niedziela, 5 czerwca 2011

148. chłodnik z ogórków / szaszłyki z kurczaka i pieczarek.

     Na lato – doskonałe. Lekki chłodnik z zielonego ogórka i rzodkiewek, do tego szaszłyki z kurczaka i pieczarek. Nic więcej do szczęścia, więc...

Chłodnik z zielonego ogórka i rzodkiewek

     Składniki (2 porcje):

- duży jogurt naturalny – gęsty;
- 1-2 duże ogórki sałatkowe;
- kilka rzodkiewek;
- sól, pieprz, 2 ząbki czosnku, koperek;

     Sposób przyrządzenia:

     Ogórki i rzodkiewkę ścieramy na tarce o dużych oczkach. Wyciskamy czosnek i wlewamy jogurt. Mieszamy, przyprawiamy do smaku, dodajemy koperek i mocno schładzamy. Chłodnik podajemy sam, lub z pieczywem.  




Szaszłyki z kurczakiem i pieczarkami (inspirowany TYM przepisem)


Składniki:

- 1 duża pojedyncza pierś z kurczaka;
- kilka dużych pieczarek;
- mały jogurt naturalny;
- 1 łyżeczka curry; 
- 1 łyżeczka kurkumy; 
- 1 łyżka oliwy; 
- 2 ząbki czosnku; 
- 1/4 łyżeczki chili;

     Sposób przyrządzenia:

     Przygotować marynatę, mieszając jogut i przyprawy. Pierś pokroić na niewielkie kawałki, wymieszać z marynatą i pozoostawić na kilka godzin w lodówce. Pieczarki przekroić na pół i naprzemiennie z kurczakiem nabijać na patyczki do szaszłyków. Na „Kwestii Smaku” napisane jest, że należy je piec w temperaturze 180 stopni przez 30 minut, ja jednak smażyłam je na patelni grillowej przez ok. 10-15 minut. Można podać z młodymi ziemniaczkami posypanymi koperkiem, młodą kapustą, surówką... 



29 komentarzy:

  1. Chłodnik na upały jest w sam raz:) Właśnie na dniach będę chciała go zrobić. Bo jak jest gorrrrrąco to aż się jeść nie chce:
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie tam się zawsze chce, ale fakt faktem, na upał idealny. Jedliśmy go ostatnio na kolację i to był naprawdę dobry wybór ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No chłodnik z ogórków w świetle ostatnich informacji z Niemczech chyba póki co nie zrobi furory :D

    Ale szaszłyczki mniam, chyba się skuszę na ich zrobienie jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A co to za dobry chlebek tam na talerzu? ;> Żytni, razowy, orkiszowy?...

    OdpowiedzUsuń
  5. Limonka, ale i tak chłodnik z botwinką bije każdy inny na łeb na szyje! A ja też jestem z tych ciągle głodnych ;) Jednak mimo to udało mi się zrzucić 28kg w 8miesięcy:) choć od ideału mi jeszcze daleko, to brnę dalej w swym odchudzaniu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chlebek to nie chlebek, a bułeczki razowe z dynią pokrojone w kromeczki =))) pyszności, zwłaszcza że były świeżutkie, miękkie w środku i chrupiące na zewnątrz ^^

    28 kg w 8 miesięcy? Ładnie, ładnie! Gratulacje i powodzenia w dalszej drodze =) co do chłodnika z botwinką mam chyba trochę mieszane uczucia. Jest pyszny, ale nie wiem, czy ten z ogórka nie smakował mi bardziej :))))

    No i tak w ogóle zapraszam do kliknięcia profilu. W zakładce "moje blogi" coś nowego =))

    OdpowiedzUsuń
  7. Mniam, sama dziś wcinałam szaszłyki i zrobiłam zdjęcie więc może W KOŃCU coś do siebie wrzucę. No, ale jutro egzamin, więc siadam kuć nefrologię :)
    No i kocham pieczarki! <3

    Do chłodnika się zabieram od dłuższego czasu, więc może coś wyczaruję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No mogłabyś W KONCU coś do siebie wrzucić :D

    Nefrologia... O_o

    OdpowiedzUsuń
  9. Wrzucę, wrzucę. JUTRO, obiecuję :D i będę już systematyczna :)

    Nefrologia nie jest aż taka zła :D o ile się zabierze za nią wcześniej, a nie dzień przed -.-

    OdpowiedzUsuń
  10. hmmmmmm smakowite zdjęcia, aż ślinka cieknie.....

    OdpowiedzUsuń
  11. Widywałam bardziej smakowite ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam egzystencjalne pytanie: gdzie wy kupujecie kiełbasę drobiową?bo się z nią nigdzie spotkać nie mogę :(
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie no, wiadomo, że w mięsnym ;))))

    OdpowiedzUsuń
  14. W tym problem że ja w żadnym mięsnym takowej spotkac nie mogę...Jak wspominam o takiej,to kobiety wielkie oczy robią.Dlatego się wolę Was zapytać gdzie można się w nią zaopatrywać np u mnie w Lublinie w Realu jej nie ma.
    Kasa

    OdpowiedzUsuń
  15. Aż dziw, że w tak dużym mieście jej nie ma :| może trzeba spróbować w tych ogólnopolskich sieciach sklepów mięsnych? Ja spotykałam i kiełbasy drobiowe i jakieś tam serdelki, no i drobiowe kabanosy, najlepsze pod słońcem :) na pewno gdzieś znajdziesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zrobiłam dzisiaj prawie takie ;). Zamiast jogurtu użyłam śmietany, bo mi zalegała w lodówce. Dodałam jeszcze cebulkę i parę plasterków cukinii (młody miał wersję oryginalną). Pyszne.

    OdpowiedzUsuń
  17. Do tego chłodnika polecam gorące, młode, gotowane ziemniaczki- niebo w gębie :D idealne danie na obiad. A na upały i tak najlepsze są koktajle z truskawek albo bananów ;P
    Szaszłyki chyba wypróbuję w najbliższym czasie- wyglądają apetycznie.

    Dziś odkryłam jak smaczny może być surowy kalafior! Coś genialnego!

    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  18. Ninoczka, a ta Twoja pociecha ile ma lat? Aż dziw, że je takie rzeczy, wszystkie znane mi dzieci nie cierpią warzyw ;)))

    Karolina, próbowałaś surowego brokuła? :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj Limonka, mozna do Ciebie wyslac maila? Jezeli tak to moglabys podac adres? (nie potrafie tutaj znalesc). Z gory dziekuje:)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  20. przyjemneodchudzanie@gmail.com

    :))))

    OdpowiedzUsuń
  21. sezon truskawkowy w pełni, może zapodacie Limonko jakieś ciekawe przepisy z truskawkami w głównej roli?:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Na truskawki było już kilka przepisów w ubiegłym roku, ale pomyślę ;))))
    Żeby umieszczać tu przepis, musielibyśmy zrobić coś z truskawek, a my sobie je póki co jemy "ot tak", jako deser ;)))

    OdpowiedzUsuń
  23. Pozwolę sobie wrócić do dyskusji z poprzedniego posta ;) ale w obawie, że tam może zostać niezauważony napiszę go tutaj.

    Ponad rok temu przeczytałam Twojego bloga [tego wcześniejszego] z wypiekami na twarzy. Pomyślałam, że ja też tak mogę, że może faktycznie się obżeram i powinnam się więcej ruszać. Więc do dzieła. Zrobiłam zakupy wg listy WDM1.
    Moja lodówka zawierała więcej zieleniny niż nie jeden ogródek, od mojego [teraz już ;)] męża dostałam w prezencie cross trainer'a - i to porządnego, bo ctr1. Zaczęłam wielką rewolucję - trenowałam 6 dni w tygodni po godzinie [na więcej mi nie pozwolił P., który trenował kulturystykę i miał problemy z przytyciem, więc temat jako tako nie jest mu obcy]. Po pierwszych 4 tygodniach moja waga spadła o 6 kg - juhu! Doszłam w treningach i w sposobie żywienia [tak wiem, że WDM1 nie cierpi słowa "dieta" ;)] do momentu, o którym pisał Tomasz - więcej spalałam niż przyjmowała. A moja waga stała i stała, i stała, a czasami [o zgrozo!] zaczęła rosnąć.
    cdn

    OdpowiedzUsuń
  24. Treningi miałam tak ustawione żeby spalać tłuszcz, a nie przechodzić w masę mięśniową - czyli puls do 110, w miarę żwawe obroty - na poziomie 60. Tak mi powiedział małż to go słuchałam, wszak mądry człowiek z niego ;)
    Po 7 miesiącach musiałam odpuścić treningi, bo nie miałam na nie czasu - choć od czasu do czasu jeszcze na crossa właziłam. Moja waga stała i tyle, bez względu na to ile jadłam, czy też nie jadłam. Trochę poluzowałam sobie i pozwoliłam jeść pieczone czy też smażone.
    Nie jem słodyczy od prawie 3 lat - od przypadku do przypadku zdarzy mi się kawałek ciasta - raczej zadowalam się batonikami typu corny - i to bez czekolady. Dziennie jem góra 2 kromki ciemnego pieczywa, z sałatą, pomidorem, szynką, jem dużo oliwek, nie jem chipsów i innych śmieci - zdecydowanie wolę jogurty.
    Nie jem sosów - a jeśli tak to nie zabielanych śmietaną, zupy też gotuję bez tego dodatku, tak samo nie dodaję śmietany do ziemniaków, jem dużo ryżu i ziemniaków, czasami makaron - zdarza mi się jeść frytki. Nie jem kolacji, bo po prostu nie jestem głodna, więc jem śniadanie, później jogurt lub batonika musli następnie obiad o 13-tej i później albo nic albo batonik, jogurt lub garść orzechów, ale przeważnie jogurt - po batoniki sięgam, kiedy nie mam jogurtów. Czasami robię sałatkę, z fetą zielonymi oliwkami i pomidorkami koktajlowymi. Nie przepadam ze owocami - świeżymi, ale jak mam okazję to jem. Nie jem pierogów ani innych mącznych rarytasów - raz na miesiąc lub dwa robię pyzy z truskawkami, tak samo rzadko robię schabowe czy mielone. Często jem krewetki lub sushi. Nie pijam soków ani innych napoi - a jeśli już to czasami pół szklanki pepsi [uwielbiam wrzucić do niej mnóstwo lodu, bez niego jest dla mnie za słodka]. W ciągu dnia piję dużo wody, albo herbaty z cytryną. Kawę tylko rano - 2 kubki, z czego na cały dzbanek kawy sypie 3 łyżeczki cukru.
    W tej chwili moja waga wzrosła - wróciła do stanu sprzed roku - dobrze, że nie więcej.
    Wcześniej nie mogłam sobie pozwolić na pójście do lekarza, bo nie miałam ubezpieczenia, teraz je mam i zaczęłam rajd. Miałam już badanie usg tarczycy, tomografię tarczycy [czy jak to badanie się nazywa], badanie krwi, prześwietlenie głowy.
    cdn

    OdpowiedzUsuń
  25. Podejrzewam, że to dopiero początek. - Do czego zmierzam - to wszystko co robiłam i robię - myślę, że więcej już człowiek zrobić nie może. Myślę, że nie jem dużo, ale nadal tyję - dosłownie od patrzenia na lodówkę.
    Diagnozę wstępnie znam - niedoczynność tarczycy.
    Ja wiem, że to co limonka piszesz to przeważnie jest przerysowane, ale napisałaś, że każdy może schudnąć - mam nadzieję, że jak dobiorą mi leki to ja też będę mogła, choć w tej chwili już mi tak nie zależy, bo co bym nie robiła to nie mam prawie żadnych rezultatów :(
    Jedyne, co mnie pociesza to to, że nie mieszkam w Polsce i nie muszę przeczołgiwać się przez polską służbę zdrowia. Ja za swoje badania nie zapłaciłam nawet centa i czekałam tydzień na ich wykonanie, skierowanie dostałam od ręki.
    Jak mieszkałam jeszcze w Polsce to błagałam wręcz o takie skierowania i ich nie dostałam, bo ginekolog powiedział, że ma to zrobić ogólny, a ogólny powiedział, że on NIE WIDZI podstaw.

    No wyżaliłam się, to teraz mogę życzyć powodzenia w walce z kg i miłego dnia.
    :)

    code

    PS - w jednym komentarzu się nie chciało zmieścić :(

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej!
    Chciałam podziękować za tego bloga! Umierałam na
    Dukanie... Znowu zaczęłam tyć, wola trochę upadła... Ale natrafiłam na tego bloga i od zesżłego tygodnia jem, nie żrę i porzuciłam "nie wolno" na rzecz "nie powinnam" ;-) Twoje słowa i histora naprawdę mnie zmotywowały i odkąd zaczęłam stosować się do Twoich porad, od zeszłego tygodnia zniknęło ostatnio zarobione 1.8 kg! A co najważnieszje, w końcu wcinam sałatki ! Dziękuję za motywację!

    OdpowiedzUsuń
  27. code, zwykle nie ma siły, by ktoś kto ćwiczy i zdrowo się odżywia (i więcej spala, niż przyjmuje), nie schudnął. Jeżeli Twoja waga mimo to nie obniża się i wiesz już, że prawdopodobnie masz niedoczynność, czeka Cię trochę pracy. Podejrzewam, że gdy już dostaniesz leki, pójdzie Ci łatwiej (wiele dziewczyn na blogu pisało o tym, że mimo niedoczynności udaje im się chudnąć), ale dobrze że postanowiłaś pójść do lekarza. Pozostaje mi mieć nadzieję, że wszystko będzie w porządku i uda Ci się dojść do pożądanej wagi, no i że Twój małż Ci w tym pomoże, ale o to chyba martwić się nie muszę =)))

    Hikulińska, dziękuję za miłe słowa :))) A moje "porady" są tak naprawdę nie moje, a mądrzejszych ode mnie ludzi, którzy dochodzili do różnych wniosków przez lata - ja tylko zastosowałam się do nich w swoim przypadku i przekazuję je dalej ;)) gratuluję spadku wagi i życzę powodzenia w dalszym ich gubieniu :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Zaintrygowałaś mnie surowym brokułem :D
    Kupię jutro na obiad i spróbuję, bo na dziś szykuję już Twoje szaszłyki- jestem ciekawa doznań smakowych ;)

    Karolina

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegamy sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych i wulgarnych, zarówno w stosunku do autorów, jak i czytelników oraz innych komentujących. Blog nie jest miejscem wyładowywania swoich frustracji. Szanujmy się nawzajem!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...