wtorek, 24 stycznia 2012

Twarogi

                Trudno jest mi przejść obojętnie obok tematów, które po pierwsze są interesujące, a po drugie bardzo pomocne. Zmniejszanie wagi bardzo często idzie w parze z jedzeniem zwiększonych ilości nabiału. Na jednym z regularnie czytanych przeze mnie portali internetowych znalazłam dziś ciekawy artykuł traktujący o serach twarogowych, które od zawsze darzę olbrzymim uwielbieniem.

Zanim nabrałam jako takiego doświadczenia i wiedzy, jako nastolatka bardzo często jadłam słodkie serki homogenizowane, nie zastanawiając się głębiej nad tym, co właściwie złego w sobie mają i dlaczego aż tyle. Im byłam starsza, tym częściej pojawiał się na moim talerzu zwykły twaróg, który z przyjemnością jem do dziś (w ubiegłym tygodniu miałam wręcz bzika na punkcie białego sera i zjadłam chyba ze cztery kostki, a za chwilę biegnę po kolejną, bo wciąż nie mam dość!).

Ponieważ białe sery są lekkostrawne, powinny zajmować dość wysokie miejsce w piramidzie produktów spożywanych podczas diety redukującej wagę. Są dla nas doskonałym źródłem pełnowartościowego białka zawierającego aminokwasy (pomagają one tworzyć nowe komórki i odbudowywać te uszkodzone), których nasz organizm nie jest w stanie wytworzyć samodzielnie. Oprócz białka twaróg zawiera również cynk, potas, magnez, witaminy A i D oraz te z grupy E i B. Jeśli jednak chodzi o wapń, biały ser zawiera go mało, dlatego warto nie odrzucać całkowicie sera żółtego, zawierającego wapnia znacznie więcej (z tego też względu warto jest pić maślankę, która również zawiera dużo wapnia). Podczas diety redukującej najlepiej jest wybierać ser chudy lub półtłusty – różnica w kaloryczności na 100 g wynosi zaledwie nieco ponad 30 kcal (ser chudy ma 99 kcal/100g).

Osobną kwestią są słodkie serki homogenizowane, którymi „troskliwe” mamy karmią swoje dzieci w nadziei, że dzięki temu będą one lepiej rosły. Z reklamy pobrzmiewa przekaz – jeśli nie kupujesz swojemu dziecku naszego serka, jesteś ZŁĄ MATKĄ! Twoje dziecko będzie miało słabe kości i będzie to TWOJA wina! Cóż, nie ma to faktycznie nic wspólnego z rzeczywistością, bo oprócz jakiejś tam ilości witamin zawartych w tych serkach, znajdują się w nich również inne „radosne dodatki”. Przejrzałam w Internecie skład kilku najpopularniejszych serków dla dzieci (o dziwo nie wszystkie można znaleźć…). Znajdują się w nich przeważnie spore ilości cukru (i jeszcze więcej, ukrytego pod innymi nazwami – np. syrop glukozowy), sztuczne aromaty, żelatyna wieprzowa, czy sztuczne substancje słodzące. Nie wiem jak Wy, ale ja dopiero teraz odczuwam ich sztuczny smak. W ostatnim roku zdarzyło mi się zjeść kilka razy waniliowy serek homogenizowany od różnych producentów, ale każdy jest tak słodki, że od razu mnie mdli, a później czuję w ustach wstrętny, sztuczny posmak (nie wspominając o odbijaniu się). Drodzy Rodzice! Jeśli naprawdę zależy Wam na zdrowym rozwoju dziecka, odrzućcie te „gotowce”. Sami byliście dziećmi, Wasze mamy nie ładowały z Was słodzonych soczków dla dzieci (cukier na cukrze) i reklamowanych w telewizji serków. Czy jesteście przez to źle rozwinięci? Wasze kości przypominają gąbkę? Nie? Więc nie dajcie się ogłupić.

25 komentarzy:

  1. Twarożek-I like it!:D
    Jako małe dziecko jadałam twarożek często, szczególne taki swojski od babci, ze swojską śmietaną i cukrem:) Do dziś pamiętam ten smak. Właśnie od początku odchudzania ciężko było mi przywyknąć do innej wersji twarogu niż na słodko, ale z czasem organizm przywykł. Teraz co rusz szukam nowych smaków i połączeń, ale bezkonkurencyjny nr 1 to ze szczypiorkiem, ogórkiem i rzodkiewką ze swojej działki w sezonie <3 A 2 miejsce to z jabłkiem, cynamonem i miodem! W sumie tygodniowo ze 3 kostki zjem i jakoś mi się nie przejada ;) O dziwo chudy twaróg ma najwięcej białka w porównaniu z tłustym i półtłustym, ale zawiera też minimalną ilość tłuszczu i dzięki niemu witamina D się wchłania z niego, a nie tj.niektórzy myślą że nie ma żadnego tłuszczu i jest bezwartościowy.
    A co do tych 'serków' dla dzieci to po prostu zwykła reklama, ot co! nie ma w to co wierzyć. Jak już mowa o homogenizowanych serkach to tak, ale dla takich naturalnych produkowanych przez regionalne ośrodki typu Radostowa.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda to! Ja tez kiedyś katowałam się serkami i jogurtami owocowymi. Teraz nie mogę ich przełknąć. Zjadliwe są dla mnie tylko jogurty naturalne i biały ser (ostatnio zasmakowałam serka wiedeńskiego i wpadłam po uszy :D). Czasami jak mam ochotę na coś słodkiego to kupuje serki z Eko Łukty, Reszta się do niczego nie nadaje.

    Kiedyś próbowałam kupić w niemałym sklepie jogurt owocowy. Stałam chyba 15 minut przy lodówkach i odrzucałam wszystkie z E120, z żelatyną, z syropem truskawkowym zamiast owoców.... i w końcu odrzuciłam wszystkie. Żaden się nie nadawał do jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha!
    Nareszcie ktoś poruszył tę kwestię! Reklamy produktów spożywczych dla dzieci doprowadzają mnie do szału. Bo dziecko chłonie jak gąbka i domaga się potem tego "Mamo, a w reklamie mówili, że to zdrowe dla dzieci i od tego się jest dużym i silnym!" I tłumacz maluchowi 50 razy dziennie, że nie wszystko w reklamach, to prawda! Najgorsze, że moja własna matka wierzy w nie ślepo i dokarmia moje dziecko niby zdrowymi i zbilansowanymi produktami: Nutellą, Danonkami, cukierkami, żelkami, witaminizowanymi, mlecznymi batonikami i obłędnie słodkimi "płatkami" . ,śniadaniowymi. Ciężko jest jej przetłumaczyć jakie to świństwo, a na mnie mówi :" Ty Piguło, to odebrałabyś dziecku wszystkie słodycze, a przecież musi mieć coś na osłodę..." Potem ciężko wcisnąć młodemu coś faktycznie zdrowego, bo brakuje generowanego chemicznie smaku. No i rośnie pulpecik. Ostatnio jednak mamy trochę różnych zajęć i do babci wpadamy rzadko i na krótko i okazuje się, że mojemu dziecku potrafią smakować mało słodkie jogurty, chipsy jabłkowe, domowe soki warzywne (zamiast megasłodkich napojów), suszone owoce, owsianka z jabłkami itp.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Kasia, ja też przeważnie jem na słodko, z dżemem, ale jeśli robię śniadanie w weekendy i mamy ochotę na twarożek, to zawsze z cebulą, rzodkiewką, szczypiorkiem i czubrycą, czy ziołami prowansalskimi. Py-cha! Latem lubię z pokrojonymi w kostkę brzoskwiniami i morelami. Albo rozgniecionymi truskawkami... <3

    @Zielona, a czy w ogóle gdziekolwiek można dostać serek na słodko bez tego wszystkiego świństwa? Wspomniałaś o EKO Łukty, czy tam przypadkiem wszystko jest tak, jak trzeba? Bo cena jest dość wysoka, ale za naturalność trzeba niestety płacić :P

    @Pigułka, fajnie że masz zdrowe podejście. Nigdy nie zapomnę, jak syn mojej kuzynki, kilka lat wypił przy mnie jakiś tam słodki napój gazowany. Gdy skończył, podał mamie butelkę i powiedział: "dziękuję za benzoesan sodu". Byłam pewna, że zaraz upadnę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja uwielbiam biały ser + jogurt naturalny + przyprawa do twarożku i kefiru + mieszanka kiełków :) i na razowca! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyprawa do twarożku i kefiru? A cóż to za twór? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. http://www.okazje.info.pl/okazja/inne/przyprawa-vegeta-do-kefiru-i-twarozku-natur-20g.html

    wygląda to tak, żeby było łatwiej znaleźć w sklepie, a skład:
    -sól kuchenna,
    -czosnek,
    -cebula,
    -koper,
    -bazylia,
    -kminek,
    -pieprz czarny,
    -szczypiorek,
    -natka pietruszki

    uwielbiam! dodaje takiego pazura białaskowi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ou bejbe, własnoręcznie przyrządzona musi być po prostu OBŁĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘDNA! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyroby Eko Łukty słodzone są cukrem trzcinowym i na pewno nie są sztucznie barwione (widać to od razu po kolorze). Zagęszczane są pektyną. I wydaje mi się, że w Piotrze i Pawle są tańsze niż w internecie.


    A ten twarożek z przyprawą i kiełkami to musi być jakiś obłęd. Kto mi zrobi taki jutro na śniadanie? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Sorry, ja odpadam, mam w lodówce jeszcze trochę mleka i musli na jutro, nie lubię przerywać śniadaniowego cyklu w trakcie (w sensie nie zjem nic innego, póki mam otwartą paczkę musli, czy pszenicy w miodzie, czy czegokolwiek innego - ostatnio zawiesiłam owsiankę, bo miliard tabletek słodziku przez rok dzień w dzień to jednak nie jest dobre rozwiązanie :D), ale w weekend zapraszam na twarożkowe śniadanie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, Limonko, to ty takie słodkie stworzonko 0_0?!
      Jak można jeść coś tak strasznie chemicznego jak słodzik! Niby o gustach się nie dyskutuje, ale "et tu Brute?". Ja jem owsiankę ze szczyptą soli, a swoje dziecko karmię czymś takim:
      1,5 łyżki płatków owsianych górskich,
      1,5 łyżki otrąb owsianych
      1 łyżka słodkich rodzynek
      2 łyżki startego (grube oczka)słodkiego jabłka
      szczypta cynamonu
      płaska łyżeczka miodu
      150 ml wody
      100 ml mleka 1,5%
      W letniej wodzie moczę 15 minut rodzynki, potem dodaję jabłka i zagotowuję, wrzucam płatki, gotuję 10 minut. Na koniec jak roztwór gęstnieje, dodaję mleko po trochu i miodek. Schładzam trochę i doprawiam cynamonem.
      Pyszne, gęste, słodkie i pożywne.Polecam.

      Usuń
  11. A na mnie twarożki wrażenia nie robią. No nie przepadam i już. Jedyny, jaki jem ze smakiem, to własnoręcznie produkowany przez moją mamę twaróg z prawdziwego mleka od prawdziwej krowy, którą codziennie mogę oglądać przez płot u sąsiada, aczkolwiek boję się wiedzieć, jak bardzo tłuste jest coś takiego :D
    Odnośnie mleka, czytałam gdzieś kiedyś, że takie kupne, kartonowe mleko to śmierć chodząca i "zupa martwych bakterii", jak to pięknie sformułowano. Ponoć picie takiego mleka przez całe życie przyczynia się do osteoporozy, ale nie wiem ile w tym prawdy.
    A nawiązując do wypowiedzi Pigułki, ilekroć widzę reklamę Nutelli i słyszę tekst, że zapewnia ona ogromną porcję witamin i w ogóle samych cudownych rzeczy, mam ochotę wyrzucić telewizor przez okno.

    OdpowiedzUsuń
  12. Twarożek uwielbiam, ale koniecznie na ostro - z rzeżuchą, kiełkami, szczypiorkiem, rzodkiewką, cebulką lub jeszcze czym innym. U mnie od początku stycznia trwa sezon rolniczy i w kuchni rośnie sobie szczypiorek, rzeżucha i kiełki. Jedyny problem jaki z tym mam, to że wyrasta mi to jednocześnie ;P.
    Co do mleka - walka na argumenty trwa i tak naprawdę nie wiadomo, co z tym mlekiem jest. Ja piję, bo lubię i raczej mi nie szkodzi.
    Reklamy dla dzieci chyba wszystkie są przekłamane i powinny być zakazane (Zakaz reklam skierowanych do dzieci - jak w Szwecji).
    Na marginesie - szukam przepisu na jakiś fajny makaron i sobie czytam "podsmaż boczek na oliwie", ja tylko pytam po co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MEGA pyszny makaron bez grama mięsa, mmmocno pomidorowy i niskokaloryczny
      Makaron razowy z sosem pomidorowym (przepis na 3 porcje):
      2 cebule (średnica ok 4 cm)
      3-4 ząbki czosnku (w zależności od wielkości i preferencji smakowych)
      niepełna łyżka stołowa oliwy z oliwek
      puszka krojonych pomidorów bez skórki(mogą być biedronkowe)
      kopiata łyka stołowa koncentratu pomidorowego
      sól morska, płaska łyżeczka cukru, pieprz i duuużo bazylii (najlepiej świeżej
      1/2 kulki mozarelli light
      1/2 opakowania makaronu pełnoziarnistego (200g)
      Cebule i czosnek obrać, umyć, posiekać w kostkę. W rondelku rozgrzać oliwę , wrzucić na nią cebule i czosnek, zrumienić. Następnie zmniejszyć ogień i dodać pomidory. Dusić pod przykryciem ok 20 min, uzupełniając ewentualny ubytek sosu wodą. Dodać koncentrat, doprawić sola, pieprzem, cukrem do smaku. Wyłączyć gaz i dodać posiekaną bazylię. Wymieszać. Zostawić na ok 5 minut, aby smaki się przegryzły. Makaron ugotować w osolonej wodzie 'al dente, odcedzić, przelać zimną wodą. Podawać z sosem i potartą mozarellą.
      Miałam dziś na obiad, polecam!

      Usuń
    2. Rzeczywiście brzmi pysznie, robię dość podobny, ale zamiast mozarelli jakiś inny ser (nie używam produktów light, wydają mi się podejrzane, bo jeśli jest mniej tłuszczu, to trzeba dodać czegoś innego zwykle z E na początku, sery są raczej tłuste i tego się nie przeskoczy) i duuużo czegoś zielonego np. natka pietruszki. Ale nie dodawałam nigdy cukru, może to właśnie było to, czego brakowało w tym makaronie?
      Ja za to zrobiłam makaronową zapiekankę z wędzoną makrelą w ramach akcji "jem ryby co najmniej trzy razy w tygodniu" ;P

      Usuń
  13. Ana, może po to, żeby władować w siebie jeszcze więcej pyszniutkiego tłuszczyku? :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak, ja słodka, ale cukrem nie posłodzę, choćby nie wiem co. Musiałabym za dużow ciągu dnia go używać, a nie ma takiej opcji :)

    Przepis na makaron wydaje się być świetny, ale jasny gwint, nie przepadam za makaronem razowym i za potrawami bez mięsa, a Waldek to już w ogóle :D może moja Mama skorzysta, bo na pewno przeczyta :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmm... Cukier to nie trucizna, tylko przyprawa. Nie jest tuczący, jeżeli używa się go jak przyprawy: szczyptę. Ja doprawiam szczyptą cukru każdą kwaśną potrawę, żeby "złamać smak". Ogólnie, gdyby nie moje nastoletnie eksperymenty z dietą i napady obżarstwa na tle psychicznym, to pewno byłabym szczupła, bo odżywiam się zdrowo i niskokalorycznie. Chipsy, słodycze, fast foody-mogą dla mnie nie istnieć. Raz w życiu zjadłam hamburgera i wydał mi się obrzydliwy. Ze słodyczy, to jeszcze ujdzie ciemna czekolada i chałwa (max mały 50g batonik, bo niemożliwie słodka jest). Makaron razowy, fajnie zapycha, ale pod względem kalorycznym, to wnet to samo, co zwykły. Przyznam, że ja jestem uzależniona od produktów pełnoziarnistych. Używam tylko razowej mąki, makaronu, pieczywa. Zaraziłam tym moich chłopaków. A do sosu można dodać zmielony indyczy cycek (tak ze 300g) i będzie mięsne. Ja nie jadam mięsa, ale chłopcom czasem tak robię. Wtedy na suchej patelni smażę mięso i dodaję do cebulki przed pomidorami. Całuski.

    OdpowiedzUsuń
  16. Twaróg - pycha :) Jem w dużych ilościach. Zazwyczaj z miodem, albo z pomidorami i szczypiorkiem. Im jakiś produkt spożywczy jest mniej przetworzony, tym lepszy, bo ma mniej konserwantów i innych dodatków. Dlatego jedzmy na zdrowie :) Co do serków - to po prostu paskudztwo. Jak ktoś ma ochotę na serek waniliowy, niech zrobi sobie w domu z twarogu ze śmietaną/jogurtem naturalnym i cukrem waniliowym (uwaga na wanilinowy). Pozdrawiam!
    p.s. Jeśli chodzi o cukier/słodzik to ja kiedyś byłam prawie uzależniona. Trzeba po go... odstawić. Ale nie warto rezygnować ze wszystkiego co słodkie (chyba że chcemy stanąć w obliczu wilczego głodu na wszystko co zawiera cukier). Stąd moja prośba: znacie jakieś fajne przepisy na dietetyczne słodycze? :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam pytanie co sądzisz o serkach wiejskich i syropach np. malinowych?( kocham dodawać go do jogurtu naturalnego, a nie wiem czy powinnam go odstawić )

    OdpowiedzUsuń
  18. Limonko, ja tan makaron czasem robię z dodatkiem chudej szynki, a teraz tak sobie myślę, że kurczak też by pasował. O nie napisałam tego wyżej. Soczewica! Mój domowy mężczyzna zjadł wielki talerz tego makaronu (bez sera), na brak mięsa nie narzekał.
    Jeśli chodzi o cukier, to i on, i wszystkie jego zamienniki szkodzą w za dużych ilościach. W popularnym słodziku jest masa świństwa, ale na szczęście nie używa się go dużo. Na przedwczorajszy egzamin musiałam się m.in. nauczyć nazwy i właściwości środków słodzących, włos się jeży na głowie ;P

    OdpowiedzUsuń
  19. Dla mnie najlepszymi dietetycznymi słodyczami są sałatki owocowe. Naprawdę. Owoce same w sobie są tak słodkie, a w dodatku tak zdrowe, że miseczka pokrojonych mieszanych owoców jest doskonała i nie trzeba już żadnej czekolady, czy lodów. Tylko trzeba uważać z bananami, mango, czy winogronami, bo należą do jednych z najbardziej kalorycznych owoców. Ale przecież są jabłka, mandarynki i inne cytrusy, są gruszki... Mówię o zimie, bo teraz akurat jest problem z owocami, wiadomo.
    Niewiele kalorii ma również własnoręcznie przyrządzony kisiel z jabłkiem lub innymi owocami, czy galaretka (tego drugiego już nie jem, bo jest z żelatyny wieprzowej), ale nie każdy lubi. Dobre jest też upiec ciasteczka owsiane z bakaliami, ale tu trzeba się liczyć z tym, że w zależności od dodatków mogą być albo kaloryczne, albo BARDZO kaloryczne, jeśli wiecie, co mam na myśli :)
    Czasami warto spojrzeć przychylnym okiem na dietetyczne batony Nestle, czy jakieś inne.
    Ale tak na dobrą sprawę chyba trudno jest mówić o czymś takim jak dietetyczne słodycze. Owszem, można upiec fajne drożdżowe ciasto, albo zrobić sernik na zimno na chudych twarożkach, ale najprościej jest wtedy zamienić cukier na słodzik, co ograniczy kaloryczność, ale jak wiadomo, zbyt zdrowe to nie jest, więc nie polecam. Z tego też względu najlepsze są moim zdaniem wszelkiego typu owocowe modyfikacje.
    Tak czy siak, ja nie widzę problemu w tym, żeby zjeść sobie jednego, czy dwa cukierki dziennie. Chcesz Michałka? Zjedz Michałka. Chcesz paseczek czekolady? No to zjedz, byle nie całą tabliczkę. Naprawdę uważam, że odchudzanie się i całkowite rezygnowanie ze słodyczy może się prędzej czy później skończyć kiepsko, wiecie, atak na całe pudełko lodów, czy coś w ten deseń. Z głową, dziewczyny, z głową.

    Ana, co do tej ryby (cudowny pomysł z tym "co najmniej 3 razy dziennie" :D), to ja mam ostatnio pierdzielca obłędnego. Kupiłam trzy olbrzymie kawałki wędzonego łososia, w zamrażalniku mam dwie porcje tuszek śledziowych do smażenia, a i kupuję na bieżąco inne, więc co chwilę coś. Waldek i ja uwielbiamy i chyba głupotą byłoby mieszkać nad morzem i ich nie jeść tym bardziej, że niektóre są tanie jak barszcz. Takie śledzie na przykład - 9 zł za kilogram, małe tuszki, niewiele większe od szprotek. Kupujemy świeże na rynku (ale swoje w kolejce odstać trzeba :D), trochę soli, pieprzu i na patelnię, je się jak frytki, SĄ OBŁĘDNE i mogłabym jeść je codziennie. A przecież śledzie są piekielnie zdrowe :)

    Och no i oderwałam się od czytania o kobietach mafii, no jasny gwint, wracam do książki, ileż można na blogu siedzieć :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Aaa, co do tego syropu owocowego, to chyba i tak wszystkie składają się z wody, cukru, aromatu i barwnika :D Może te bardzo drogie są nieco lepsze, ale to tak czy siak pewnie sam cukier. Mam do tego stosunek obojętny, bo malinowy syrop sama lubię do herbaty albo piwa, często też dodawałam do kaszy mannej, bo mi się z dzieciństwem kojarzyło, więc cóż... :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedyś w aptece mieliśmy (spokojny wieczór, dostawa się spóźniała) kupę śmiechu z czytania składów soków i syropów malinowych, żurawinowych itd. Ceny bardzo rożne, skład w zasadzie ten sam z syropem glukozowo-fruktozowym na czele (jeszcze bardziej kaloryczny od cukru), żurawina czy malina na ostatnim miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahh, to tak jak z tymi kremami do pieczywa TYPU Nutella. Orzechy i czekolada na ostatnim miejscu, tuż za olejem palmowym i jakimiś innymi pysznościami, które w zasadzie Bóg wie czym są :D

      Usuń

Zastrzegamy sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych i wulgarnych, zarówno w stosunku do autorów, jak i czytelników oraz innych komentujących. Blog nie jest miejscem wyładowywania swoich frustracji. Szanujmy się nawzajem!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...