środa, 16 maja 2012

O żyrafie, która nigdy nie będzie surykatką

                Biegam sobie po różnych blogach. Lubię TEN  i TEN i jeszcze TEN (kosmetyczny!). TEN też.  Biegam po tych, które lubię, ale biegam także po tych, których nie lubię, głównie ze względu na pojawiające się tam komentarze. Mistrzostwem świata są dla mnie pytania skierowane do szczupłych z natury, delikatnie zbudowanych dziewczyn o to, co robią, by mieć taką doskonałą sylwetkę. A że reaguję alergicznie na głupie pytania (co nie znaczy, że sama ich nie zadaję, gdyż blond momenty zaliczam przynajmniej dwa razy w ciągu dnia), przyszło mi do głowy, by napisać o tym parę słów. W sensie – o tym, dlaczego wysoka, mocno zbudowana dziewczyna nigdy nie będzie drobniutka i na odwrót. 

                Gdzie tkwi sekret idealnej sylwetki? Cóż, ciężko jest w ogóle mówić o jakichkolwiek sekretach. Logicznie myślący i posiadający podstawową wiedzę człowiek wie, że jeśli je więcej, niż jest w stanie spalić, tyje. Jeśli je mniej, chudnie. Oczywiste. Tragicznie zaczyna się robić wówczas, gdy ktoś, kto nie ma możliwości, by stać się kruszynką, usiłuje ów stan rzeczy zmienić. Trochę tak, jakby słoń zapragnął zostać żyrafą. Rzecz niewykonalna.

                Dlatego parę słów o mnie, dla przypomnienia i uświadomienia. Mam 177 cm wzrostu. Szerokie ramiona. I szerokie biodra. Oraz niewielki biust. Mały po prostu, mikroskopijny wręcz. I tyle. NIE MA takiej możliwości, po prostu NIE MA, bym przy mojej budowie ciała była drobniutka i delikatna. Wielka baba ze mnie. Obserwuję się w lustrze każdego dnia. Obserwuję, że ćwiczenia zmieniły moje ciało, ale nie łudzę się, że kiedykolwiek „wycisnę” z siebie coś więcej. Szerokich "barów" sobie nie zmniejszę, bo kości to kości, nie przestawię ich. Miednicy też sobie nie zwężę, przecież czuję i widzę, gdzie jest. 

                Warstwa tłuszczu warstwą tłuszczu – można ją zmniejszyć. Można też ukształtować sobie mięśnie (może macie ochotę na jakieś ćwiczenia na biust i „budyń” na ramionach?), jasne. Ale budowa to budowa, kościec to kościec – na niego wpływu nie mamy. Dzięki ubraniu możemy, rzecz jasna, maskować nasze wady i eksponować zalety. Możemy udawać, że mamy większe wcięcie w talii i szersze biodra, niż w rzeczywistości. Możemy ewentualnie zwęzić optycznie szerokie biodra. Ale nie wszystko można zmienić i o tym pamiętajcie.  

               Poniżej przedstawiam obrazek z najróżniejszymi modelami damskiej sylwetki:        




Który model to Wy?

26 komentarzy:

  1. Masz rację. Tłuszczyk można spalić a kości zostaną i trzeba to zaakceptować. Zresztą nie ma osób idealnych. Jakie to ćwiczenia na budyń?:)
    A Ty jesteś bardzo ładna. Jakie ramiona, jakie biodra??? Oglądam zdjęcia i widzę ładną, usmiechniętą, zgrabną dziewczynę. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nie mówię, że ramiona i biodra mi nie pasują, bo dla mnie szerokie biodra to atrybut kobiecości, a ramiona mam proporcjonalne do szerokości bioder. Mogę mieć jedynie zastrzeżenia do biustu, choć na dobrą sprawę wolałabym szczuplejsze uda, niż większe cycki ;P

      Chodzi mi jednak o to, że po prostu nawet gdybym chciała, nie zamienię się nagle w dziewczę wątłe jak Kate Middleton :) Ona też ma podobno 177 cm wzrostu, ale jest zupełnie inaczej zbudowana, ma bardziej chłopięcą sylwetkę.

      Usuń
  2. Kapuczina - jak dla mnie jest idealna.. albo ma idealnego fotografa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda doskonale ZAWSZE :) Widuję ją czasami na uczelni i wiem, że nie jest jedną z tych, które stroją się tylko do zdjęć. Nie można jej nic zarzucić ;)

      Usuń
  3. Radość nastała w krainie Charliego, Limonka wrzuciła notkę!

    NIENAWIDZĘ budyniowych ramion. Nie przeszkadza mi, żem gruba, naprawdę, przyzwyczaiłam się. Ale budyniowe ramiona i tłuste udka doprowadzają mnie do szału.

    Ło matko, jaka Ty wysoka! Ja mam 171 cm wzrostu i bardzo często czuję się jak żyrafa, zwłaszcza, że kocham koturny i obcasy, a otaczają mnie głównie ludzie dość niscy (nie wiem o co chodzi, społeczeństwo chyba się kurczy, zwłaszcza mężczyźni). Ale dowiedziałam się wczoraj, że to ma swoje plusy, bo ja to jestem kawał baby, więc ludzie nie zaczepiają mnie na ulicy, tak jak moje drobne, niskie koleżanki, bo się boją :D

    Cholera, uświadomiłaś mi, że nie potrafię określić swojego typu sylwetki, zresztą tak samo jak typu urody, kształtu twarzy, koloru oczu czy porowatości włosów. W żadnej kategorii nie da się mnie określić, ewenement na skalę światową normalnie.

    "Blond momenty" <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kawał baby" <3

      Ej, ale jesteś piękna niezwykle, więc jest to jakiś powód, by Cię nienawidzić :D
      Ale tak w ogóle cieszę się, że się cieszysz, mnie do łez doprowadzają Twoje rozważania o życiu, kocham to! <3

      Usuń
    2. Aj tam, uroda rzecz względna. Niektórzy twierdzą, że moja jest zbyt wulgarna i nachalna, jak zdarzy mi się pomalować usta czymś bardziej kolorowym niż bezbarwna pomadka (a kocham czerwone szminki), to wyglądam jak ostatnie kurwiszcze.
      Na pocieszenie powiem Ci tylko, że nawet ja mam takie momenty, w których wyglądam jak psu z dupy wyjęta. Teraz na przykład, po juwenaliowych koncertach, gdzie w nocy było około 2 stopni (w końcu mamy maj, środek zimy), moja gęba po przemarznięciu pokryła się pięknymi, czerwonymi podrażnieniami. Dodać do tego kaprawe z niewyspania oczka, ogólne wymemłanie i zmęczenie i... cholera, wciąż jestem ładna :D

      No ale Tobie natura urody też przecież nie poskąpiła. Ładne z Ciebie dziewczę i w ogóle to masz genialne uśmiechnięte oczy, o.

      Usuń
    3. Jestem tak zmęczona, że nawet nie skomentuję :D

      Usuń
  4. mam podobną sylwetkę przy niskim wzroście 161cm, mały biust i nadwagę 20 kg. Niepodoba mi się tylko te 20 kg. Lubię swoje szerokie ramiona i biodra i pasuje mi mały biust ale doszłam do takiej akceptacji dopiero w wieku 38 lat, wcześniej katowałam się marzeniami o figurze rusałki które tylko mnie raniły a po co siebie ranić lepiej siebie kochać i akceptować. Teraz moim marzeniem jest uwolnić się od tych 20 kg i nałogu jedzenia słodyczy.
    Myślę że nawyk braku akceptacji do swojego ciała wynosimy z młodszych lat i bierze się on z porównywanie nas do innych w domu w szkole a potem już sami się porównujemy , z wiekiem człowiek przytomnieje i odpuszcza sobie takie głupoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te 20 kilogramów naprawdę można zrzucić, wierz mi. Nie myśl jednak TYLKO o tej liczbie - pomyśl, że każdy stracony kilogram to sukces - na mnie to działa, zwłaszcza po weekendach pełnych wypieków, po których przez tydzień "dochodzę do siebie" :)

      Każda z nas jest piękna, czasami tylko przydaje się trochę to piękno wyeksponować i wówczas trzeba się trochę pomęczyć :)

      Usuń
  5. ja jestem chyba jabłko, bo zawsze jak tyję, to idzie mi w brzuch


    pozdrawiam i zapraszam na:
    verde-scuro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie to jest to, czego niektórzy ludzi nie rozumieją. Każdy z nas jest inny, ma inną budowę, inny typ umięśnienia itd. Dlatego czasem wkurza mnie promowanie jednego, określonego typu sylwetki. A reszta ludzi niech się schowa do mysiej dziury. Bo jak nie ma 'idealnych' rozmiarów to w ogóle nie powinna istnieć. A co z tego, że te 'idealne' rozmiary często oznaczają niedowagę? Widocznie kobieta żeby być piękną ma mieć niedowagę i wystające kości... Media karmią nas taki wizerunkiem, a my w to wierzymy. Największą głupotą jaką ostatnio przeczytałam było to, że wskaźnik bmi jest sfałszowany (tzn to nie te modelki mają niedowagę, to całej reszcie świata się wmawia, że mają wagę w normie, a tak naprawdę mają nadwagę)
    Oj, ale się rozpisałam :) Warto sobie 'przeformatować' mózg, uświadomić sobie, że nie ma co dążyć do 'ideałów', które są po prostu nieosiągalne. I że nasze ciało, jeżeli będziemy o nie dbać, ćwiczyć też jest ładne :)
    kit

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, racja ;)
      Trzeba dbać o siebie w zakresie własnych (a nie cudzych!) możliwości :)

      Usuń
  7. Popieram. I ja jestem raczej postawną dziewczynką: mam 173 cm wzrostu, szerokie ramiona, kości najgrubsze na świecie chyba (pocieszam się tylko tym, że niełatwo u mnie o złamanie....), szerokie w dodatku. Duża jestem, no kurczę, nigdy nie będę wyglądać jak filigranowa Kate Moss, choćbym modliła się o to dniami i nocami. Zaakceptowanie tego przyszło z trudem, ale przyszło i to najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie gratuluję, bo ja mimo wszystko wciąż się tego uczę i choć idzie coraz lepiej, mam momenty zwątpienia :)
      Dobrze, że mam obok siebie kogoś, kto te moje "hektary" (:D ) kocha i mobilizuje mnie do ćwiczeń :)

      Usuń
  8. Ja niestety jestem ta ostatnia :/ dużo tłuszczu od ramion, a nawet od brody, przez wielkie cycki i brzuch i potem od bioder trochę mniej, jestem weteranką odchudzania skutecznego na chwilę, w sumie schudłam jakieś 70kg, a przybrałam oczywiście więcej, nie żalę się i nie pytam innych jak to zrobić, bo dobrze wiem jak schudnąć, tylko ja jestem wielki teoretyk, ot co! :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że wiesz, jak to się robi. A jeśli wiesz, to połowa sukcesu za Tobą :)

      Usuń
  9. Poproszę o ćwiczenia na ramiona! Proszę, proszę, proszę :) Nie cierpię swoich ramion :( Wiszą okropnie..

    OdpowiedzUsuń
  10. To o czym piszesz Limonko jest niewątpliwie prawdą. Osoba wysoka lub o szerokich ramionach nigdy nie będzie wyglądać na drobną, szczuplutką "rusałkę". Z drugiej strony przy wzroście powyżej 170cm, jeśli nawet przytyje się 1-2 kg, to jakoś ono się rozmywają i ich nie widać. Ja przy moich 164cm nie mam tego komfortu i widać mi dosłownie każdy kilogram więcej. Co do mojej sylwetki to chyba ta pierwsza, ale nie jestem do końca przekonana.
    Inną kwestią jest też to, że chyba każdy ma jakąś część ciała, z której nie schudnie choćby nie wiem co. Ja tak mam z łydkami. Mam wybór - duże i umięśnione albo duże i sflaczałe. Wybieram opcję pierwszą + obcasy, wtedy dopiero mogę powiedzieć, że mam zgrabne i szczupłe nogi ;P

    OdpowiedzUsuń
  11. 19 letnia blogerka, która także niedługo zostanie mamą prowadzi bloga na temat ciąży, dzieci, ale także mody, kosmetyków i wielu różnych rzeczy :) Opisuje także swoje prywatne życie. Serdecznie zapraszam. :)
    http://martina-blachnia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej dziewczyny, a ja walczę i staram się. Jestem już dojrzałą kobietą, ale chcę być długo młoda ( przynajmniej dobrze wyglądać) Ostatnio nawet wspomogłam się radami dietetyczki, bo wsparcie jest ważne. Nie mam nadwagi, ale chcę, by to co jem, miało sens. Po 40-ce bywa trudno nie przybrać na wadze. Przynamniej ja tak mam. Żeby zawalczyć o siebie , potrzebna jest decyzja. Jak ona już w naszej duszy i świadomości zapadnie, jest z górki. I konsekwencja, i zabawa jedzeniem. Oczywiście też wsparcie. Pa, trzymajcie sie i walczcie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja wyglądam jak Oval :D. Schudnąć to bym chciała, ale motywacji brak :D

    OdpowiedzUsuń
  14. "Biegam po tych, których nie lubię..." hahaha, niech zgadnę, o czyj blog chodzi;)
    Jedyny sekret jaki znam (i nie jest to niestety żaden sekret) to regularne, zdrowe, urozmaicone odżywianie oraz również regularna aktywność fizyczna (i nie mam tu na myśli spacerów)
    I do tego jeszcze akceptacja.
    Wydaje mi się że jestem sporo starsza od dziewczyn błagających Kasię T. o wyjawienie sekretu jej sylwetki. I jestem się w stanie założyć, że większości z nich niczego nie brakuje (nawet jeśli nie przypominają swojego ideału). Teraz jestem dumna ze swojego ciała, dziesięć lat temu...hmmm...różnie bywało. A tak naprawdę przez ten czas schudłam niezbyt dużo, może ze 4 - 5 kg. Teraz pewnie też mogłabym trochę zrzucić. Ale czy będę przez to szczęśliwsza?

    Ok, na razie u mnie na blogu ogólnie o bieganiu ale lada moment ruszę z cyklem ćwiczeń. Ramiona też będą:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. A efekt jojo... U mnie po dukanie to byla tragedia!!! Nie dosc, ze podupadlam na zdrowiu, to po ok. 8 miesiacach wrocilam do swojej wyjsciowej wagi, pozniej lekko jeszcze ja przekraczajac :(

    Podalabym adres strony, ale nie wiem czy moderatorzy to przepuszcza. Ta dieta to dieta punktowa.
    A adres (to jest to zdanie, ktore moderator pewnie wytnie :P ) tej strony to www.liczpunkty.pl

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegamy sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych i wulgarnych, zarówno w stosunku do autorów, jak i czytelników oraz innych komentujących. Blog nie jest miejscem wyładowywania swoich frustracji. Szanujmy się nawzajem!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...