czwartek, 3 marca 2011

124. Dzień Pączka!

W tym pięknym i słonecznym, acz mroźnym dniu, Pączkożercom mówię – buenos dias!

Oczywiste jest, że dzisiejszy dzień, nie może przeminąć i odejść w niepamięć, nie będąc w porę odpowiednio potraktowany .

Zapominalskim przypominam, a oczekującym od dawna wspominam dla radości większej – dziś Tłusty Czwartek. Święto łasuchów i koszmar odchudzających się.  Bać się, czy nie? Trząść się w panice przed dodatkowymi kaloriami, czy zadośćuczynić tradycji?

Dieta dietą, ale (do licha!) nie dajmy się zwariować! Pyszny pączek lub kilka faworków naprawdę nie sprawią, że obwód pasa w ciągu pięciu minut od zjedzenia wzrośnie nam o pół metra, dlatego też apeluję do wszystkich zrzucających kilogramy:

Jeśli macie świadomość swojego czynu i wykażecie się zdrowym rozsądkiem, będziecie wiedzieć, ile możecie zjeść, by nazajutrz nie panikować. Ja o pączki się nie boję, o faworki pyszne również. Zjem i... jutro odchudzę nieco  swoje menu. To wszystko. Bez ogłaszania wszem i wobec, że jestem na diecie i nie jem pączków. Stwierdzenia tego typu w dzień taki jak dziś równają się dla mnie oznajmieniu światu, że jestem cudowna, a mimo, że mam doskonałą figurę i tak nie zjem pączka, bo na pewno przytyję, ale ty, przebrzydły grubasie, zjedz ich kilka i potem płacz. Bla, bla, bla. 

Jeżeli nie dziś, to kiedy? Odmówienie sobie wilgotnego, oblanego lukrem pączka w Tłusty Czwartek równałoby się dla mnie rezygnacji z jajek w Wielkanoc, lub z klusek z makiem w Wigilię. Jak dla mnie zbrodnia... ;)

Dlatego też życzę smacznego i czekam na pączkową relację z Waszej strony =)



P.S. Wybaczcie dotychczasowy brak przepisu na danie z warzyw. Planowałam zrobić to już na początku tygodnia, ale dzień w dzień mamy tyle pracy, że nie mamy czasu przyrządzić nic godnego uwagi. Trudno, by było inaczej, gdy do domu zjeżdża się po dwudziestej pierwszej... Obiecuję poprawę i... zapowiadam coś, co sprawi, że blog zatrzęsie się w posadach <uśmiech iście diaboliczny>.  Tymczasem umykam zgłębiać wiedzę tajemną zwaną budownictwem. Ciao! ;)))) 

  

42 komentarze:

  1. Jestem tego samego zdania, w sierpniu jak się odchudzałam a były urodziny "teścia" pozwoliłam sobie na małe co nieco, ale następnego dnia przycisnęłam pasa i zjadłam mniej :) i jakoś od sierpnia do grudnia udało się zrzucić 13 kg :D Zimą miałam przerwę ale od 1 marca znowu ale dzisiaj pozwolę sobie na małego pączusia robionego przez Babcię mojego Mężczyzny :P
    Pozdrawiam i tak jak Limonka pisała dziewczyny nie panikujcie przez jednego pączka!!
    Pozdrawiam i życzę miłego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że spodobały Ci się kolorowe wytłuszczenia. ;-D Ja mam do tego skrzywienie od 1 roku studiów, kiedy to jedna doktor kazała kredki przynosić na ćwiczenia. x-D

    Jak ja byłam na diecie x lat temu, to nawet nie wiedziałam, że był jakiś Tłusty Czwartek. Po prostu dzień jak dzień, nikt go nie rozdmuchiwał. Ale jak na diecie się nie jest, to oczywiste, że sobie zakupię choć jedną sztukę dziś na wydziale! ;-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się jeszcze zastanawiam, JAKIEGO kupić... Najchętniej oczywiście zjadłabym po jednym z każdego rodzaju, ale nie ma tak dobrze... Kusi mnie z adwokatem i czekoladą, ale marmolada różana też brzmi kusząco...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niebawem wybieram się po pączki dla siebie i chłopaka. Chcę tradycyjnego z marmoladą różaną i lukrem :) Swoją drogą kocham te pączki miniaturki.. Ale one są zdradliwe, bo zawsze sobie myślałam 'Wezmę jeszcze jednego, przecież są takie małe...'. Pączki od Bliklego, to chyba to na co mam dziś ochotę, teraz na to wpadłam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja jestem twardzielka jesli chodzi o szalenstwo paczkowe:)) Po pierwsze niemcy az tak tego dnia nie swietuja, kobiety tak:) Nazwywa sie to Weiberfastnacht i jest TYLKO dla kobiet:)))) babki szaleja i obcinaja facetom krawaty:))) taka tradycja...:))) Smiesznie jest:)))
    niemieckie paczki smakuja jak .... z gipsu:)) Wiec ich generalnie nie jem. Ale chcialam sie zlamac i upiec... z tym ze wychodzi z 20 sztuk i pomyslalam ze jednak nie....
    jestem na diecie juz 4 tygodnie (piaty wlasnie leci) i rowne i stale 4 kg na minusie:))))) Az mi ciezko uwiezyc jak patrze w lustro....

    OdpowiedzUsuń
  6. Listopadowa, gratuluję tych -4 ;) Mi spadło też coś koło tego reasumując upadki i wzloty, ale niestety jak na razie spada tylko z brzucha. Mam figurę gruszki i bioderka z udami ostro się trzymają. Muszę zacząć ćwiczyć to może coś szybciej tłuszczyk spadnie :)
    W dodatku muszę kupić jakąś sukienkę na jutrzejszą imprezę. Mam nadzieję, że się nie załamię w przymierzalni :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Limonko, dziewczyny pomocy :( jak zachować umiar w jedzeniu słodyczy? Od jakiegoś czasu tego nie potrafię, zwyczajnie NIE UMIEM przestać. Zaczynam czekoladę i nie zjem jednej kostki tylko...pół tabliczki a czasem nawet a więcej. Nie umiem skończyć dopóki słodycz sama z siebie się nie skończy. To jest chore, ale ja nad tym nie panuję zupełnie.. Macie jakieś swoje sposoby, rady? ;(( Tak się chyba czuje alkoholik....

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja zjadlam, jednego do kawy.Takiego pyszniutkiego, domowej roboty mojej mamy.PAchnacy paczkiem, a nie starym olejem jak te z supermarketów:P Mniam:)
    A na wadze mam już -10:)
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja dzisiaj zbojkotowałam wychodzenie z domu(niech nikt nawet nie przypomina mi o mieście K., brrr) i czekam, aż ktoś mi kupi serową oponę, która za mną chodzi od stuleci. Sama tego nie zrobię, rodzina też się nie pali.. W ogóle nie szanują tradycji moi domownicy.:-(

    OdpowiedzUsuń
  10. Szalonooka, nie kuś, bo ja nie mam w zasięgu pączków domowej roboty ;(

    Nowa, ciężka sprawa jest z tymi słodyczami. Mówią, że czasem chrom pomaga, ale wg mnie to wszystko siedzi w psychice i właśnie to jest najcięższe. Trzeba ze sobą walczyć w psychice. Ja czasem prowadzę takie wojny, przywołuję obrazy siebie w za ciasnych ubraniach, łapię się za niechciane fałdki. Jeśli jesteś łakomczuchem to może trochę zdrowych słodkości wprowadź do diety. Jakieś owsianki na słodko na śniadanie, albo naleśniki na słodko na obiad(jutro będzie przepis na moim blogu, bo mam straszną ochotę je wpałaszować na jutrzejszy obiad). Dobrze jest się też czymś zająć, bo ja przynajmniej najczęściej sięgam po słodycze jak się szalenie nudzę. No i najprostszy sposób : Nie rób zapasów słodyczy do domu, bo wtedy NA PEWNO nie będziesz mogła się powstrzymać. To takie moje amatorskie rady;) No, ale faktem jest, że to ciężka wojna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Em no ja mam taka dziwna figure. Nogi i tylek szczuple. Wszystko mi poszlo w plecy, opone i piersi:( Ale plecy juz mi sie wygladzily:)) W sumie lacznie schudlam juz 7 kg od grudnia wiec juz dosc mocno widac:))
    Na poczatku tej diety postanowilam ze nie bedzie mna rzadzil zoladek. I sie udalo:)Nie ciagnie mnie absolutnie do niczego. Ani do slodyczy, ani do slonych przekasek. Zaparlam sie i jest git:))

    OdpowiedzUsuń
  12. JA CHCĘ SEROWĄ OPONĘ!!!! Taką, jak babcia robiła. Jej, już zapomniałam prawie, że takie coś istnieje. Zaraz dzwonię do mamy po przepis. Pączka zaliczyłam. Z marmoladą różaną rano do kawy. Lubię je chyba tylko w tym jednym dniu w roku:).

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo pomaga uświadomienie sobie, że po prostu się nie opłaca - słodycze i słone przekąski kosztują, i to całkiem sporo, a naprawdę nic z nich nie przybędzie. Sztuką jest wbić sobie to w końcu do głowy.. Ciągle nad tym pracuję sama i szczerze mówiąc, jeśli będąc w sklepie rzucam wzrokiem na takie produkty, to raczej z nawyku, niż rzeczywistej chęci.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspolczuje wam ze musicie tak walczyc z tymi slodyczami. Dzieki bogu ze ja tak nie mam:) Zrobil mi sie "klik" w glowie i zupelnie nie potrzebuje tych rzeczy:)))
    A szczegolnie jak patrze w lustro i widze ze opona znika:))))
    Trzymam za was kciuki:)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja nie mam problemu ze słodyczami, gorzej jest ze słonymi przekąskami 'do filmu'. Miałam głupi nawyk jedzenia ZAWSZE przy oglądaniu telewizji etc. Ciężko się było odzwyczaić, no ale jakoś się udało. Chociaż przyznaję, że do tej pory czasem jak oglądam jakiś film to czegoś mi brakuje.
    Serowe oponki, łooo jadłam ostatnio jak byłam małą dziewczynką. Pamiętam tylko, że były pyszne!
    Listopadowa - jak ja bym chciała, żeby mi poszło w cycki. Ubolewam zawsze nad moimi 'mikro-wypustkami' hahaha. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Em kazdy z nas teskni za czyms czego nie mamy:) Ja bym chetnie oddala co najmniej polowe... Duze piersi to wcale nie zaleta:( Bol plecow, ramion itd. Choc teraz nosze super dobrane staniki i jest o niebo lepiej:)) Za to tylek mam plaski jak patelnia:( No rowny z plecami....

    OdpowiedzUsuń
  17. Pomimo bycia na diecie właśnie zjadłam dużego pączka z marmoladą, lukrem i polanym trochę czekoladą, był pyszny. Jeden wystarczy,a dla psychiki lepiej:) Życzę smacznych pączków

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja tez nie mam problemu ze slodyczami.Kiedys jadlam tonami, a teraz faktycznie zrobil sie "klik";) w glowie i po prostu nie jem.A jak mi juz czasem przyjdzie nawet ochota to konczy sie na tak minimalnych ilosciach ze az sama siebie nie poznaje:)wszystko siedzi w psychice.Trzeba ja sobie tak poprzestawiac, zeby wreszcie zrozumiec ze slodycze sa Twoim wrogiem:)

    Em - wyobraz sobie ze gdyby nie moj malzonek, nie zjadlabym ani pol paczka.Zadzwonila wczoraj mama i mowi zebysmy po paczki przyjechali.Na co ja, ze ja nie bede sobie smaka robila, wiec jak malzon chce to sobie jutro kupi w pracy.Przyjezdza malzon po pracy i co niesie?Cala tone paczków!Malo brakowalo a zjadlabym na noc jednego:P ale dalam sobie na wstrzymanie, i dzisiaj pijac kawe stwierdzilam ze skoro juz sa...:D

    OdpowiedzUsuń
  19. Szalonooka, tłusty czwartek jest, nie ma co sobie wypominać ;P Ja też dziś pewnie jakiegoś wsunę. Tylko narazie się jeszcze nie wybrałam do cukierni ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Straciłam nadzieję: nigdzie nie ma oponek. Ktoś ukradł święta :(

    OdpowiedzUsuń
  21. A mnie ktoś kiedyś powiedział, że w tłusty czwartek pączki nie tuczą :> Ja dziś bez pączka, bo wczoraj robiłam oponki...i niestety nie mogłam się powstrzymać :p

    OdpowiedzUsuń
  22. Oponki serowe? Czy to są takie, które w środku dookoła mają ser? Bo ja z takich to jadłam chyba tylko z budyniem w środku...

    Ech, pączki pączki, nie sądziłam, że aż tak się rozpiszecie i szczerze mówiąc, jestem mile zadowolona, że tak cudne podejście macie do tych rzeczy i że jakoś wybitnie się nie ciśniecie w ten dzień. Ja postanowiłam, że KU CHWALE PĄCZKA, nie zjem dziś obiadu, ale np. 2 słodkości, GDYŻ jadę do teścia, który pytał już, czy wpadniemy na te właśnie pyszoty :)
    Rachunek jest prosty: nie jedząc obiadu, a 2 pączki, wyjdę trochę na plus z kaloriami, ale nie aż tak, jak gdybym zjadła i to, i to. Dziś akurat pozwolę sobie na maleńką rozpustę, taki nerwowy dzień w pracy, że szok... :))))

    Nowa, mam dla Ciebie najprostszą i najbardziej skuteczną radę - nie kupuj słodyczy i nie miej ich w domu, bo wtedy nie będzie Cię kusiło :))) Zamiast nich kup sobie marchewkę i chrup - może właśnie o to chodzi? Albo zamiast czekolady batonik zbożowy - są dość słodkie, a jeśli zjesz jednego i tak nie przekroczysz setki kalorii. Ja wiem, że łatwo jest mówić, jedni rezygnują ze słodyczy od razu, innym ciężko jest się bez nich obejść. Musisz sama znaleźć sposób, który Ci pomoże =)))

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja nie mam pączków. Zostałam uziemiona i mam tylko nadzieję, że jak mój T. będzie wracał z pracy to kupi <3 Ja zawsze u teściowej się kuszę na jakiś kawałek ciasta, bo są pyycha. Nie jestem u niej teraz za często, więc nie przytyje od tego milion kg. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeeeeeeeeeeeeee, aż mi się oczy świecą jak postaciom z bajek <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Wiem, "nie kupuj słodyczy" - to byłoby najlepsze rozwiązanie. Tylko, że ja nie kupuję :D Kupuja inni domownicy niestety, przecież im nie zabronię. Zresztą wiedzą, że ja mam z tym problem więc nawet nie trzymają ich na wierzchu... ale jak ja wiem że one są to ich szukam ;/ Wieeem wszystko jest w tej zrytej psychice, muszę sobie sama z tym poradzić niestety...

    OdpowiedzUsuń
  26. Aaaa, przerabiałam już kiedyś opcję z domownikami i też szukałam słodyczy.. Trzymam kciuki za sukces, mi się udało, więc Tobie też się uda na pewno :) !
    Limonko, zdaj relacje po wizycie. Najwyżej dostaniemy ślinotoku xD

    OdpowiedzUsuń
  27. hmm, to nie było fajne. a może ludzie będacy na diecie jednak nie zechcą [oby!] wziąć do ust tłustego majacego milion kalorii pączka ? i brawo, to się nazywa silna wola i to jeszcze w taki dzień.

    wraz z przeprowadzką z onetu coś się tu zmieniło i nie podoba mi się to... a szkoda, bo kiedyś się tu wchodziło i z przyjemnoscia czytało wasze wpisy...

    ruda

    OdpowiedzUsuń
  28. Ruda nie liczy się silna wola tylko zdrowy rozsądna jeżeli będziesz marzyła o tym mającym milion kalorii pączku to lepiej go zjeść raz kiedyś np dzisiaj a nie myśleć jaka mam silną wolę bo go nie zjadłam a ja myślę że ten ma silniejszą wole kto zje jednego pączka mimo diety ale zachowa umiar i zamiast 6-8 pączków poprzestanie na tym jednym zwłaszcza dzisiaj kiedy wszyscy obok nas jedzą pączki a my - ci na diecie jesteśmy tacy silni i tylko patrzymy na nich i marzymy by do nich dołączyć . Ps. Ja dzisiaj zjadłam 2 i nie czuje wyrzutów sumienia za to jutro odmówię sobie np kawy z 3 łyżeczkami cukru i poprzestanę na herbacie .

    OdpowiedzUsuń
  29. Zgadzam się.. Przynajmniej w moim wypadku tak zawsze było. Ilekroć czegoś sobie odmawiałam i byłam z siebie dumna, że mam silną wolę i tak zawsze kończyło się tym, że w końcu to zjadłam i to więcej niż pozwala na to zdrowy rozsądek. Dlatego też jestem za tym, żeby sobie nie odmawiać...Od jednego pączka nie umrzemy. Już nie wspomne ile możemy zrobić fajnych rzeczy, żeby go spalić szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  30. a to się zmieniło, że Limonka silniej podkreśla, że wszystko jest dla ludzi. nikt tu nie mówi, żeby wyłącznie słodkim się objadać, do jasniej ciasnej! cała sztuka w tym, żeby potrafić smakować to, co pyszne i zachować w tym umiar. a głupi pączek wcale nie ma miliona kalorii, tylko pewnie z 300. można jak limonka zastąpić nim niewielki posiłek albo np. przebiec się z 5 km.

    takie niejedzenie dla zasady to tak jak nieuprawianie seksu ... ludzie zrobią jak zechcą, ale naprawdę nie ma się czym chwalić, jak zaje... się czegoś NIE zrobiło ;-)

    limonka, wymiatasz :-)

    agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  31. Dokładnie, to zdrowe myślenie. Zjesz pączka, ok. Możesz go spalić, możesz następnego dnia przycisnąć pasa itp. Jeśli nie zjesz to też ok, pod warunkiem, że nie będziesz się tym później zadręczać..
    Ja w końcu zjadłam 1 pączka. Kropka.

    OdpowiedzUsuń
  32. Zjadłam trzy pączki. Rano tylko serek homogenizowany i 5 kromek pieczywa chrupkiego. Teraz piję herbatę i zaraz zjem jabłko. Tyle. Było mi pysznie, było mi błogo, ale nie mam łez w oczach, że na pewno jutro utyję.
    Miałam w pracy takie kongo, że na pewno straciłam miliard kalorii od niej samej ;)))))))

    Ewoluuję. Im dłużej zgłębiam diety wszelkiego rodzaju, im więcej o wszystkim czytam, dochodzę do wniosku, że skrajności (zwłaszcza w diecie) naprawdę nie są dobre. I tyle...

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja mam na koncie jednego... I zeżarłam go z wielką przyjemnością :D Pycha! Następny za rok..

    OdpowiedzUsuń
  34. Limonko, a co sądzisz o dietach dostosowanych do grupy krwi?

    OdpowiedzUsuń
  35. A ja zjadłam 4, o! Jeden był z bitą śmietaną, pycha. :-D I nie robię sobie żadnej diety związanej z nadprogramowymi kaloriami. ;-) Same się upłynnią, jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  36. Nic nie sądzę o dietach dostosowanych do grup krwi. Sprawdzałam, co NIBY szkodzi mi przy mojej grupie i na liście rzeczy do wykreślenia znalazły się produkty, które bardzo lubię i co do których nie zauważyłam, by w jakiś sposób mi szkodziły... ;)))
    Kto wie, co w tym jest?

    OdpowiedzUsuń
  37. Słyszałam kiedyś o tej diecie w TV. Podobno jedna z lepszych, która gwarantuje spadek kg, bez uszczerbku na zdrowiu i bez efektu jojo... No ale ważna jest konsekwencja jak przy każdej diecie, jeżeli chcemy, żeby przyniosła efekt.

    OdpowiedzUsuń
  38. Oponki serowe nie są nadziewane serem, tylko z serowego ciasta. Milion razy pyszniejsze od pączków. Mama mówi, że już nie ma tego przepisu chyba:(. Zostają jeszcze różne ciotki. Popróbuję, a nóż widelec.

    Pączki zjadłam wczoraj dwa:).

    OdpowiedzUsuń
  39. Właśnie zmajstrowałam Pychotkę. :-D Dawno nie piekłam żadnego ciacha.

    OdpowiedzUsuń
  40. Za sekundę siadam do... OBIADU. Wróciliśmy do domu 10 minut temu... Cudnie, teoretycznie od siódmej jestem w pracy.

    OdpowiedzUsuń
  41. A ja miałam dziś robić naleśniki, ale stwierdziłam, że po wczorajszej imprezie brakuje mi czegoś mięsnego, hahaha. I chyba zrobię curry. Trzeba tylko ruszyć dupkę do sklepu. :)

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegamy sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych i wulgarnych, zarówno w stosunku do autorów, jak i czytelników oraz innych komentujących. Blog nie jest miejscem wyładowywania swoich frustracji. Szanujmy się nawzajem!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...