.2010



Witaj Limonko!!! Pozdrawiam Ciebie z Nowego Jorku! Mowi sie,ze nie ma w zyciu przypadkow i dlatego tez ,to nie byl przypadek,ze znalazlam Twoj blog.Przeczytalam niemal wszystkie posty.Odnajduje w nich tak wiele samej siebie.Roznica miedzy nami jest taka,ze Ty przeszlas wspaniala metamorfoze,a ja nadal tkwie zamknieta w kokonie otylosci.Dzieli nas tez wielka roznica wieku.Mam ponad 50lat.Wszystkie te moje lata zmarnowalam na ustawiczna walke ze swoja tusza.Zawsze przegrywalam.Moze dlatego,ze szarpalam swoje cialo i psychike najrozniejszymi dietami typu "cud" Limonko,w Twoich postach odnalazlam to,czego nie doswiadczalam dotychczas-jest to radosc zwiazana z odchudzaniem.Dotychczas doswiadczalam jedynie zlosci,stresu,glodu,frustracji i ...kleski przegranej. Limonko,dzieki ze jestes .Dajesz mi wiele nadziei na to,ze wszystko mozna jeszcze zmienic.Bede pilnie sledzic twoj blog.Wielkie znaczenie maja dla mnie przepisy kulinarne. Obudzilas we mnie wiare,ze wszystko mozna zmienic .Wierze,ze mi sie uda. Pozdrawiam Ciebie serdecznie!!!!! 

Alicja, 22.02.2010



Hej:) Twój blog stanowi dla mnie motywację do walki z moimi fałdkami:) Mam nadzieję, że wytrwam w tej walce. Super wyglądasz. To wielka zmiana i ogromna siła walki. Gratuluję! 

Sylwia, 07.05.2010



Witaj Limonko! Pragnę zacząć od tego, że jestem wielką fanką Waszego bloga i stał sięon dla mnie prawdziwą motywacją do kolejnej próby (Boże, który to już raz?)odchudzania.Przeczytałam go kilkakrotnie i jestem pełna podziwu dla Ciebie, podziwiam również Twój talent literacki (czekam na książkę:) (...)To juz chyba ostatnia próba jaką podejmuję. Moja głupota, niszczenie tego, o co tak walczyłam, ile pracy w to włożyłam-nie mam pojęcia skąd to się u mnie bierze.Sama siebie nie rozumiem. Od tygodnia się odchudzam, na razie schudłam 3 kilogramy. Stosuję dietę 1000 kcal, uważam ją za bardzo skuteczną, podobnie jak dietę niełączenia. Zapytasz, dlaczego do Ciebie piszę. W moim odchudzaniu nikt mnie nie wspiera, a chciałabym wiedzieć, że jest ktoś, kto mnie rozumie i będzie trzymał kciuki. Wystarczy, że napiszesz cokolwiek do mnie i będę wiedzieć że nie mogę nawalić bo jest Limonka która jest guru dla wszystkich na tym blogu. Bardzo proszę o wsparcie duchowe. Pozdrawiam Ciebie i wdm1 bardzo serdecznie. Jesteście wspaniali. 

 Julka, 26.05.2010
  



 Dziękuje, zmotywowałaś mnie do odchudzania, a robię już kilka podejść :). I zazdroszczę mężczyzny :P Pozdrowienia dla Was i czekam na więcej. 
Iwona, 31.05.2010







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...