środa, 18 stycznia 2012

Dla uśmiechu :)

          Śniło mi się, że miałam o czymś napisać na blogu. Ale tak kiepsko mi się śniło, że gdy wstałam rano,  zupełnie nie pamiętałam, co to było. A że przez caly dzień czeka mnie dziś intensywna nauka statystyki (takich perełek jak: Odchylenie standardowe jest pierwiastkiem kwadratowym ze średniej arytmetycznej kwadratów oddchyleń poszczególnych wartości zbiorowości statystycznej od ich średniej arytmetycznej - wspominałam, że jestem wręcz GENIALNA z matematyki? A tak na serio - zupełnie nie rozumiem, co czytam :D), w związku z czym nie znajdę wolnej chwili na napisanie czegoś w miarę interesującego. Wklejam więc kilka obrazków, które wczoraj rozbawiły mnie setnie. Może poprawią komuś z Was humor, choćby na parę chwil :)))









18 komentarzy:

  1. Księżniczki w wersji XXL nie są już takie piękne...tak samo jak i my...
    Wanda

    OdpowiedzUsuń
  2. Wando, ale to wciąż księżniczki, tak samo jak my z dodatkowymi kilogramami wciąż jesteśmy kobietami. Ale o tę kobiecość musimy dbać i starać się, by nie dopuścić do tego XXL ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehh, żeby z tym cellulitem to tak było... :D A taka wołajaca czekoladka jest straszna, ja ją słyszę nawet gdy jest ukryta na dnie szuflady w drugim pokoju ;< Na szczęście kiedy ja jestem w domu, a ona na sklepowej półce jest lepiej ^^ Wniosek - nie mogę wpuszczać do domu czekolady...

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha gdyby to było takie proste! Mnie woła kilogram (i trochę :D) cukierków które kupiłam ostatnio. Najróżniejsze! Michałki zwykłe, białe, cukierki kokosowe, marcepanowe, krówki (Boże...), kasztanki... ale ograniczam się, jem "tylko" 3 dziennie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze mną jest taki problem, że ja nie potrafię się ograniczać. Serio, nie umiem zjeść trzech. Zjem trzynaście. Nie umiem zjeść kostki czekolady, zjem całą tabliczkę. Więc albo żrę przez jakiś czas ile wlezie albo nie jem wcale :D Tak już mam ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też jestem podczas sesji i zrobiłam sobie dziś dzień odstępstwa i skusiłam się na kilka kawałków czekolady, ale nie całą!
    Dzięki za komentarz na moim blogu. Oczywiście wiem, że ryż i makaron same w sobie nie mają nic złego, to był taki mój skrót myślowy, rzeczywiście, może zbyt pochopnie to napisałam. Co do mleka, to czytałam różne teorie, ogólnie chyba mleko nie jest niezbędne w naszej diecie. Może się mylę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Limonko, podziwiam Cię. Nie potrafiłabym, mając kilogram cukierków, zjeść po trzy każdego dnia. Zjadłabym wszystkie, potem się na siebie wściekała i nałożyła zakaz słodyczy. Na szczęście znam siebie i słodycze kupuję w ilościach "na jeden raz".

    OdpowiedzUsuń
  8. Doceniam każdą radę i cieszę się z Twoich uwag :) Doświadczenie robi swoje, a jesteś doskonałym przykładem do naśladowania. Jadłam kiedyś owsiankę, ale w takiej zwykłej postaci, gotowaną na mleku z dodatkiem miodu i sama nie byłam pewna, czy jest to zdrowe śniadanie czy nie. Skoro mówisz, że tak, to bardzo się cieszę i na pewno wrócę do tego zwyczaju. Ale mam pytanie: ile łyżek płatków jest ok? Bo rzeczywiście najada się tym człowiek i mam wrażenie, że może zjadłam za dużo jak na dietę :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Limonko, mam taką propozycję pewną odnośnie tematu wpisu, bądź po prostu dyskusji pod tą notką. Chodzi mi mianowicie o wzajemne podzielenie się doświadczeniami ze stosowaniem preparatów do ciała ujędrniających, który najlepsze efekty daje, bo wiadomo jak to ze skórą w trakcie odchudzania bywa...Ja właśnie schudłam sporo ponad 35 kg, ale leniłam się i mało co ćwiczyłam, a widzę że mi skóra wisi, szczególnie na udach nad kolanem i ramiona :( i liczę że może ktoś miał podobnie i poleci coś na to(zaczęłam ostatnio ćwiczyć ale trzeba trochę czasu na efekty)
    KASIA

    OdpowiedzUsuń
  10. @Ana, tutaj odpowiem: słyszałam wczoraj o tych warzywach i aż mnie zatkało. Ale obawiam się, że pod hasłem "Warzywa" mieli również na myśli ziemniaki, czyli to, czego Polacy wcinają najwięcej :(((
    A te trzy cukierki (dzisiaj plus 3 ciastka z orzechami i białą czekoladą - Boże...) to każdego dnia to jakoś tak chyba naturalnie. Ale ciągle jestem zestresowana ostatnio i tylko chodzę do lodówki cały dzień. Boję się aż wejść na wagę, więc przez tydzień przystopuję. Naprawdę, te stresowe podjadania wcale mnie na dobre nie opuściły i chyba trochę zapomniałam o tym, że skoro nie jestem gruba nie znaczy to, że mogę żreć słodycze bez opamiętania. Praktycznie codziennie jem coś słodkiego i jeśli się nie powstrzymam, zaraz przekroczę 75 kg i wówczas przestanie być śmiesznie :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przekroczysz! Stres też zjada trochę tych kalorii (tak sobie tłumaczę ;) ) ja jutro idę wypocić na siłownię te drobne odstępstwo dzisiejsze...
    Co do owsianki, to już nie mogę się doczekać, jak jutro sobie zakupię płatki i będę wcinać przez najbliższych x tygodni!

    OdpowiedzUsuń
  12. @Karma, stres zjada (:D) a ja jeszcze w dodatku ze stresu mam eee... no często biegam do ubikacji i to nie na siku.
    (NIE WIERZĘ, ŻE TO NAPISAŁAM :D)


    @Kasiu, mogę w najbliższych dniach o tym pomyśleć i chyba coś zrealizuję. Każda sugestia dużo mi daje i po tym, jak wiele dziewczyn odpowiedziało na list dotyczący tarczycy, sądzę że to dobry pomysł :))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Limonko, właśnie to najdziwniejsze, że nie. WHO ziemniaków (i innych warzyw wysokoskrobiowych) do warzyw nie zalicza. Gdyby ziemniaki liczyły się do warzyw w tym badaniu, to nic dziwnego;).

    OdpowiedzUsuń
  14. hahaha dobre.

    przy okazji zapraszam do konkursu kulinarnego na moim blogu, do wygrania kosmetyki. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow, w takim razie jestem w szoku :o :D

    OdpowiedzUsuń
  16. proponuję nowy temat, jak będziesz miała czas- tanie odchudzanie ;D bo wielu osobom się wydaje, że odchudzając się muszą wydać duuużo kasy ;)

    Dotka

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej, hej!
    Nie demonizowałabym czekolady. Prawdziwa czekolada, taka, która ma przynajmniej 70% kakao jest zdrowa, ma dużo mikroelementów, witaminy A, E, różne z grupy B (te od ładnej skóry i włosów też), oprócz tego flawonoidy, polifenole, neuroprzekaźniki. Dlatego rewelacyjnie poprawia nastrój, ale tylko wtedy gdy, używamy jej niezbyt często i nie w ilościach hurtowych. Ja kocham limitowane wersje czekolad z Lidla (83% kakao-mmmhmmm), a także Lindta ze skórka pomarańczowa lub chili. Nie rozumiem natomiast zachwytu nad cukierkami czekoladowymi, czy wafelkami. To sam tłuszcz i cukier z czekoladą nie mający nic wspólnego. Wyobraźcie sobie, że jecie kostkę margaryny palma,wymieszanej z 2 szklankami cukru, olejkami do ciasta i szczyptą kakao. Tak właśnie wyglądają wasze cukierki "czekoladowe". Prawdziwej czekolady nie da się zjeść dużo. Najdalej w chwili, gdy trzecia kostka rozpłynie się w ustach nasza ochota na czekoladę jest zaspokojona. Czekolada ma dużo zdrowego, pełnego kwasów omega tłuszczu kakaowego, który powoduje, że zawarte w niej cukry uwalniają się powoli, nie powodując dramatycznych skoków poziomu cukru we krwi. Czekolada nie potrzebuje sztucznych barwników, wysokogatunkowa nie ma też specjalnych dodatków smakowych. Do kupna takiej zachęcam. Tabliczka kosztuje przynajmniej tyle, co pół kilo waszych cukierków, co skutecznie powstrzymuje przed zakupem większej ilości, czy też zeżarciem całej od razu.
    A wiecie, że 150 g kubek jogurtu kremowego może mieć tyle kalorii, co pół tabliczki czekolady? Do tego mnóstwo cukru, tłuszczu, żelatyny, syntetycznych aromatów i barwników? A jogurt niby zdrowy, co? Zachęcam do czytania składu kupowanych produktów i wybieraniu prawdziwego jedzenia, a nie chemii oszukujacej zmysły. Całuski.

    OdpowiedzUsuń
  18. PS. A'propos warzyw. Ja się temu wcale nie dziwię. Popatrzcie jak wygląda przeciętny polski obiad : zupa, II danie + surówka. Zupa, to warzywa, surówka także. Nikt nie patrzy, że warzywa w zupie rozgotowane na papkę, kotlet w podwójnej panierce, a jako surówka kapusta zasmażana. Pomyślcie o wszelkich sałatkach jarzynowych, bigosach, leczach itp - przecież głównym składnikiem są warzywa. Co kogo obchodzi, w jakiej formie? Do tego tłuszczyki, zasmażki, majonezy, panierki... No i jeszcze słabość statystyki, moje drogie. NP. Limonka je kilogram warzyw dziennie, a dajmy na na to, taka Pigułka wcale. No i co wychodzi statystycznie, że obie średnio spożywamy pół kilo dziennie...

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegamy sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych i wulgarnych, zarówno w stosunku do autorów, jak i czytelników oraz innych komentujących. Blog nie jest miejscem wyładowywania swoich frustracji. Szanujmy się nawzajem!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...