czwartek, 28 lipca 2011

163. porozmawiajmy o ciuchach.

     Wielkodupie oznacza odzieżową posuchę. Sobie samej dziwię się, że w latach rozmiaru 52 nie przeszkadzało mi (a przynajmniej nie do końca świadomie), że drzwi najpopularniejszych odzieżowych sklepów praktycznie samoczynnie zamykały mi się przed nosem, jakby miały wbudowany detektor na grubasy. To oczywiście metafora, bo nikt nigdy nie zatrzasnął mi drzwi przed nosem, ale czymże było wejście do odzieżówki, jeśli jedyną rzeczą, którą mogłam tam nabyć, był szalik, rękawiczki (ph... też nie zawsze, bo mam za długie palce jak na rękawiczki produkowane dla sieciówek), torebka bądź biżuteria? 

     A tu nagle... kilogramów ubyło, a mnie zalała fala odzieżowego tsunami. OCHOLERRRRRA, mogę wejść w te spodnie! Matko święta, w tę bluzkę też! Aaaaaaa NIEMOŻLIWE, ta jest nawet ZA DUŻA! 

     Tak mniej więcej wyglądały moje reakcje przez pierwsze miesiące rozmiaru 44 (bo wtedy zaczęłam się wbijać w normalne ciuchy). 

     Zawsze marzyły mi się wysokie obcasy. Choć deklarowałam gorąco, że szpilki są obrzydliwe, niewygodne i w ogóle FUJ, tak w głębi serca zawsze pragnęłam móc je nosić. Byłam przekonana, że ważąc ponad setkę, szpilki na moich nogach po jednej dziesiątej sekundy złamałyby się z trzaskiem, dlatego nigdy nawet nie próbowałam ich przymierzyć, oczyma wyobraźni widząc tę sklepową tragedię, za którą musiałabym słono zapłacić.  

     Marzyłam też o spódnicach i sukienkach. Jakby nie patrzeć, grube, krótkie nóżki w ledwo zasłaniających pupę spódnicach lub szortach NIE WYGLĄDAJĄ DOBRZE (choć na ulicach widuję osoby, które najwyraźniej uważają inaczej...) i raczej nikt mi nie powie, że się mylę (a jeśli powie, odsyłam TU). Moje nogi, choć długie, też wyglądały ŹLE (trudno wyglądać dobrze ważąc ponad setkę...). Powiem więcej – wyglądały tragiczne, a teraz i tak ratują mnie tylko czarne, całkowicie kryjące rajstopy. Skakać pod niebo z radości nie mam powodu, ale pocieszająca jest świadomość, że w sukience o długości maxi wyglądam w porządku, a nie jak rozlazła locha.

     Chciałam też czegoś najbardziej zwyczajnego na świecie – opiętych koszulek zamiast t-shirtów wielkości koca. 

     I choć bikini nadal nie zamierzam na siebie włożyć, większość moich odzieżowych celów osiągnęłam. A czy Wy (jeśli nadal walczycie z kilogramami) macie jakieś ciuchowe marzenia? Czy jest jakaś część garderoby, którą pragnęłybyście posiadać, gdy już osiągniecie wymarzoną sylwetkę? A może już takie marzenie udało Wam się zrealizować? ;)  

42 komentarze:

  1. WIEDZIAŁAM ! WIE - DZIA - ŁAM, że pod znaczkiem TU jest blog Georginy :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tak w ogóle to chciałam się zapytać "Gdzieś Ty dziewczyno była jak Cię nie było?" Miałabym już dwudziestokilogramowy problem z głowy gdybym znalazła Cię rok wcześniej;) Ale i tak mam już osiem mniej:) I powiem Ci, że to właśnie dzięki Tobie, dzięki Wam. Znalazłam Waszego "starego" bloga gdzieś na głównej Onetu (na coś się w końcu owy przydał...), przeczytałam od dechy do dechy i... i trafiło do mnie. Trafiło w sam środek moich rozterek, mojego lenistwa, mojego użalania się nad sobą i omijania problemu szerokim łukiem. Wasz blog dał mi motywację i za przeproszeniem kopa w wielki zad! Przetrawiłam wszystko w jednym momencie. Nie odkładałam nic na potem. Zaczęłam już, teraz, natychmiast. I cieszę jak nie wiem co, że tu (tam), trafiłam.
    Co do moich ciuchowych marzeń... no cóż. Chciałabym włożyć na siebie najzwyklejsze jeansy w kolorze blue... Nie takie z gumką w pasie, nie takie bez formy i kształtu ale takie normalne, dopasowane, na guziki... ehhh... i do tego białą koszulę:) Jeszcze trochę, jeszcze chwilkę. Jeansy leżą grzecznie na półeczce.
    A tymczasem pozdrawiam znad morza. Trochę tu u mnie dziś pochmurnie i deszczowo, ale uśmiecham się ciągle, bo przecież uśmiechając się też spalam kalorie!

    kate:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja w sumie teoretycznie mogę nosić wszystko. ale praktycznie.. hmmm marzy mi się taka opięta, biała bluzka - wiadomo takie rzeczy dobrze wyglądają jak się naprawdę nie ma tłuszczu na bokach i na brzuchu. I żeby miała krótkie rękawy - nienawidzę moich rąk - zero mięśni i zwisająca skóra (tłuszcz?). Aaa i bym chciała włożyć szorty i czuć się 100% dobrze. Teraz też wkładam.. aleee no kurcze, moje nogi nie są takie jakie powinny być kiedy nosi się szorty... I ostatnio przytyłam ;(((( Ale teraz jadę nad morze i mam zamiar chodzić, chodzić, chodzić!

    OdpowiedzUsuń
  4. rurki, szorty, cygaretki. Podobno już mogę, ale i tak mam co najmniej wątpliwości.
    I oczywiście szpilki, ale na to, że nie mogę ich nosić chyba nie miały wpływu kilogramy, bo nadal tego obuwia nie ogarniam i po trzech dniach ósemkuję cały obcas :<
    A szpilki pomogłyby jak diabli, to takie piękne mieć aż 1.57m :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm..Co do moich marzeń udało mi się zrealizować kilka:
    -zakładam już spódnice i do tego wysoki obcas i mimo że mam krótkie nogi wyglądam dobrze;)
    -mogę chodzić w normalnych jeansach,a nie w 'workach' i kupować je w każdym sklepie(dawniej nosiłam 40, a teraz 32-31,czyli odpowiednik 40 z ubrań)
    -kupuję ładne i tanie biustonosze bez problemu, bo jednak mając duży biust ciężko znaleźć coś ciekawego i sexownego;/

    A co do dalszych marzeń, to chciałabym kupić leginsy i w nich chodzić bez obaw, ale póki co się boję że kupię i źle będę wyglądać; na przyszły rok zaopatruję się w krótkie szorty, bo tego mi brak(mam duże uda->niestety to rodzinne:P) i marzą mi się jeszcze białe spodnie:D
    A najważniejsze marzenie:mała czarna już wisi w szafie oł yeahhhhhhh :D
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  6. Dominika, przykład najlepszy :D

    Kate, dobrze jest poczytać o ludziach, którzy tak jak Ty czują się zmobilizowani blogiem =) dla mnie to trochę krępujące, no ale miłe :)

    Nowa, znam ja to, znam. Mnie czasami dobijają ramioona, a mimo to wciąż nie potrafię się zmusić do ćwiczeń z ciężarkami :P

    Plastikowa, Twoje 157 w szpilkach to sama słodkość :P faceci wolą małe kobietki, nie takie wielgachne jak ja :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasia, zapomniałam o małej czarnej!! Mnie jej nadal brak (bo i okazji brak), więc zazdroszczę jak diabli ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. kasia... jak miałaś duży biust i brakowało Ci seksownych staników to chyba chodziłaś po złych sklepach. ja mam spory biust, bo w rozmiarze 80E - F i uwierz mi, że na seksowność mojej bielizny nie narzekam ani ja, ani mój facet.. :) teraz, jest taki dostęp do bielizny D+ że noszenie "babcinych" staników, to porażka... zresztą, to nie stanik ma być seksowny, tylko to co jest w nim ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie wczoraj robiłam przymiarkę starych spodni- których mam spory zapas- i wreszcie w nie wchodzę. Walczyłam ze sobą jakieś dwa lata, odkąd przestałam się mieścić w tym rozmiarze, który zazwyczaj nosiłam. W szafie leżało 10 par fajnych spodni - a ja kupiłam dwie- dyżurne, w których chodziłam cały czas. I ciągle zapierałam się, że schudnę- a nie wymienię garderoby na nową. Wczoraj udało mi się wejść w jedne z moich ulubionych. Co prawda zamek jest napięty i rozciągnięty do bólu a reszta opięta gorzej niż rajstopy jednak nie zatrzymują się już w połowie ud. Marzy mi się ubranie dyżurujących rurek w szafie- w drobną czarno-białą pepitkę... Tylko to jeszcze nie ten etap.
    Choć właściwie jestem już szczupła to ramiona, skóry "i ogólnie takie takie" to takze moja zmora. Pamiętam jak kiedyś rozsiadłam się po wspaniałym obiadku w pozycji półleżącej i nie zdążyłam rozpiąć guzika- a odpadł i ze świstem poszybował za szafę:)
    Mia

    OdpowiedzUsuń
  10. A Miaaaaaa you made my day!

    OdpowiedzUsuń
  11. Buahahahahahaha ej, Tobie odpadają guziki ze spodni, a mnie wszystko leci z rąk i niedługo braknie mi naczyń w domu (to po mamie :D) =(

    You made my day - podbijam ;)))

    OdpowiedzUsuń
  12. M.,miałam duży rozmiar 95F i naprawdę znalezienie czegoś fajnego graniczyło z cudem,a nie stać mnie żeby dawać po kilkadziesiąt zł za biustonosz.To jak możesz,to powiedz mi gdzie kupować biustonosze w takich rozmiarach i żeby ich ceny wynosiły do max 30zł?
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  13. marzę o szortach i krótkich spódnicach albo sukienkach.. i chociaż juz całkiem sporo schudłam, kości na rękach, obojczykach czy całej górnej połowie ciała zaczynają "wyłazić" dość mocno na wierzch, uda nadal mam pokaźne. Trochę to demotywujące. Zobaczymy co będzie za kilka kilogramów w dół.
    magda b

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie się marzą białe spodnie :D Kocham <3 Mam takie w szafie i wiernie czekają :D
    Poza tym mam mnóstwo spodni, w które się jeszcze nie wbijam..ale (!!) ostatnio weszłam bez problemu w jedne takie, które czekały od kilku miesięcy :D
    Poza tym marzy mi się chodzenie w szpilkach, koturnach..od roku nie mam odwagi po złamaniu nogi, ale muszę w końcu zacząć i nauczyć się w tym chodzić od nowa :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasia - z bielizną, a szczególnie ze stanikami, które noszą Twoje skarbeńka - zasada jest prosta. To w co zainwestujesz teraz, nie odwdzięczy Ci się za kilka lat zwisem po kolana. Szczególnie dotyczy to dużego biustu, który dźwigamy na klacie, ale jednak bądź co bądź obciąża kręgosłup.

    Więc lepiej mieć 3 staniki w standardowych kolorach, ale bardzo dobrej jakości ( w których nasze bąbelki a właściwie bąble będą miały fajny przedziałek i nie będą tworzyły jednego cyca, tylko dwa oddzielne światy ), niż wypchane gąbkami bazarowe szelki.

    Jeśli chodzi o sieciówki to tylko Esotique ( z tych tańszych) oraz Triumph ( z tej wyższej półki) ma rozmiary większe niż D - w większości rozmiarówka kończy się na MAŁYM (na prawdę małym) De. W sklepach typu H&M czy Reserved. Mój chłopak tłumaczy to jednoznacznie - te prymitywne sklepy, nie są w stanie ogarnąć mojego piękna :D :D :D

    Nie potrafię Ci jednak powiedzieć, gdzie możesz dostać stanik sizeplus w cenie do 30 zł (mi zdarzało się kupić taniej właśnie w wyżej wymienionych sklepach na przecenach sezonowych), żeby nie wyglądał jak te wielkie kapelusze dla starszych Pań co straszą na bazarach (czy któraś z was zauważyła, że takie staniki robią starszym Panią z biustów TRÓJKĄTY !! ?? WTF ! Przecież to w naturze normalnie nie występuje...

    uwierz mi moja droga, nie chce zaglądać do niczyich portfeli, ale inwestycja w siebie, to najlepsza inwestycja, szczególnie, że chodzi o część ciała, która bardzo szybko się deformuje, a my chciałybyśmy żeby były jędrne całe życie jak u 15stolatki... (swoją drogą, jak te dziewczyny teraz szybko dojrzewają...) i tu idealnie sprawdza się zasada, że liczy się JAKOŚĆ a nie ILOŚĆ, a na facetów i tak bardziej działa myśl o tym, co tam się kryje, a nie czym jest okryte :D

    OdpowiedzUsuń
  16. no...masz racje, ja mam sklep odzieżowy i sprowadzam duze ładne biustonosze i widze ze panie nie skapia grosza na nie...
    miałam to samo co Limonka i to na codzien bo przebywam caly dzien wsród ciuchów różnistych ale niektorych nawet nie probowalam przymierzac i nagle wzielam jedne spodnie...kurcze za duze!! ale radocha!! spodniczka jeansowa-prosze bardzo!! mala czarna-jasne!!! ech! warto bylo....

    OdpowiedzUsuń
  17. Chciałabym założyć w końcu szorty, jasne jeansowe rurki, beżowe dopasowane spodnie bez podkreślania cellulitu, spódniczkę w połowę uda. Największy problem mam z dołem :) No, ale jest już trochę lepiej.
    W końcu odkryłam sukienki, które wyglądają naprawdę fajnie jeśli nie są super dopasowane i mają odpowiednią długość. Niestety na maxi nie mogę sobie pozwolić, bo jestem liliputem i jakoś siebie w nich nie widzę :(
    Przede wszystkim nie chciałabym, żeby pierwsze odchudzały mi się cycki, które tak naprawdę już nie mają z czego chudnąć, 'szczęściary' ;P

    OdpowiedzUsuń
  18. marzę o spódniczkach, rurkach, spodniach biodrówkach, dopasowanym w talii żakieciku oraz o szpilkach no i rzecz jasna o szortach i białych elementach garderoby:)
    Tgs

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja chciałam powiedzieć, że dzisiaj na zakupach przeżyłam lekki szok. Przed wyjazdem na wakacje udalo mi sie schudnąć 5 kg ( po powrocie przybylo mi 2 kg ale na wlasne zyczenie:). Wyprzedaze w pelni, ja mam rozmiar 40 (przy wzroscie 173 to chyba nie jest przerazająco duzo). A tu tak... W Terranovie wiekszosc rzeczy jest do rozmiaru L i spodni w tym rozmiarze nawet nie moge zalozyc... W reserved nie zmiescilam sie w rozmiar 42.Porazka. Mozna sie zalamac:)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozmiarówki w sklepach są tak różne, że ja na tyłku noszę od 40 do 44, w zależności od sklepu. Nie ma co patrzeć na to ze strachem... :))) Czasami XL jest na mnie za mała, choć noszę nawet M. Nie martw się tym absolutnie =)))

    OdpowiedzUsuń
  21. No tak, ale chodzilo mi o to, że ja -nie jakas wielka osoba nie mieszcze sie czesto w najwiekszy rozmiar dostepny w sklepie. Co maja wiec zrobić osoby wieksze ode mnie?To jakies dziwne ze produkuje sie rzeczy do rozmiaru L, a nawetjezeli rozmiar jest wiekszy to tylko na papierze... Nie podoba mi sie to:-/

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak było zawsze ;)
    Ja mam kilka swoich ulubionych sklepów - a tak ogólnie to nienawidzę zakupów o.O

    Co chciałabym móc założyć - spodnie sprzed 3 lat :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. A w jakich sklepach są normalne rozmiary? Mieszkam w duzym miescie, a ostatnio sama zlapalam sie na tym ze z przyzwyczajenia chodze ciagle do tych samych... Ja lubie C&A (no i mają wieksze rozmiary niż L ;)
    Macie jakies ulubione sklepy z rzeczami dla normalnych kobiet a nie dla szczypiorków? :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Hmm... np.
    - Kapp Ahl (trochę drogo, a ciuchy marne, więc nie przepadam, ale są duże rozmiary);
    - Camaieu (o ile się nie mylę, mają ubrania aż do rozmiaru 46! Całkiem przyjemne ciuchy, choć średnio mój styl);
    - H&M (czasami 40/42 jest dość duża, no i mają dział plus size);
    - Takko (też dział plus size, ale ciuchy raczej słabe)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja bardzo lubię C&A :) zarówno dział damski, jak i młodzieżowy :) a w Kapp Ahl to mają takie ceny ostatnio, że głowa boli.. :/ nie ma to jak dobry lump :D w końcu angielki są dość sporych rozmiarów, więc często można znaleźć fajne ciuchy ;) tylko spodni jakoś nigdy nie mogę tam utrafić, bo jak dobre w pasie.. to za krótkie :/

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja nie lubię C&A :((( kocham lumpy tylko że FAAAAAK, zostawiłam w DG białą, dżinsową kurtkę, którą dorwałam na Zielonym... ;(((((((((((( "toSZ to szok"

    OdpowiedzUsuń
  28. Limona.. ja kupiłam ostatnio w C&A sukienkę z dzianiny w kolorze camel, która pod spodem ma białą koszulę z zajebistym kołnierzem i mankietami przeceniona z 99 zł... na 19 zł !! Już ją widzę jesienią w połączeniu z kozakami i kryjącymi rajstopami :) A sukienki letnie, które oglądałam na początku sezonu za 49,99 zakupiłam niedawno za 19,99 zł za sztukę... nie wspomnę już o 2 parach jeansów i parze legginsów za które łącznie zapłaciłam niecałe 150 zł :) i tam eLka, jest faktycznie LARGE, a nie jak w innych sklepach LITTLE :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Kazdy lubi co innego:) Ja na przyklad nigdy nic nie kupilam w H&M chociaz systematycznie tam zagladam.Po pierwsze cena...po drugie jakosc materialu-nie podoba mi sie. Poza tym jakos na mnie zle leżą rzeczy, nie macie wrazenia ze czesto są proste, niewytaliowane jakby mialy je nosic tylko wyjatkowo szczuple kobiety z nienaganna sylwetką? A moze to tylko moja opinia:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Dominaaaaa, to spadam do C&A po obiedzie... ;>

    Ola, hmm... H&M ma zwykle kiepskie tkaniny, choć zdarzają się fajne rzeczy. Ostatnio kupiłam mnóstwo pierdół na lato (plus sukienkę nude z czarną kokardą w stylu lat 20), ale fakt, nie są najlepszej jakości. Zwyczajne bawełniane t-shirty są bardzo cieniutkie, a ja lubię naprawdę grubą bawełnę. Teraz to właściwie w każdym sklepie znajdzie się wielkie g*wno, a perełek niestety trzeba szukać jak ze świecą ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. W Anglii w H&M są rozmiary do 50 :) heh na szczęście mieszczę się w 40 :) Moje marzenie ciuchowe, to super dopasowane, krótkie kiecki :D Ciężko zwalczyć po ciążową oponkę ;-p ale od wczoraj zaczęłam ćwiczyć Aerobiczną 6 Weidera. Ciekawe czy mi pomoże hmm Pozdrawiam! /Eve/

    OdpowiedzUsuń
  32. Agnieszka, dlaczego Ty mówisz na mnie Domina ;] najlepsze C&A jest na Matarni, to co jest w Manhattanie to mały % tego co mają tam :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja też jakoś nie przepadam za C&A, chociaż może trafiłam akurat na kolekcję, która nie przypadła mi do gustu ;) Jedynie T-shirty tam kupowałam czasem :)
    W Camaieu znalazłam ostatnio cudną spódnicę za 5dych, z wyższym stanem i świetnie leży. No i koszulę, sporo rzeczy mi się tam nawet podobało. H&M kiedyś b.lubiłam, ale ostatnio jakoś się rozczarowałam no i jak już wspominałyście jakość ciuchów jest marna :/ No, ale coś się czasem trafi. W KappAhlu czasem na coś trafię, ale niezbyt często.

    OdpowiedzUsuń
  34. Bo Ty mówisz Limonaaaa :((( buu
    a na Matarni to chyba w ogóle nawet nie byłam. W Przymorzu mają duży C&A całkiem.

    OdpowiedzUsuń
  35. Jakość ciuchów odzwierciedla ich cena :) H&M jest tanim sklepem,ale można tam wynaleźć fajne ciuchy na jeden sezon. Bardzo lubię odzież z Next, New Look, TK Maxx, Jane Norman (ale tutaj jest mała rozmiarówka, na super figurę :( ) myślę, ze za pół roku więcej tam znajdę ciuszków dla siebie ;D /Eve/

    OdpowiedzUsuń
  36. a ja bym tak chciala rurki! Ale ja, niestety, nawet przy niedowadze wygladam w nich smiesznie ... wiecie 160cm- krotkie nozki! A tak mi sie marza!! Ahh :)

    OdpowiedzUsuń
  37. 160 to nie koszmar ostateczny :))))) szpile i heja! =)

    OdpowiedzUsuń
  38. Zgadzam się z Anonimową 1 w odróżnieniu ode mnie ja też marzyłam o fajnym staniku bo mając 75 cm pod biustem i 118 w biuście wściekałam się z zazdrości na fajne staniki w kolorze innym niż biały i żeby nie miały babcinego fasonu bo w nich przy wzroście 152cm wyglądałam koszmarnie. Ale któregoś dnia spotkała minie miła niespodzianka oglądając program " Mała czarna" były w nim właścicielki sklepu internetowego który specjalizuje się w sprzedaży staników w dużych rozmiarach , polecam wszystkim nareszcie mogłam kupić sobie stanik nie babciny i super seksowny zainteresowanych odsyłam na stronę www.mambra.pl

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja marzę o tym, by móc chodzić w legginsach i krótkiej bluzce, białych spodniach i biegać w topie odsłaniającym brzuch. Mam 160 i ważę 55 kg, niby mieszczę się we wszystkich normach, a wagi dodatkowo dodają mi grube kości, ale kurcze, ten latający tłuszczyk na brzuchu i udach i pupa jak u J.Lo. Mówię Wam, nie wygląda ciekawie zestawienie takiej pupy (98cm w obwodzie) z moją wąską talią (60 cm w obwodzie).

    OdpowiedzUsuń
  40. To sobie zacznij ćwiczyć Areobiczną 6 Weidera. Naprawdę metoda jest skuteczna ćwiczę już 2 tydzień i widać efekty :) A tak wygląda harmonogram ćwiczeń http://www.6weidera.com/harmonogram.php Nie miałam zakwasów chyba dlatego, że od ponad roku regularnie biegam. Pozdrawiam! /Eve/

    OdpowiedzUsuń
  41. Niestety nie mogę wykonywać tych ćwiczeń ponieważ miałam naderwane mięśnie szyi i teraz z jednej strony są nieco krótsze. Jak ćwiczę, to mimo, że bardzo staram się ich nie naprężać, zawsze to robię właśnie po tej stronie.

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegamy sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych i wulgarnych, zarówno w stosunku do autorów, jak i czytelników oraz innych komentujących. Blog nie jest miejscem wyładowywania swoich frustracji. Szanujmy się nawzajem!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...