wtorek, 24 maja 2011

143. plus size na plaży.

     Ostatni raz kostium kąpielowy miałam na sobie... dziewięć lat temu. Byłam czternastoletnią niewiastą i powoli stawałam się dumną (kwestia dyskusyjna) posiadaczką czegoś, co nazywa się świadomością własnego wyglądu. Choć nie uważałam go za coś, co całkowicie niszczy moje życie, kostium kąpielowy był w moim mniemaniu czymś bardzo dla mnie odległym, bardziej odległym niż szpilki na jedenastocentymetrowych obcasach. 

     Choć Dąbrowa Górnicza to miasto, w którym nie brak zbiorników wodnych, nad które latem tłumnie wyruszają mieszkańcy, to jednak dla mnie były one niedostępne. Włożenie na siebie kostiumu kąpielowego uznawałam za coś na tyle żenującego, że sama myśl o tym napawała mnie rozbawieniem. Moje miejsce do opalania stanowił BALKON, na którym i tak musiałam uważać, by czujne oko któregoś z sąsiadów nie spoczęło na moim rozrastającym się cielsku.

     Jak było później – można się domyślać. Wakacje nad morzem były czymś absolutnie niemożliwym (bo po co jechać nad morze, skoro nie można się rozebrać, prawda?), ale przewrotny los rzucił mnie w końcu tu, gdzie znajduję się teraz. Do Gdańska. Do dzielnicy położonej nad samym morzem.  Jakby nie mogła to być Morena. Albo Chełm. Albo Osowa. Ale nic nie dzieje się przez przypadek. Dziękuję Ci ogromnie, Boże! – powiedziałam wczoraj ironizując. Jeżeli rzucasz mi to wyzwanie, musisz uważać, że mu sprostam. Przyjmuję. 

     Nie oszukujmy się. Plaża – wbrew temu, co sądzą anonimowi internetowi pieniacze – jest miejscem dla wszystkich. Nie po to istnieją plaże, by z nich nie korzystać. Nie po to wymyślono kostiumy kąpielowe, by ich nie nosić. 

     Tylko że wiecie... nie wszyscy czytający tego bloga mają doskonałą figurę. Nie każda z nas jest doskonałą Nicole Scherzinger, lub zmysłową J.Lo i nie każda może sobie pozwolić na obwiązanie się trzema trójkącikami i zaprezentowanie się szerokiemu gronu jako królowa plaży (z drugiej strony, plażujący panowie też nie przypominają Brada Pitta, z tymi swoimi olbrzymimi kałdunami, spoconymi czołami i zrogowaciałymi piętami). 

     Co mamy do ukrycia?

     Przed zakupieniem kostiumu warto zastanowić się nad tym, co możemy pokazać, a co lepiej ukryć. Włożyć na siebie można wszystko. Nawet wyjątkowo skąpe bikini. Tylko że gdy wszystkie możliwe paseczki wcisną się nam w ciało, będziemy wyglądać jak  szynka obwiązana sznurkiem, jak ktoś wspomniał kiedyś w komentarzach pod tematem dotyczącym bielizny.

     Choć moje bytowanie na plaży ograniczy się raczej wyłącznie do opalania (chyba, że dorwę odpowiednio długie pareo), nie bardzo mogę pozwolić sobie na pokazywanie nóg. Po pierwsze: żylaki, które nie przepadają za słońcem, po drugie: blizna po nieudanej operacji (ręcznik na łydkach i niestety, nie ma innego wyjścia). Od pasa w górę jest w miarę okej, pomijając zjaśniałe rozstępy po obu stronach brzucha i niedostatki w okolicach piersiowych (ten problem rozwiązałam, kupując wczoraj usztywnianą górę od bikini, czarną w białe kropeczki, z falbankami w górnej części – przynajmniej nie wyglądam w niej jak dziesięcioletni chłopiec). Muszę więc szukać takich strojów, które pozwolą mi na ukrycie tego kiepskiego dołu, w razie chęci pospacerowania po plaży w wyjątkowo upalny dzień, a uwierzcie, gdyby nie te cholerne żylaki, nie miałabym żadnych oporów przed chodzeniem w samym kostiumie, bo lubię moją figurę.  
  
     Niektóre z nas mają jednak innego rodzaju problem -  masywną górę i stosunkowo wąski dół. Różnicę między figurami typu gruszka (wąska góra, szeroki dół), a jabłko (szeroka góra, wąski dół) możecie zaobserwować na poniższym obrazku (choć jestem pewna, że i tak każda z Was doskonale wie, czym różnią się oba typy figury).


     Jabłka dobrze będą wyglądać w czymś, co nieco ukryje ich masywną górę. Choć ukrywanie dużych piersi to zbrodnia przeciwko męskiej płci, nie każda kobieta lubi swójspory biust i wystający brzuszek. W tym przypadku doskonałe będą stroje typu tankini i jednoczęściowe, które nieco „spłaszczą” górę: 









     Figura gruszki według mnie nie potrzebuje ukrycia. Jest kobieca i naprawdę seksowna (mój naprawdę taktowny Ukochany przełknął głośno ślinę, gdy pokazałam mu zdjęcie Kim Kardashian w bikini i nawet nie starał się ukryć, że mu się podoba, phi... tylko że mnie też się niesamowicie podoba :P). Ale jeśli obawiamy się pokazać światu nasze pośladki, czy  górną część ud, która w przypadku tego typu figury jest raczej potężna, najlepsze dla nas  będą „doły”, które je ukrywają:






     Mimo wszystko nie zapominajcie o jednym: na plażę idziecie dla przyjemności, nie dla katowania się. Idziecie korzystać ze słońca, szumu fal (krzyku rozwydrzonych dzieciaków) i zapachu wody. Dla pięknej, brązowej opalenizny. Nie trzeba się wstydzić tego, że gdzieś nam coś lekko zwisa. Wgrajcie sobie do odtwarzacza przyjemny album z grecką, kubańską, czy latynoską muzyką i miejcie głęboko w tyłku to, że ktoś może spojrzeć na Was i zlustrować Wasze pośladki. Do licha, opalenizna optycznie wyszczupla!  


















62 komentarze:

  1. Nie podobają mi się te stroje dla "gruszek". Jakoś tak je zniekształcają. Taka spódniczka nie ukrywa szerokich bioder, tylko je poszerza. Te wiązane na szyi są zdecydowanie nie dla gruszek - jeszcze bardziej optycznie zwężają górę, przez co poszerzają dół. Marszczenia na gruszkowym brzuchu też mi jakoś nie pasują. Takie przynajmniej mam odczucia. Bo dla jabłek stroje są świetne. A tak w ogóle, to gdzie klepsydra?

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja kocham stroje dwuczęściowe...te jedno mi się straszliwie nie podobają :/
    Ja tęsknie za wodą, za plażą, za basenem, ale mowy nie ma, żebym się wybrała..chyba, że po zmroku. Już nawet nie chodzi o mój rozmiar, ale o to co z moją skórą zrobiło zażeranie się :/ Rozstępy, cellulit...horror :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ninoczka, a mnie się właśnie wydaje, że te spódniczki przy gruszkach podkreślają wąską talię. Jeśli ktoś ma cellulitowe pośladki, to będzie wyglądać lepiej w czymś takim, niż w majteczkach. Takie akurat znalazłam i wydają mi się w porządku. Z kolei klepsydra absolutnie nie potrzebuje jakiegokolwiek korygowania, bo jest doskonała, ale nie zmienia to faktu, że całkowicie wyleciała mi z głowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam tą strone Kasia pokazuje jak wiązać apaszki
    http://www.youtube.com/watch?v=3hNjceXHHRY&feature=BFa&list=PL4C1C6D0B22178EEA&index=11
    można zrobić swój własny strój na plaże:D
    Marta Z

    OdpowiedzUsuń
  5. ajaj, pięknie to robi! Jutro biegnę po apaszkę do mojego magicznego miejsca :D

    OdpowiedzUsuń
  6. To tylko kwestia gustu. Ja bym gruszkę ubrała raczej w dwuczęściowy strój z szortami. Tu znalazłam fajne propozycje http://www.papilot.pl/porady-stylistek/8858/2/PORADA-STYLISTEK-Jak-ukryc-szerokie-biodra-na-plazy.html

    A Kim wygląda obłędnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ninoczka, obłędnie dobrze, czy obłędnie źle? :D
    O, te szorty które pokazałaś też są słodkie =))) bardzo podobają mi się te szortty w stylu retro, w kropeczki. Gdybym tylko mogła, to bym je ubrała :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak mnie się marzy moooorze...Zapadłam się dziś w asfalt w Kato. [*] Nabyłaś już kostium na to lato, Limonka? Całusyyyy :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Obłędnie dobrze. Obłędnie kobieco.

    OdpowiedzUsuń
  10. Makija, w Kato pływający asfalt to coś naturalnego. Wiesz, jak błoto w Pemberley i Elizabeth brodząca w nim po kolana. Nabyłam tylko górę na moje bujne biusty (sama wiesz... [*]), a na dół chcę pareo. Wpadnij do Gdańska w końcu, pójdziemy do teatru!! Droga moja, tęsknię =(

    Ninoczka, oj tak. Mogą narzekać na jej dużą pupę, ale to nie zmienia faktu, że MA KSZTAŁTY. Nie wygląda jak zasuszona tyczka, tylko jak rasowa kobieta kipiąca estrogenem. Niech sobie ma zrobiony nos, ja ją kocham i cieszy mnie ogromnie, że nie tylko mnie się podoba :))))))) tym większa ulga, że podoba się akurat Tobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie mi sie podobaja te stroje:) Choc nie ukrywam ze po zrzuceniu 12 kg balastu (waze 63 a w planach mam jeszcze 3-5) juz nie musze sie az tak maskowac ale sa piekne:)))) Zapraszam na bloga tam aktualna fota:))
    www.listopadowadziewczyna.blox.pl

    a co do tych zylakow, u nas operuja je juz mlode dzieczyny (np. po ciazy lub wlasnie po duzej utracie wagi) nie mozesz tego zrobic w Polsce? Bo nie dosc ze to malo estetyczne jak sama pisalas to jeszcze z tego co wiem nie do konca bezpieczne dla zdrowia...dowiedz sie moze co?

    OdpowiedzUsuń
  12. Listopadowa, już miałam usuwaną część, tylko że zrobiło się jeszcze gorzej. Mam namiary na świetnego trójmiejskiego flebologa, ale wizyta i usg żył kosztuje 250 zł, a akurat nie mam wolnych pieniążków na taki wydatek, może w przyszłym miesiącu. ;)))
    Myślę o tym i naprawdę chcę działać w tym kierunku, bo wiadomo, za jakiś czas pewnie bebiko, a żylaki wtedy większe i więcej.
    A Ty wyglądasz kwitnąco i pięknie! :))))

    OdpowiedzUsuń
  13. bebiko a nie rozwydrzony dzieciak?

    OdpowiedzUsuń
  14. Listopadowa, pięknie wyglądasz.

    OdpowiedzUsuń
  15. Skoro moje, to Bóg jeden wie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Listopadowa, bardzo ładnie :D Możesz napisać, w jakim czasie udało Ci się zrzucić te 12kg? Tak orientacyjnie..mnie zostało tyle samo.. :/

    OdpowiedzUsuń
  17. Mniaaaaaaaaam właśnie zrobiłam młodą kapustkę :D w wersji light, nie przypuszczałam, że będzie taka pyszna. Bez żadnych zasmażek, kiełbasy (wkroiłam małą drobiową kiełbaskę- taka się nie liczy ;p). KOCHAM młodą kapustę, mogłabym jeść codziennie :D <3 Dlatego też głosowałam na kapuśniak :>

    OdpowiedzUsuń
  18. Bożeee jak ja Ci zazdroszczę tych "problemów z górą

    OdpowiedzUsuń
  19. Magda_m zaczelam dokladnie 1 lutego tego roku:) Wiec 15 tygodni:)) Z tym ze chyba ze dwa razy mialam przerwe bo wszystko "stanelo" i waga nie ruszala sie ani o milimetr:)))Wiec po 15 tygodniach mam 12 kg na minusie:)))

    OdpowiedzUsuń
  20. Super wynik :) Oby i mnie się w końcu udało i żebym wytrwała...z tym, że u mnie 12kg to tak na początek. Później jeszcze 5-10 by się przydało. Wrócić do starej wagi :-))

    OdpowiedzUsuń
  21. Jadąc dzisiejszego ranka busem do miasta płynącego asfaltem, pomyślałam sobie, że najlepsze na plażę są przecież szaty powłóczyste! ;DDDDDDDDDDDDDDDD hahah. Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Limonko Kochana! Kompletnie nie rozumiem dlaczego wstydzisz sie blizn na nodze? Żylaki-o.k.-to jest problem estetyczny (i nie tylko). No ale blizna? W końcu nie masz czoorrrnego guza czy otwartej rany. Takie 'przygody' sie ludziom zdarzaja i nie ma sie co wstydzic blizn. Ja mam taaaką na calego piszczeka (wraz z poprzecznymi kreskami od szwów i sladzie po drenie)i paraduje w spodniczach przed kolano! Nie ma sie czego wstydzić! Uwierz w to!
    Pozdrawiam
    K.L.

    OdpowiedzUsuń
  23. Listopadowa! Wyglądasz niesamowicie :)

    Limka, mam ten sam problem z górą. Nie mogę znaleźć stroju na moje poziomki :( Gdzie kupiłaś usztywnianą górę? Bo w H&Mie w tym sezonie żaden nie jest dla mnie..
    Mam kilka dołów od stroju, w tym jeden ulubiony - właśnie z taką niby spódniczką, przewiązywaną na biodrach już na majteczki. W tym roku się wybieram nad morze, a co.
    Też chciałabym schudnąć jakieś 12-15 kg.

    OdpowiedzUsuń
  24. Coś mi się w Operze pierdzieli z komentarzami i nie mogę komentować jako ja, co za szit.
    Makia... "powuczyste"... :D
    K.L Droga, gdyby to tylko zwykła, jaśniutka blizna była, to biedy pół, a ona jest ciemna i naprawdę nieprzyzwoitością byłoby skazywać świat na jej oglądanie, niestety. Jakoś mam opory, dlatego tym bardziej podziwiam te babeczki, które się nie wstydzą :)))
    Em., ja mam niedaleko takie klawe targowisko, na którym sprzedają ciuchy sprowadzane SKĄDŚ tam, w cenach żenująco niskich. Jedna babeczka ma stoisko z samymi kostiumami kąpielowymi i za dychę można sobie skompletować całkiem przyzwoite bikini, nie zniszczone i ładne =) nigdzie indziej bym nie znalazła nic na siebie, niestety. Co najmniej raz w tygodniu uświadamiam sobie, że na klacie mam sadzone jajka zamiast arbuzów, niestety :D przynajmniej mam dystans do tego, tylko to mi zostało. Albo silikon, ale najpierw uzbieram, hyhyhy :D

    I ogłaszam wobec i wszem, że w Realu dzisiaj szparagi białe, 2,99 zł za kg :D kupiłam dwa pęczki, a co!

    OdpowiedzUsuń
  25. O Boże, TRZY RAZY słowo "niestety" w jednym komentarzu. Co za regres...

    OdpowiedzUsuń
  26. A mnie się rok temu udało kupić na Allegro super kostium...dałam za niego chyba koło 90zł, ale ja nie jestem z tych, które co sezon muszą mieć najnowszy fason, czy wzór, więc będzie mi służył jeszcze pewnie nie jeden rok. Co mnie zdziwiło to to, że pasowała i góra i dół..bo zawsze miałam problem z tymi gotowymi kompletami, że albo majty były za małe, a stanik pasował na moje pryszcze, albo majty były dobre a stanik mógłby mi posłużyć spokojnie jako namiot...
    Się pochwale, a co :p http://allegro.onet.pl/duo-dario-ekskluzywne-z-push-up-6-kol-r-36-i1612520540.html

    OdpowiedzUsuń
  27. Magda_m... strój elegancki, ale powiem Ci szczerze, że mam co do Ciebie wątpliwości. Piszesz, w komentarzach, że masz rozstępy, cellulitis, że 10 kg do zrzucenia... a z drugiej strony, że masz "pryszcze" i że kupiłaś taki dwu częściowy strój... ja osobiście, gdybym miała do ukrycia rozstępy, cellulit i 10 kg do zrzucenia (a mam! i to nawet więcej) to nigdy bym się na taki strój nie zdecydowała... więc albo jesteś normalnej budowy dziewczyną, która po prostu lubi taką kokieterię słowną albo nie wiem :) pomimo wszelkiego gadania, że plaża jest dla wszystkich, to ja bym stroju dwuczęściowego nie założyła żeby nie uraczyć wątpliwie miłym widokiem innych ludzi swoim brzuchem itd :) zawsze noszę strój dwuczęściowy, z bardzo dużym dekoltem bo mam co pokazać, ale mam też co ukryć, stąd też strój jednoczęściowy :) i uwierzcie mi, że w takim stroju też można dobrze wyglądać... ważne, żeby nie robił z naszej dupy 4 pośladków ani też z przodu wielbłądziego kopyta ;] mam nadzieje, że wiecie o co mi chodzi ;] pokazuj to co chcesz pokazać, a ukryj to co chcesz ukryć :)

    OdpowiedzUsuń
  28. M., kupiłam go rok temu jak wspomniałam :-) Nie mówię, że będę go używać w obecnym stanie rzeczy, bo szczerze mówiąc to wątpię, że wogóle wybiorę się na plażę w te wakacje. A pisząc, że będzie mi służył jeszcze to na pewno, bo dokładam wszelkich starań, żeby wrócić do wagi sprzed roku :) Na cellulit też są sposoby i na rozstępy póki są "świeże" również, więc nie powiem, że już go w życiu nie założę, bo też dlatego nad sobą pracuje :)

    OdpowiedzUsuń
  29. a mnie się wydaje, że jesteś "normalna" dziewczyną ;) która trochę wyolbrzymia swoje problemy z wagą :P nie znam Cie, więc to strzał w pusto, ale takie odnoszę wrażenie :D

    OdpowiedzUsuń
  30. nie odbierz tego oczywiście jako jakiś atak na Twoją osobę :) ale sama wiem, że jest dużo kobiet, które wyolbrzymiają swoje problemy :D

    a już najbardziej na świecie nie znoszę jak szczuplejsze ode mnie koleżanki, np. ze studiów mówią przy mnie na głos, że się spasły i że muszą schudnąć :D ogarnia mnie wtedy pusty śmiech :))))

    ps. Limcia, ja dziś też kupiłam szparagi, tyle że w Tesco ;) będą zawijane w szynkę parmeńską i zapiekane w piekarniku polane oliwą i posypane solą :D :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Wielbłądzie kopyto... buahahahahahahahahahahaha oooooo losie, Ty masz jakiś sekretny plan, żebym ja ze śmiechu umarła? Obleśne, fuuuj.
    Magda, kostium piękny, najbardziej podoba mi się biały, czarny i złoty (blondyna na zdjęciach wygląda jak z wosku, za dużo photoshopa...). Przy mojej figurze dla mnie niedostępny, ale śliczny.

    OdpowiedzUsuń
  32. Fuuuuuuuuuuuuj szynka parmeńska ze świniiiii bleeeeeeee jak możesz! ;(
    Robisz dzisiaj te steki? :D sorry że Cię tak Waldiemarro zaskoczył wieczorem, ale jak on sobie coś ubzdura w tym swoim mózgu, to nie ma jak wybić, chyba że gumowym młotkiem i bardzo, ale to bardzo mocno :) w końcu na Zielonym Rynku dorwałam długaśną, białą spódnicę za całe pińć złotych :D co za porażka, aż człowiekowi głupio płacić za dobre jakościowo ciuchy takie grosze, hah :] szafa pęka, Waldek mnie wyrzuci z domu ;(( weź wpadnij kiedy, bo warto.
    A co do szczupłych koleżanek to buahah. Łapie się taka za skórę i "ile tłuszczuuuuuu"! Łaaaaa, to niech na plaże idzie, się wytopi ^^

    OdpowiedzUsuń
  33. no a czym tą szynkę parmeńską mam zastąpić? O_o nie mam pomysłu...

    na rynek musimy się umówić w przyszłym tygodniu, koniecznie. bo ja tam się nie umiem poruszać.

    a stejki robiłam dziś mojemu Pe. do pracy :D zrobiłam kuskusa z warzywami i na to położyłam mu te 2 stejki :D zapakowałam pudełeczko i wysłałam do pracy :) skubnęłam kawałek przed włożeniem, żeby sprawdzić, czy jest czerwona kreska (brzmi to tak ordynarnie.. ale takiego właśnie stwierdzenia użył Waldek ;)) i były si :D o Niebo lepsze niż te ostatnio ;)

    ja dziś mam zapiekankę z bakłażanów, co je wczoraj kupiłam :D właśnie się piecze, bo o 15 obiadeeeeek !! juhu :)

    OdpowiedzUsuń
  34. M., w miarę normalna to byłam jeszcze rok temu i narzekałam, co dopiero teraz.. Jeszcze mogę wychodzić po schodach bez jęzora do ziemi, ale lekką nadwagę mam. Tez nie jest tak, że mój tyłek to jeden wielki rozstęp..kilka na "boczkach", ale jeszcze czerwonych, którym konsekwentnie uprzykrzam "życie"...bądź pewna, że nie będę nikogo straszyć, mam tego świadomość :p

    OdpowiedzUsuń
  35. Każdy wie o co chodzi. Idealnych kobiet nie ma, jest tylko Photoshop. Rozstępy na boczkach są fe, ale nic co ludzkie... ;)
    Dominika, ołkej! Więc na przyszły tydzień. I och nooo, czerwona kreska to czerwona kreska, jak inaczej nazwać to coś, co znajduje się wewnątrz idealnie wysmażonej wołowiny? :D Kreseczunia? Kreseczuszeczka? Paseczek? Hahah... Ty już obiad, a ja jeszcze długo nie... a robię dziś żołądy drobiowe :]

    OdpowiedzUsuń
  36. ja z utęsknieniem czekam teraz codziennie na obiad, bo od śniadania o 9, tylko później soki co dwie godziny :D już właśnie jestem po... i mi błogo :D bakłażan jest zajebisty :D szczególnie w takiej zapiekance :D a żołądków nie lubię :/ wątróbkę tak i owszem mniam z musztardą i cebulką :D za chwilę idę zażyć dziennej dawki relaksu, czyli nicnierobieniadosłownienictylkooddychanie zgodnie z zasadami :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja też niestety mam rozstępy na boczkach, nie są już świeże. Ciężko je czymś usunąć. Chociaż przyznam szczerze, że od regularnego stosowania Vichy jakby trochę jeszcze zjaśniały, więc warto się było wykosztować. Cellulit oczywiście również posiadam w pakiecie :D Najgorszy na pośladach, dlatego dół od stroju zawsze musi być w moim przypadku bokserkami. Tylko nie takimi mega, po prostu mniej wycięte majciochy.
    Ja dziś zjadłam mieszankę chińską z piersiaczkiem i uderzam na Pola Mokotowskie świętować urodziny, które mam w sobotę <3

    OdpowiedzUsuń
  38. Z takimi jasnymi już nie wiele można zrobić i to jest ból.. :/
    Em., wstrzymam się z życzeniami do soboty w takim razie :D Ja w sobotę robię imieniny :D

    OdpowiedzUsuń
  39. A jak już jesteśmy przy świętowaniu, ja w sobotę mam zamiar obchodzić urodziny ;) Chociaż tak naprawdę są w niedzielę, ale sobota bardziej sprzyja różnorodnym imprezom :D A dziś i biegałam i byłam na rolkach i jestem z siebie dumna ^^
    Ehh ja kurcze mam cellulit już od jakiś dwóch lat i nie mogę się go pozbyć ;< Teraz jak
    by troszkę zmalał dzięki stosowaniu pasa wibracyjnego, ale do cudnie gładkich ud i pośladków mi niestety daleko...

    OdpowiedzUsuń
  40. ale jestem podniecona. pierwszy raz w życiu użyłam mąki pełnoziarnistej :D i to do naleśników!

    OdpowiedzUsuń
  41. Ja coś słyszalam o mące pełnoziarnistej ale jakoś jescze się na taką nie natknęłam. Gdzie ją można dostać?
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  42. myślę, że w każdym supermarkecie znajdziesz ją bez problemu.. ja swoją kupiłam w tesco za niecałe 3 zł za kg z Lubelli ;) w takim ciemno niebieskim opakowaniu jak makarony ;)

    OdpowiedzUsuń
  43. Ja też używam tej z Lubelli :) Piekłam z niej nawet chleb, przepis był na opakowaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  44. i jak, dobry był ;> długo świeży?

    OdpowiedzUsuń
  45. M., był pyszny, ile by wytrzymał? Nie wiem.. U mnie na drugi dzień nie było, bo wszyscy się rzucili :p Ja dodaje jeszcze, czego nie ma w tym przepisie siemię lniane, otręby, słonecznik.. z kminkiem też robilam :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Też używam mąki z Lubelli.
    Humor mi się poprawił, miałam niesamowity 'przedurodzinowy' wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  47. czuje seks w powietrzu :D

    OdpowiedzUsuń
  48. Hahaha, M. niestety nie. Muszę poczekać do niedzieli, bo mój wybranek wtedy wraca z survivalu xD Już nie mogę się doczekać..

    A wieczór miałam ze znajomymi ze studiów, najlepszymi na świecie :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Ale wy jesteście wyuzdane i wulgarne, ja nie wiem co się dzieje. Trochę empatii, inni cierpią na kobiecość! :((((
    Zrobiłyście mi chętkę na mąkę pełnoziarnistą.

    OdpowiedzUsuń
  50. Przepraszamyyy! :D No, ale ja też muszę jeszcze poczekać, więc solidaryzuję się z Tobą!!

    A ja nie mam pomysłu na obiad, nieeeeeee chce mi się. Dziś też muszę wymyślić menu na powitanie mojego chłopa <3

    OdpowiedzUsuń
  51. Em., ale ten ten Twój chłop musi mieć z Tobą dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  52. Ja dzisiaj zielone szparagi na obiad:). Muszę się wam pochwalić, że właśnie Pan kurier przyniósł mi pięknego, nowiutkiego kija bilardowego, którego wygrałam w zakładzie z moim mężczyzną:))))))))))). I jeszcze byłam dzisiaj na rozmowie o pracę, bo mnie te studia coraz bardziej irytują. Niestety przyznałam się do studiowania, więc pewnie nie dostanę tej pracy, ale co tam. Dziś właśnie przyszły mi wykłady "do wyboru" na przyszły rok akademicki. Muszę wybrać po jednym na każdy semestr z (UWAGA!) JEDNEGO W KAŻDYM SEMESTRZE. Osłabłam. Zwłaszcza, że do wyboru na ten najbliższy mam rzecz, której najbardziej nienawidzę na świecie z najbardziej nielubiącym mnie na uczelni Profesorem.
    Zadzwoniłam do Pani z dziekanatu i powiedziałam, że albo mi ku... pozwolą na studia literaturowe, albo ja rzucam te studia w pizdu. Już mam dosyć tego jak mnie ta pierdzielona uczelnia z buta traktuje. Sorry, że takie rzeczy piszę, ale musiałam to z siebie wyrzucić.

    Em. ja cały czas czekam na nowe przepisy i relacje na twoim blogu :P.

    OdpowiedzUsuń
  53. Ja dzisiaj byłam w Realu w poszukiwaniu prezentu dla siostrzenicy na dzień dziecka...i dorwałam szparagi, o których wspominała Limonka :D W sumie nie wiem co z nich zrobię, ale przepuścić im nie mogłam :D
    Ninoczko, ja z moją uczelnią też już nie wyrabiam..uczą nas takich pierdół, zamiast konkretnych, potrzebnych później rzeczy...ostatnio rozmawiałam z dziewczyną, która skończyła tą samą uczelnię i stwierdziła, że tak naprawdę więcej nauczę się na praktykach niż w tej szkole..sama teoria, żadnych praktycznych zajęć..jakieś nieporozumienie.. Też się zastanawiam, czy nie rzucić się na zaoczne i poszukać jakiejś pracy.. :/
    Em., ja też zaglądam od czasu do czasu, a tam cicho sza :> :*

    OdpowiedzUsuń
  54. Magda, nie wiem, czy warto rzucać. Ja mam takie wrażenie, że w tej chwili mgr to jest coś, co dają każdemu za darmo i żeby być konkurencyjnym na rynku pracy raczej trzeba go mieć. W sumie pracodawca nie patrzy chyba bardzo na to jakiego rodzaju masz dyplom... Sorry, właśnie miałam telefon, że umarła mama mojej najlepszej przyjaciółki.

    OdpowiedzUsuń
  55. Ninoczko, bardzo mi przykro :-(((

    OdpowiedzUsuń
  56. weźcie mnie nie załamujcie... ja mam 14 czerwca obronę mgr!

    OdpowiedzUsuń
  57. Limona, zapomniałam Ci już wczoraj zaalarmować. Tofu jest teraz dostępne w sklepie dla biednych ludzi ;) za chyba 3 czy 4 zł :) podobnie jak parówki sojowe :D szukaj w dziale chłodniczym ;)

    OdpowiedzUsuń
  58. Ja raz w życiu robiłam tofu. Mój promotor mnie wkurzył po wycieczce do chin, bo mówił, że tofu to coś dziwnego. Robiłam tak od początku, od nasionek. Całkiem zjadliwe było. Zwłaszcza podsmażone. Jest u mnie siostra i was wszystkie(ich) pozdrawia. A ja piję za dużo piwa i wina i smutno mi.

    OdpowiedzUsuń
  59. Em., wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!! <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  60. Widziałaam właśnie tofu w "sklepie dla biednych ludzi", ale by mi zabrakło, bo musiałam kupić m.in. kremówkę do deseru i bułki i wszystko, więc jutro dopiero. Dziś robimy GOŁOMPKI. Właściwie Waldek chyba zrobi, bo na pewno wyjdzie mu lepiej, niż mnie. Ja robię DESER. Szykuję się też na popcorn na finał Ligi Mistrzów, bo pie***yć kalorieeeee!!!! Jaaaa nie mogę, przez Kuchnię TV mam permanentny ślinotok.
    Ninoczątko, pozdrów siostrę swą (mhm, wczoraj była, więc chyba za późno). Przykro mi z powodu mamy Twojej przyjaciółki. Musiałaś ją bardzo dobrze znać :(

    OdpowiedzUsuń
  61. Ninoczko, też mi przykro. Mogę tylko powiedzieć, że niestety rozumiem Twoją koleżankę doskonale..

    Madziu, dziękuję za życzenia! :*
    Co do mojego bloga to owszem pozostawiłam go na jakiś czas, ale myślę , że to co najgorsze już za mną i teraz będzie więcej czasu na gotowanie czegoś ciekawego, robienie zdjęć i dzielenie się na blogu. Przymierzam się do mini-serniczków, tylko muszę kupić foremki, bo w studenckiej kuchni nie posiadam :) Spodziewajcie się nowości w okolicy środy, czwartku :)

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegamy sobie prawo do usuwania komentarzy obraźliwych i wulgarnych, zarówno w stosunku do autorów, jak i czytelników oraz innych komentujących. Blog nie jest miejscem wyładowywania swoich frustracji. Szanujmy się nawzajem!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...