czwartek, 19 maja 2011

142. węglowodany nie tuczą!

Planowałam napisać o czymś zupełnie innym, zupełnie nie związanym z tym, co poniżej. Ale gdy jak każdego ranka odpaliłam Onet i trafiłam na ten (odrobinę) szokujący tytuł, w jednej sekundzie zmieniłam swoje plany.


Ten, w pewnym sensie, niezwykły tytuł przyciągnął mnie niczym magnes. Najpierw wsadziłam sobie do ust łyżkę owsianki z truskawkami i porzeczkami (kupiłam wczoraj mrożone! :P), później ochłonęłam i zaczęłam czytać. Oto, co ujrzałam:


Zapomnijmy o diecie Atkinsa. Naukowcy przekonują, że węglowodany są bardzo przydatne w diecie i mogą przyczynić się do utraty wagi. Najnowsza dietetyczna książka "The Carb Lover's Diet" ("Dieta dla miłośników węglowodanów") zapewne przyniesie ulgę miłośnikom chleba, makaronów i pizzy. Specjaliści przekonują, że węglowodany są niezbędnym składnikiem w diecie zapewniającej zgrabną sylwetkę. Książka łamiąca wszelkie dietetyczne zakazy, w zaledwie pół roku stała się bestsellerem w Stanach.


Cóż, Ameryki ci specjaliści nie odkryli. Nie od dziś wiadomo, że aby zachować zdrowie i ładną sylwetkę, należy sobie dostarczać wszystkich składników w odpowiednich proporcjach: nie tylko białka i tłuszczu, ale i tych strasznych węglowodanów z wielkimi zębami i długimi, ostrymi pazurami, które tylko czekają, byśmy wzięli je do ust, by mogły zacząć siać spustoszenie w naszym ciele i osadzić się gdzieś w biodrach albo na udach.

Węglowodany powracają do łask w dużej mierze dzięki tzw. "skrobi opornej", która nie poddaje się działaniu enzymów trawiennych i nie rozkłada się do postaci glukozy. To powoduje, że nie jest ona wchłaniana w jelicie cienkim, tylko przechodzi do jelita grubego, gdzie ulega fermentacji z udziałem mikroflory jelitowej. W efekcie powstają krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe, które biorą udział w metabolizmie organizmu i działają podobnie jak błonnik. Skrobia oporna wypełnia przewód pokarmowy w większym stopniu niż zwykła skrobia. Efektem tego jest mniejszy przyrost masy ciała, a zwłaszcza tkanki tłuszczowej. Autorzy najnowszej, dietetycznej książki donoszą, że skrobia odporna znajduje się w produktach bogatych w węglowodany, takich jak banany, płatki owsiane, brązowy ryż i ziemniaki. Spożywanie tych produktów przyczynia się do tłumienia apetytu, wzmaga metabolizm, poprawia nastrój, obniża poziom stresu i przyspiesza utratę wagi. Swoje tezy naukowcy z University of Colorado Centre for Human Nutrition w Denver potwierdzają badaniami przeprowadzonymi na 4451 chętnych. Eksperyment wykazał, że najszczuplejsze osoby spożywały duże ilości węglowodanów w postaci całych ziaren, owoców i warzyw. Jeśli popularność nowej książki i teorii o zbawiennym wpływie węglowodanów na ciało, przełoży się na popularność nowego sposobu odżywiania wielu ludzi, przyćmi to popularne w ostatnich miesiącach diety oparte na proteinach.

- Jedząc zgodnie z zasadami diety niskowęglowodanowej i bogatej w proteiny, oczywiście tracisz na wadze. Należy jednak pamiętać, że jest to niezdrowe. Poza tym nie jest to długotrwałe rozwiązanie - wyjaśnia Elisabeth Weichselbaum z British Nutrition Foundation. Specjaliści przekonują, że dieta opisana w książce może przyczynić się do utraty wagi, pod jednym warunkiem. Nie stanie się wymówką do spożywania nieograniczonej ilości makaronów i pizzy.


Choć pierwszy raz przeczytałam o czymś takim jak SKROBIA OPORNA, pewnie nie wzięło się to z kosmosu. Wklepałam ów termin w Google, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej. Z TEJ strony dowiedziałam się, że skrobia dzieli się na trzy grupy:


1) skrobia szybko przyswajalna, czyli taka, która jest trawiona w ciągu 20 minut. Najlepszy przykład to gorące puree ziemniaczane;

2) powoli strawna skrobia, która jest trawiona od 20 do 100 minut. Przykład: skrobia z całych ziaren pszenicy;

3) skrobia oporna, która nie jest trawiona, lecz poddawana fermentacji w jelicie grubym.

Najbardziej kaloryczne są dania spożywane bezpośrednio po obróbce termicznej, gdyż gotowanie np. ziemniaków powoduje „skleikowanie" w nich skrobi, a co za tym idzie - całkowite jej strawienie. Jeśli natomiast takie danie schłodzimy, to zajdzie proces, w wyniku którego skrobia przybierze postać krystaliczną, która jest odporna na trawienie, co automatycznie obniży wartość kaloryczną produktu. Zatem skrobia taka pełni rolę zbliżoną do roli błonnika pokarmowego - spożywanie jej powoduje obniżenie poziomu glukozy we krwi i zmniejszenie zapotrzebowania na niezbędną do jej metabolizowania insulinę. Skrobia oporna wypełnia przewód pokarmowy w większym stopniu niż zwykła skrobia. Efektem tego jest mniejszy przyrost ciała, a zwłaszcza tkanki tłuszczowej. Przeprowadzone do tej pory badania wykazały, że u osób, w których diecie około 5 procent  węglowodanów pochodzi z produktów o wysokiej zawartości skrobi opornej spalanie tkanki tłuszczowej wzrosło (wykorzystanie tłuszczu jako paliwa zamiast węglowodanów) o 23 procent. Zaleca się, by w diecie znalazło się jej ok. 20 g na dobę.

Przykładowe produkty z zawartością skrobi opornej to:

- ugotowane i, co najważniejsze, schłodzone - ryż (0,5 szklanki brązowego ryżu - 1,7 g, 0,5 szklanki białego ryżu - 0,9 g), ziemniaki (1 średnio - 1,3 g) i makaron  (1 filiżanka - 1,9 g);  

- niedojrzałe owoce; 

- gotowana soczewica (0,5 filiżanki - 2,5 g), fasola (0,5 filiżanki - 2,4 g), płatki owsiane (0,5 filiżanki - 0,7 g); 

- pieczywo, koniecznie pełnoziarniste (1 kromka- 0,25 g);

- pełnoziarniste produkty zbożowe,  nasiona i orzechy, np. żyto, pszenica, kasza manna, siemię lniane.


Hmm... jest to interesujące i prawdę mówiąc szalenie mnie zaskoczyło. Choć nie lubię na blogu popełniać artykułów opierających się na cudownych prawdach objawionych amerykańskich naukowców (brzmi to dla mnie jak totalny oksymoron, serio), takie informacje są bardzo przydatne. Po pierwsze mogą dać do myślenia zakochanym w białkach ludziom, którzy na słowo WĘGLOWODANY reagują wręcz alergicznie, po drugie, mogą nieco uspokoić tych, którzy choć węglowodany spożywają, obawiają się ich.
Można wiele razy próbować uświadomić ludziom, że węgle nie są trucizną i nie zabiją nas w chwili, gdy wsadzimy je do ust. Jesteśmy trochę jak owce biegnące za stadem. Pojawi się obłędnie skuteczna dieta eliminująca którykolwiek z niezbędnych nam składników i święcie wierzymy w jej zasady, które wydaję się nam jedynymi słusznymi. Najważniejsza w naturze jest RÓWNOWAGA (hah, przyszły mi na myśl Pamiętniki Wampirów). A równowaga w odżywianiu to łączenie WSZYSTKICH składników w odpowiednich ilościach. 

51 komentarzy:

  1. Jak zwykle zdrowy rozsądek górą :) Węgle są niezbędne zwłaszcza przed aktywnością fizyczną. Kto biega, pewnie poznał już zjawisko tzw. 'ściany', kiedy wyczerpuje się glikogen w mięśniach - jest to skutkiem niewystarczającego spożycia węglowodanów przed biegiem (a nawet w trakcie, dla długodystansowców!) Nawet na co dzień niedobór węglowodanów powoduje spadek energii, jak sama już, Limonko, zauważyłaś. Trzeba tylko zachować umiar i pamiętać, że rozsądna porcja węgli to np. 0.5 szklanki suchego makaronu (makaron podwaja objętość po gotowaniu), a nie ogromna micha klusek u babci :) No i oczywiście pajda razowca, porcja brązowego ryżu czy kaszy to lepszy wybór od np. bagietki z masełkiem. Wg mnie najlepsza jest owsianka na śniadanie. I cieszy mnie ogromnie, że zdrowo jest ją schłodzić, bo tak właśnie lubię, gęstą i chłodną! (proszę się nie wzdrygać hehe)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej co to jest zjawisko "ściany"? :D Nie słyszałam o czymś takim... a artykuł bardzo mnie podbudował, bo bez białek mogę żyć a bez węglowodanów ojj nieee ;d Makaron, ryż i niestety słodycze.. ehh

    OdpowiedzUsuń
  3. Gęsta owsianka... oooo Bożeeeee, zaraz ZEMDLEJĘ z rozkoszy :D
    Skończcie już, bo zatęsknię za moją papką, a śniadanie dopiero jutro :(((

    Nowa, ja nie mogę żyć bez niczego :D Słodycze si, makaron si, ryż TAK SOBIE, ziemniaczki si, twarogi si, mięcho si, wszystko si :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ja się rozpływam właśnie nad aglio oilo... i jest mi zajebiście dobrze. i promotor zaakceptował moją magisterkę... i idzie do druku... o boze jak mi przyjemnie jak pełnoziarniste spaghetti obija mi sie o brodę brudząc ją oliwą z oliwek..

    OdpowiedzUsuń
  5. Dominika... ja też chcę, żeby moją brodę pobrudziła oliwa z oliwek! Weźże się ogarnij :((( chodźmy się opalać!

    OdpowiedzUsuń
  6. a napiszesz jutro za mnie egzamin z nauki administracji? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie napiszę :D hyhyhyhyhyy mogę z konfliktu izraelsko-poalestyńskiego, jeśli masz coś na ten temat. Ale serio - musimy iść razem na plażę któregoś dnia :))))
    Btw, gotuję dziś młodą kapustkęęęęę, robię mega kalorycznie bombooooową krajankę z bakaliami (ach!) i w ogole zaraz poćwiczę z gumą ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. nie ćwicz z gumą, bo jak pęknie to będą dzieci :D

    ja na plażę chodzę tylko po zmroku, żeby nikt mnie nie musiał oglądać :D i nienawidzę się opalać! :/ pewnie jakbym była szczuplejsza i nie miała nic do ukrycia to bym wygrzewała dupeczkę na piaseczku, a tak to dupa, nie dupeczka :))))

    OdpowiedzUsuń
  9. jak czytam Wasze komentarze to mam wrażenie, że stara już ze mnie baba :)ale o zdrowie, wygląd a co za tym idzie samopoczucie należy dbać nawet w wieku 41 lat, no nie? Też czytałam ten artykuł na onecie i też się ucieszyłam, jakkolwiek wiedziałam, że węglowodany sa nam niezbędne do lepszego samopoczucia. Właśnie podjadam musli na chrupko - pychota.
    Pozdrawiam
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  10. Agnieszko , każdy wiek jest dobry! :D
    Ja właśnie wróciłam z zajęć, głowa mi pęka i zaraz zrobie makaron z tuńczykiem, bez którego nie mogę żyć xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Dominika, ha-ha-ha.

    Agnieszko! Nie ma znaczenia wiek, jeśli człowiek chce o siebie zadbać. KAŻDY wiek jest dobry, jak napisała Em. :))))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam wszystkich, szczegolnie autorkę :) Jestem tu od niedawna, ale baaardzo mi sie tu podoba ;)
    Em. jak robisz ten makaron? Napisz prosze przepis:)
    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć Olaaaa :))

    [kolacja - carpaccio <3]

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo proszę, przepis jest prosty jak drut :P

    - makaron pełnoziarnisty ( ja używam spaghetti)
    - 2 ząbki czosnku
    - cebulka
    - puszka tuńczyka( zalecam tego w kawałkach, nie rozdrobnionego który wg mnie smakuje gorzej:) )
    - koncentrat pomidorowy
    - opcjonalnie: oliwki (czasem używam, ale nie zawsze:) )

    Makaron gotujemy al dente. W tym czasie szklimy na łyżeczce oliwy cebulkę i dodajemy czosnek. Wrzucamy odsączonego tuńczyka z puszki i ok. 2 łyżeczki koncentratu (wszystko zależy od preferencji, ale nie należy przesadzać, bo zabijemy smak tuńczyka). Dodajemy na patelnię odcedzony makaron i mieszamy wszystko razem, jeszcze chwilę podgrzewając.

    To danie sobie wymyśliłam kiedyś, kiedy nie miałam zbyt wiele w lodówce( jestem studentką:D). Mi smakuje szalenie, ale już np. mój chłopak dziwnie na mnie patrzy , gdy je jem. xD Muszę przyznać, że puszkowy tuńczyk w wersji podgrzanej zyskuje nowy , nieziemski dla mnie smak :)
    Mam nadzieję, że będzie smakowało, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja radzę skropić jeszcze tuńczyka sokiem z cytryny ;) to odizoluje jego smak ;p no i zielona pietruszka też doda aromatu (o witaminach nie wspomnę) :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie dodaję zielonej pietruszki, bo niestety nie przepadam , nawet bardzo :D

    No, ale być może sok z cytryny to dobry pomysł :) Zawsze się go trochę boję.

    Zapomniałam dopisać do przepisu, że dodaję jeszcze świeżą bazylię już po przyrządzeniu :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja jestem z siebie w końcu dumna! Zmobilizowałam dziś mój wielki tyłek do większej aktywności fizycznej :D
    Co się tyczy węgli to dziś spożyłam troszkę makaronu pełnoziarnistego z czosnkiem i chilli...oj dawno mi tak nie smakował :) a jutro ryba...

    OdpowiedzUsuń
  18. Smacznej rybki życzę Madziu :)
    Ja może w końcu przyrządzę przysmaki z makreli xD

    Ja właśnie siedzę i wkuwam tak beznadziejne rzeczy jak cytometria przepływowa. Zabijcie mnie!

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurde, ja już nie cierpię makaronu pełnoziarnistego. Sama siebie próbowałam przekonać, że mi smakuje, ale nie ma opcji :D
    Moja mieszkająca we Włoszech koleżanka chyba by mnie zabiła, gdybym jej chciała wcisnąć pełnoziarnistą pastę :D

    Em., przeczytałam trochę o tej Twojej cytometrii. Za Wikipedią: "jest metodą diagnostyczną stojącą na pograniczu cytopatologii i analityki medycznej, umożliwiającą ocenę wielkości, intensywności zabarwienia i intensywności fluorescencji badanych komórek. W cytometrze przepływowym zawiesina odpowiednio zabarwionych komórek (rozcieńczona krew, próbka cytologiczna pobrana metodą biopsji aspiracyjnej, próbka płynu z jamy ciała, itp.) jest wytłaczana w otoczce płynu osłaniającego przez specjalną dyszę, w postaci laminarnie płynącego, cienkiego strumienia zawierającego rząd pojedynczych komórek. Jest to tzw. ogniskowanie hydrodynamiczne, w którym płyn osłaniający płynie szybciej, niż centralny strumień z komórkami. Strumień ten (o średnicy ok. 30 mikrometrów) przepływa przed optoelektronicznymi układami rejestrującymi (fotokomórkami lub fotopowielaczami), w którym pojedyncze komórki są oświetlane przez cienkie wiązki monochromatycznego, spolaryzowanego światła (lasera, wycinki widma światła lampy rtęciowej)..." W tym miejscu wymiękłam :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja za to przepadam za smakiem makaronu pełnoziarnistego, jasne mi si przejadły :P
    Em, wiem co czujesz ucząc się cytometrii przepływowej, sama przerabiałam to 2 lata temu, ale teraz mam przyjemniejsze rzeczy do nauki:D
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  21. Em.Dzięki za przepis, napewno sprobuje:) CO do brązowego makaronu i ryżu to gdyby rodzice od dziecka nam je dawali to moze smakowalby nam bardziej....Wszystko jest kwestia przyzwyczajenia, a ciezko sie przyzwyczaic zaczynając po 20-tce ;)
    PS. Studenci, łączmy się w bólu przed sesją :))

    OdpowiedzUsuń
  22. Hmm... to w czym się mają łączyć ci bez sesji? ;))) Bogu dziękuję, że nie muszę jej już przeżywać, sesja przed obroną licencjatu w ubiegłym roku była wystarczająco stresująca (wszystko po II wojnie). Zresztą mam wątpliwości, czy w ogóle robić mgr z historii, skoro jest to jeden z tych kierunków, które nic nie dają. Ech... może ta dietetyka, albo co?

    OdpowiedzUsuń
  23. Choć pewno wielu już to wie, wszystkie badania (nieważne, czy Amerykańskich czy innych naukowców) zwykle są sponsorowane. Sponsorami zazwyczaj są koncerny, którym zależy na tym, by ich produkt jak najlepiej się sprzedawał. Nie pozwolę sobie na oskarżanie kogoś, jednak myślę, że wielu rzuci się w oczy oczywisty fakt, że te koncerny mogą mieć wpływ na wyniki badań. I tu nie chodzi tylko o żywność. Także np. o efekt cieplarniany. Dlaczego między naukowcami nie ma spójności? Jedni twierdzą (i mają niezbite dowody), że efekt cieplarniany się coraz bardziej pogłębia, a inni (mając równie istotne dowody), że to kolejny z epizodów cieplnych, które wielokrotnie występowały na Ziemi.
    Polecam również obejrzeć film "Food INC.". Powstał on w odpowiedzi na "Supersize me" i choć nie zgadzam się z głównym przesłaniem filmu (autor próbuje udowodnić, że fast food nie wyrządza takich szkód w organizmie, jak to zostało przedstawione przez Morgana Spurlocka), to reszta dot. powstawania produktów żywieniowych, które kupujemy w sklepach i wpływu rządu na niektóre naukowe informacje, jest naprawdę interesująca ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Limonka, łączcie się w szczesciu z powodu braku sesji:)
    Co do tego efektu cieplarnianego to tez mnie to smieszy:)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  25. No dobra, w takim razie jaki sens w produkowaniu preparatów na odchudzanie? Jeśli klient schudnie, przestanie być klientem, czyż nie? :D

    OdpowiedzUsuń
  26. ej własnie próbowałam zrobić sznycel wołowy z trzech szybkich numerków z wołowiną ze starego bloga i chyba mi coś nie wyszło, bo nie da się tej wołowy ugryźć :| użyłam takich gotowych płatów wołowych, co są sprzedawane pod nazwą rolada wołowa w Biedronce.. nasmarowałam ziołami i musztardą, podlałam i nic... masakra :| co mogłam zrobić źle ?

    OdpowiedzUsuń
  27. preparaty na odchudzanie to pic na wodę, bo jak przestaniesz je brać, zaczynasz tyć. Tak naprawdę nie ma skutecznego środka, który "trwale" by kogoś odchudził. Przypominam o popularnym efekcie jo-jo. Koncerny dobrze o tym wiedzą. Poza tym, jak widać, środki te są bardzo popularne już od kilku lat i nie zapowiada się, żeby ich popularność miała zmaleć - przeciwnie, stale rośnie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Rośnie, bo niestety rośnie liczba osób z problemami..czy to nadwaga, czy już otyłość. A prawda jest też taka, że niektórym nie chce się ruszyć tyłka, poćwiczyć, zacząć zdrowo jeść i przede wszystkim ograniczyć jedzenie. Łatwiej jest wierzyć, że po tabletkach cud się schudnie bez kiwnięcia palcem...

    OdpowiedzUsuń
  29. Dominika, rolada wołowa to są płaty wołowiny cięte wzdłuż włókien, które dopiero po zwinięciu tnie się w poprzek. Trzeba kupować wołowinę ciętą w poprzek włókien, najlepiej juz w postaci gotowych sznycli i tak też opisane. ;))))

    OdpowiedzUsuń
  30. aha ;/ to już teraz wiadomo o co cho ;] a gdzie takie sznycle można kupić?

    OdpowiedzUsuń
  31. Najlepsza wołowina jest w E.Leclercu. Sznycle, steki, rostbefy, antrykoty, polędwice, gulaszowe, nawet carpaccio i mielone na tatar, no i zwykłe mielone =))) warto nadłożyć drogi, ale naprawdę się opłaca. W Realu nie ma takiego wyboru ;)))

    OdpowiedzUsuń
  32. Ooo w Leclercu? To super, bo mam niedaleko :)

    Limonko, ja chyba właśnie trochę zatęskniłam za zwykłym, nie pełnoziarnistym makaronem :) Nie ma co się oszukiwać, bo ma inny smak. No, ale pełnoziarnisty też mi smakuje :)

    No ja na szczęście sesję kończę już 13 czerwca, więc będą dłuugie wakacje, oby bez poprawki! :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ooo a gdzie są takie sesje do 13 czerwca?? Ja mam do 5 lipca...:/ (Uniwersytet Wroclawski)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  34. Warszawski Uniwersytet Medyczny :) no, ale wcześniej zaczynam rok akademicki.

    OdpowiedzUsuń
  35. Jak wszyscy gdzie są mecze na Euro ;)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  36. Mówiąc o Euro... nie wylosowałam biletów na Euro, choć mam stadion o rzut beretem ;(((((

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja też nie wylosowałam biletów ;(. A dzisiaj na śniadanie zjadłam (chyba pierwszy raz od nastu lat) owsiankę. Z bananami i brązowym cukrem - stwierdzam z niemałym zdziwieniem, że wcale nie jest ohydna. Właściwie to jest bardzo dobra :D.

    OdpowiedzUsuń
  38. Owsianka?? Ja jem prawie codziennie od kilku lat. Sczegolnie w zimie na sniadanie...Cudownie rozgrzewa i długo syci:)
    PS.Ja dodaje pół łyżki miodu.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  39. Ola, chodziło mi o to, że ZAWSZE zaczynam wcześniej rok akademicki :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Oooo matko, burza była w nocy ^^

    OdpowiedzUsuń
  41. Ninoczka, a z truskawkami jaka pyszna... ach :D

    OdpowiedzUsuń
  42. Ja lubię z truskawkami, z kiwi, ze wszystkim! haha

    OdpowiedzUsuń
  43. Dajcie przepis na tą owsiankę... :p O ile nie jest z mlekiem brrrrrrrrrrrrrrrrrrr

    u mnie lało i grzmiało w sobotę..wczoraj i dzisiaj świetna pogoda, ale nastrój okropny...

    OdpowiedzUsuń
  44. Moja jest z mlekiem <3 Innej jakoś nie mogę :D

    OdpowiedzUsuń
  45. Madziu, a czemu taki nastrój? :(

    OdpowiedzUsuń
  46. Em., bo drugi raz nie powinno się włazić do tej samej wody... Jak się pewnie domyślasz. Głupia jestem...

    OdpowiedzUsuń
  47. Magda... O_o
    Ale znów się zaczęło, czy jak?

    OdpowiedzUsuń
  48. Opowiadaj nam tu wszystko kochana!

    OdpowiedzUsuń
  49. ajjj ogólnie to się czuję teraz jak najgorsza zakała świata... a miało być tak pięknie :( powtórka z rozrywki...

    OdpowiedzUsuń
  50. Chyba są dwie szkoły: białkowa i węglowodanowa. Z tego co widzę na przykładzie moich koleżanek, to żadna nie schudła na węglowodanach, a wiele na Dukanie, czyli białku. Skrobia oporna to jakiś wymysł tych, co żyją z produkcji jedzenia węglowodanowego, żeby się ratować, bo dieta Dukana pokazuje jasno to, co było wiadomo 70 lat temu. A było wiadomo, że węglowodany tuczą. Ponieważ senat amerykański w natłoku teorii postanowił uznać za jedynie słuszną teorię o zdrowych węglowodanach ponieważ niejaki Ancel Keys bardzo aktywnie napierał), ma teraz otyłe i chore na cukrzycę społeczeństwo amerykańskie.
    Zrobicie jak uważacie, jesteście mądrymi ludźmi. Choćby dla ciekawości zajrzyjcie do artykułu:
    http://nowadebata.pl/2011/04/30/mit-zbilansowanej-diety/
    oraz innych, dostępnych na tej stronie. Każdy węglowodan, w tym jakaś oporna skrobia wywoła wyrzut insuliny i rozpocznie błędne koło, które kończy się dodatkowym tłuszczykiem. Ale ja jestem tylko biologiem, a lekarze na usługach koncernów farmaceutycznych powiedzą wam co innego.

    OdpowiedzUsuń
  51. Może tygodnik Przegląd będzie bardziej wiarygodny? :-)
    http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/mit-diety-niskotluszczowej

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegamy sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych i wulgarnych, zarówno w stosunku do autorów, jak i czytelników oraz innych komentujących. Blog nie jest miejscem wyładowywania swoich frustracji. Szanujmy się nawzajem!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...