Przy pięknej, słonecznej pogodzie, chodząc po osiedlu nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że mieszkamy w przepięknym miejscu. Mimo wielu bloków, nie możemy narzekać na brak zieleni, której wiosenny kolor tak bardzo pobudza do życia i przepełnia energią do działania.
Po głowie sama kołatała mi się piosenka Marka Grechuty:
„Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni
Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis
Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty...”
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni
Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis
Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty...”
Wiosna, prócz wielu innych rzeczy, przywodzi mi na myśl jeszcze jedno. Zmiany.
Zmiany na nowe. Wiele rzeczy widać wiosną. Tych, które po zimie wymagają naprawy i tych, które już zostały zmienione nie wiadomo kiedy.
Przed południem rozmawiałem ze znajomym, który twierdził, że spaceruje często ładnych kilka kilometrów, ale po wejściu na drugie piętro kamienicy słyszałem u niego zadyszkę.
Stwierdziłem od razu, że powinien bardziej uaktywnić te spacery, choćby poprzez dodanie do nich kijków do nordic walkingu.
Kierowany chyba takimi refleksjami postanowiłem na przekór Limce wbić ją w nie wiem czemu znienawidzone przez nią adidasy :i przekonać do spaceru w trochę innym tempie.
Tym bardziej, że ostatnio „coś ciekawego” opodal naszej trasy spacerowo rolkarskiej wpadło mi w oko i zaciekawiło :D
Nie rozumiem zupełnie, dlaczego Limonka uważa, że w adidasach nie wygląda extra kobieco ?! ... Może Wy mi albo jej to wytłumaczycie?
Zmieniając naszą standardową trasę spacerów zaciągałem Agnieszkę w „pułapkę”, hahahah.
Po jakichś 15 minutach szybszego marszu, doszliśmy do miejsca o którym myślałem.
Mimo pięknego słońca, tego popołudnia z powodu zachodniego wiatru nie było za ciepło, ale to akurat było mi na rękę, bo ruch rozgrzewa, a do tego właśnie chciałem nakłonić „Panią mojego Losu”.
Nie wiem, kiedy i komu wpadł do głowy pomysł, by w nadmorskim pasie spacerowym umieścić tego typu przyrządy, ale jestem ZA!!! Za jak cholera i namawiam do tego rodzaju pomysłów we wszystkich miastach w Polsce. Przy alejkach umieszczono różnego rodzaju sprzęty do ćwiczeń. Proste, eleganckie i bardzo skuteczne w działaniu.
Ile razy chodząc, spacerując czy nawet biegając po parkach brakowało Wam czegoś?
Albo ile razy wstydziliście się wykonać kilka prostych ćwiczeń, bo zwracałyby one uwagę tłumu?! A tu trach!!! Nie ma tłumaczenia i wykrętów. Stoją gotowe do użycia i o dziwo... ludzie podchodzą, próbują i używają !!! I to wcale nie sportowcy, ale zwykli spacerowicze. I ci wysportowani, i ci puszyści. Zero ,,krępacji”. Studiują opisy na tabliczkach, wchodzą na przyrządy i ćwiczą!!! Coś wspaniałego. Nie wiem komu dziękować i kogo chwalić, ale pomysł i jego realizacja są według mnie WYŚMIENITE i jak najbardziej godne naśladowania.
Popatrzcie na kilka z nich (a w roli głównej Wasza Limka przekonująca się do „adków” ;) )
Są jeszcze m.in. : ławeczka do ćwiczeń brzucha, przyrządy do skrętów i skłonów bocznych drążek do podciągania, symulator chodu. Wszystko naprawdę proste i skutecznie ćwiczące wybrane partie ciała.
(i wdm pajac, który poniekąd wymusił na mnie umieszczenie tutaj tych zdjęć. Wiedziałam, że te piękne, czerwone, welurowe botki na obcasach które mi kupił, nie są za darmo.... pomimo moich rozpaczliwych próśb był nieugięty...
buahahhaha - limonka)
ahahah świetne! ale mi się humor polepszył czytając ten post :D
OdpowiedzUsuńLimcia- bez adidasów nie wyobrażam sobie życia, dla mnie "cichobiegi" są idealne na spacery. Do szkoły, do samochodu,wszędzie.. grunt to wygoda, a szpilki też mają swój czas i miejsce, ale na codzień..
Po raz pierwszy się spotkałam z takimi przyrządami w parku :| super sprawa! Też takie chcę w Krakowie :>
I w końcu jakieś Wasze zdjęcia :D :*
Sam także jestem w szoku (w tym dobrym słowa znaczeniu) i wręcz duma rozpiera, ze można się pochwalić takimi rzeczami ;)
OdpowiedzUsuńJuż namierzyłem firmę, która produkuje te przyrządy i zamierzam z nimi porozmawiać a treść być może zamieścimy jako artykuł :P
Od Was z kolei zależy czy w Waszych miastach decydenci dowiedzą się na co naprawdę sensownie można wydawać publiczne pieniądze ;)
ależ mi się podobają te zdjęcia, od razu widać, że wiosna. pełnia radości :)Ja też w tygodniu spaceruję w adidasach, są takie lekkie, wygodne i nie zabijam się biegnąc do metra(jak zwykle za późno wychodzę:D).
OdpowiedzUsuńA u mnie ciekawostka. Też mam koło bloku takie sprzęty, zauważyłam tydzień temu. Są tylko 4 różne , ale to i tak fajnie. I co najciekawsze wracając ostatnio po zmroku przez mój park zauważyłam starszą panią, która spokojnie sobie ćwiczyła :) Chyba się trochę speszyła jak mnie zobaczyła , bo ...uciekła:( A nie powinna, jestem pełna podziwu dla starszych ludzi przejawiających chęć bycia aktywnymi.
Jeśli chodzi o wiosnę to i ja pokochałam swoją okolicę na nowo. Drzewa wokół stawu tak ładnie się zazieleniły, ludzie siadają naokoło poczytać książkę na świeżym powietrzu. Cudo. Gdyby nie to, że to czas zaliczeń i egzaminów. buu.
Pozdrawiam :)
spotkałam się z takimi 'siłowniami' w Turcji i powiem, że byłam zachwycona :) przyrządy do ćwiczeń urozmaicały codzienne spacery brzegiem morza; nie spodziewałam się, że i w naszym kraju można coś takiego spotkać a tu proszę :) mam nadzieję, że niedługo zawitają do większości miast w Polsce :)
OdpowiedzUsuńtakie "siłownie" są fajne, w moim mieście kojarzę tylko jedną, bo byłam na niej kilka razy przypadkiem i kilka razy z ciekawości ćwiczyłam na niej, a było to już jakiś czas temu, może 2/3 lata, ale mam nadzieję, że nadal tam jest ;] chyba jest solidnej konstrukcji więc chyba jej nie rozwalą ;]
OdpowiedzUsuńGdzie to w Gdańsku jest?! :-O Proszę o dokładną lokalizację!
OdpowiedzUsuńPark Reagana, niedaleko wejścia na plażę w Brzeźnie :)))) na lewo od deptaku, w pasie nadmorskim ;))))
OdpowiedzUsuńWypas absolutny =)
Limcia mam już wyniki :-) Trochę mam podwyższony cholesterol całkowity (wartości graniczne :/) i wyzszy HDL- ale co się dziwić mając taką tłustą dupę :p tarczyca w porządku, glukoza też.. Trzeba będzie zacisnąć pasa, zobaczymy co na to dietetyk..
OdpowiedzUsuńciekawi mnie ile w sumie zarabiasz na tym na miesiąc? Wiem, jak to działa, tylko nie wiem, czy się opłaca zakładać.
OdpowiedzUsuńpzdr
anita
Zarabiam na czym?
OdpowiedzUsuńMadziu , będziesz musiała nam tu zdawać szczegółowe relacje z tego jak Ci idzie ;)
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz zamieszczam na Waszym blogu komentarz, mimo iż śledzę go od sześciu miesięcy. Dlatego też proszę o wyrozumiałość.
Ten post jest niesamowitym zbiegiem okoliczności :D otóż cała historia wygląda tak: od kilku miesięcy studiuję w Poznaniu i często nudzę się tu przeokropnie, gdyż najlepszych znajomych brak :/ pod koniec zeszłego roku odkryłam podobne miejsce w lasku, niedaleko swojego osiedla (nazwane jest "siłownią dla seniorów"- ćwiczą tam jednak wszyscy). Zaciekawiło mnie to bardzo. Wielokrotnie obiecywałam sobie, że będę tam ćwiczyć, ale długa zima skutecznie mnie do tego zniechęcała. Dziś kiedy wybrałam się na spacer odkryłam to miejsce na nowo i od razu wzięłam się do pracy. Było fantastycznie! Mam taki plan by chodzić tam min. 3 razy w tygodniu i ćwiczyć. Mam nadzieję, że w ten sposób poprawię swoją kondycję. Trzymajcie kciuki :)
Pozdrawiam wszystkich
Karolina
madziu_m, dawaj znać co doradził dietetyk ;)
OdpowiedzUsuńTak z czystej ciekawości. Bo według mnie jesteś na tyle długo z nami, że przy odrobinie zacięcia sama doskonale poradzisz sobie z kompozycją jadłospisu z odpowiednia dla siebie dobraną wartością kalorii.
Zdawaj nam tu relacje a w razie pytań, napadaj nas śmiało ;)
Anonimowa Karolino (haha śmiesznie to brzmi :P)
OdpowiedzUsuńJeśli masz możliwość zrób i prześlij nam na maila zdjęcia siłowni z Poznania. Z chęcią opublikujemy je w ramach posta wraz z Twoim opisem. Być może przyczynimy się tym do rozgłoszenia tej arcyfajnej idei.
Karolina - trzymam kciuki! ;)
OdpowiedzUsuńwdm, masz rację :-) pewnie sama też dałabym radę, jednak jestem chyba na tyle słaba w tym momencie, że trudno mi samej się kontrolować. Wiem, że kiedy chodziłam do dietetyka, cotygodniowe kontrole dawały mi kopa, a jeśli ten jest refundowany to czemu nie :-)
OdpowiedzUsuńJak chodzi o siłownie w parku..czy jest w ogóle szansa, aby się dopchać do sprzętu i poćwiczyć? Nie są oblegane? Bo jeżeli nie są to baaaardzo mnie dziwi, że ludzie nie korzystają..
Tak jak napisałem, jak najbardziej korzystają.
OdpowiedzUsuńNie ma jednak kolejek a nawet kilkanaście osób zmieniając się co serię, może solidnie się wymęczyć w ciągu 20 minut. Kwestia chęci i współpracy. Tym bardziej że tu w Gdańsku, nie wszystkie przyrządy są w jednym miejscu więc trochę biegu, truchtu czy marszu jest dodatkowym, fajnym przerywnikiem miedzy poszczególnymi ćwiczeniami ;)
Super sprawa. Jutro wybiorę się na rolkach do pobliskiego parku, w którym nie było mnie od wieków..być może też coś takiego mamy, a ja nawet nie mam zielonego pojęcia.. :|
OdpowiedzUsuńU mnie często dużo sprzętów jest wolnych, w dzień ćwiczą dzieciaki, wieczorami seniorzy :) Sama też chyba spróbuję, siłownia za free na świeżym powietrzu :D Naprawdę ktoś miał świetny pomysł.
OdpowiedzUsuńMagda, na ten ZŁY cholesterol dobre są rzeczy mające dobre tłuszcze :)))))) więc jedz dużo ryb - lubisz?
OdpowiedzUsuńKarolino, to zmykaj na tę outdoorową siłownię :))) może rano będzie trochę mniejszy tłok?
Jak napisał Waldek, w międzyczasie można robić inne rzeczy. Ja np. na duży tłok wzięłabym gumę do ćwiczeń, którą Waldek kupił ostatnio. Świetna sprawa i naprawdę daje w kość. Nie wiem, czemu ktoś miałby wstydzić się ćwiczeń na powietrzu. Jazda na rolkach to też poniekąd ćwiczenia, tak samo jak nordic walking :))))
Strasznie mi się podoba taka siłownia pod chmurką. U nas, niestety, nie ma:(. Adidasów też nie lubię. Przekonałam się do nich trochę dopiero, kiedy zaczęłam biegać. Takie jakieś toto... mało kobiece :P.
OdpowiedzUsuńDostałam książkę:D. Dziękuję raz jeszcze. W tej chwili mogę powiedzieć tylko, że ślicznie wydana, bo dopiero ją zabrałam z poczty :).
OdpowiedzUsuńLimonko lubię ryby, ale niestety nie znam zbyt wielu przepisów, żeby mi się szybko nie znudziły.. :/
OdpowiedzUsuńMagda, miliooooony pomysłów!!!! Ryba w sosie jogurtowo-koperkowym, z chilli-ketchupowymi paseczkami, po grecku (na zimno albo na ciepło) i śledzie w śmietanie/buraczkach/korzenne (na zimno), szprotki i makrela wędzona, brzuszki łososia albo łosoś sam, makrela w galarecie (genialna w Biedronie), najzwyczajniejszy filet z przyprawą do ryb, tuńczykowe dyski, sałatka z tuńczyka, pasta z makreli... JEZUUUU, a to wszystko jest do zrobienia w parę minut! :)))))
OdpowiedzUsuńMówisz Limonko, że makrela w galarecie dobra? Jakoś zawsze mnie to odrzucało, ale lubię makrele, więc może warto spróbować? :)
OdpowiedzUsuńPasta z makreli i tuńczykowe dyski ! <3
No właśnie ze mną jest gorsza sprawa, bo z ryb lubię tylko filety z mintaja, makrelę i łososia... Łosoś za mną chodzi już od dłuższego czasu, z grilla <3 A co sądzicie o rybach z puszki, typu makrela w sosie pomidorowym? Zdrowe to to czy lepiej omijać szerokim łukiem?
OdpowiedzUsuńDajcie sprawdzony przepis na pastę z makreli :> PLZ
Em., REWELKA, polecam. Tylko jakieś 2,50 zł, więc warto spróbować =)))
OdpowiedzUsuńMagda, makrela w pomidorowym jest okej, ale już lepiej kupić jakąś rybkę "w czymś" w hipermarkecie, gdzie sprzedają na wagę takie cuda. Pasty z makreli nie robiłam, ale może Waldek coś wie w tym temacie. Zapytam, gdy wróci ;)))
Waldek wie w tym temacie ;)
OdpowiedzUsuńAle wiecie co ? może po prostu jutro kupię makrelę, zrobię i przy okazji dam kilka przepisów na pastę z makreli wędzonej ;p
Choć najbardziej lubię małą makrelę po prostu zjeść z kawałkiem pieczywa i surówką,... no ale o tym jutro :D
O tak! Byłoby cudownie :D
OdpowiedzUsuńPytam o to, ponieważ znam wersję pasty z makreli z białym serem..tzn znam "z widzenia", bo jakoś ryba z serem do mnie nie przemawia :/ dlatego jestem ciekawa jak można zrobić ją w inny sposób :-)
Tak taaaaak, tylko ciekawe, gdzie on kupi tę makrelę, skoro wróci późno... ;DDDD
OdpowiedzUsuńJa pastę z makreli robię przeważnie z drobno posiekanym jajkiem, majonezem, duuużą ilością pietruszki i szalotką. A jeśli chodzi o rybę, to bardzo lubię wrzucić ją do folii, dodać warzywa - takie, na jakie aktualnie mam ochotę, czasem odrobinkę wina, a czasem tylko zioła (najlepiej świeże), sól i świeżo mielony pieprz. Taki pakiecik szczelnie zawijam, wrzucam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 20 minut i wychodzi coś rewelacyjnego.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, zapisałam się dziś do tego dietetyka..na poniedziałek. "klinika leczenia otyłości"- jak zobaczyłam ten napis na wejściu, myślałam, że się zawrócę :p "Ja?! Otyła?!"...wstyd mi było pójść nawet do rejestracji :p Kilka kg nadwagi to jeszcze nie otyłość, ale jakoś mnie to tak ubodło :p W sumie to dla mojego dobra :D
OdpowiedzUsuńRybę piekę jak Ninoczka, jest nieziemska :) Z niecierpliwością czekam na przepis na pastę z makreli.
OdpowiedzUsuńCo do połączenia z białym serem to też nie byłam przekonana, ale jadłam kiedyś u mej cioteczki i b. mi smakowała :)
Ja się jutro wybieram do dermatologa, uaaa. Nie chce mi się rano wstawać, a w dodatku dziś spiekłam się na raczka <3 ... :(
Magda, ale pomyśl sobie, że masz tylko kilka kg na plusie, a niektórzy mają kilkadziesiąt (to tak w ramach akcji pocieszania pt. "inni mają gorzej" :D ... ja byłam w tej gorzej położonej grupie ;p)
OdpowiedzUsuńEm., wczesne wstawanie jest do dupy :]]] Tego więc nie zazdroszczę, ale zazdroszczę spieczenia się ^^
Ja też sobie zazdrościłam tego, że się spiekłam, ale zmieniłam zdanie :D Mam czerwony nos, czerwone ramiona i ogólnie jestem rakiem. Spontaniczne wypady na piwo między zajęciami w pełnym słońcu i bez ochrony to jednak średni pomysł haha.
OdpowiedzUsuńTakie przyrządy do ćwiczeń są w moim mieście na Orliku. Super sprawa!
OdpowiedzUsuń